Zwierciadło Skwarnickiego

Prywatne listy Papieża! Szybko, skoro pięknie wydana, a więc wymagająca sporo pracy książka ukazała się niespełna pół roku po śmierci Jana Pawła II. Jedni ten pośpiech chwalą (że przybliża nam Zmarłego), inni ganią (że z tak osobistymi dokumentami powinno się poczekać). Spór dotyczy bardziej kwestii smaku niż zasad, więc musi pozostać nierozstrzygnięty. Ważne, że książka jest na rynku i wzbudza zainteresowanie, jak wszystkie prywatne listy wielkich ludzi.

16.10.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Zbiór posiadany przez Marka Skwarnickiego zawiera 140 listów, wliczając w to “konwencjonalne życzenia na święta", w książce pominięte. Pierwszy list, właściwie bilecik, pochodzi z 26 października 1978, ostatni, podpisany przez Jana Pawła II z widocznym wysiłkiem, wysłano 17 dni przed jego śmiercią: życzenia na Wielkanoc roku 2005.

Czy listy do Skwarnickiego dadzą początek serii? W pierwszych słowach wstępu Marek mówi, że nie jest jedynym posiadaczem prywatnych listów Jana Pawła II. Decydując się na publikację, adresaci muszą się jednak liczyć z tym, że czytelnik będzie miał intymny dostęp nie tylko do autora listów, ale i do odbiorcy, i niewiele zmieni to, że - jak w przypadku Skwarnickiego - zbiór zawiera tylko listy Papieża.

Niezbędną pomocą w zrozumieniu korespondencji jest komentarz. W końcu list często odnosi się do konkretnego wydarzenia czy tekstu, wymienia nieznane czytelnikowi osoby itd. Skwarnicki swój komentarz konstruował, jak wyznaje, posługując się “wydobywanymi z pamięci faktami lub wspomnieniami sytuacji, których listy dotyczą". To słaba strona książki. Bo wiadomo: pamięć bywa selektywna, subiektywna, słaba i zawodna. Szkoda np., że pisząc komentarze Marek nie sięgnął do roczników “Tygodnika Powszechnego" choćby wtedy, gdy Papież krytycznie ocenia artykuł “młodego Woźniakowskiego", a zaraz obok chwali innych autorów. Czytelnik musi być przecież zaintrygowany, co ten “młody" nawyrabiał.

Szkoda też, że Marek nie sięgnął do - dostępnych przecież - zasobów Archiwum Jerzego Turowicza, np. do korespondencji Naczelnego “TP" z Janem Pawłem II. Czytelnik dowiedziałby się o przedmiocie sporu widzianym oczyma Turowicza i lepiej mógłby zrozumieć stanowisko “Tygodnika". Chociaż nie wszystkie listy się zachowały, to niektóre ze wspominanych przez Papieża są. Np. zdanie dotyczące słynnego listu na 50-lecie “TP": “po moim liście otrzymałem długą odpowiedź Jerzego Turowicza, na którą też już odpisałem", przez Skwarnickiego nie skomentowane, można było dopełnić w komentarzu choćby fragmentem odpowiedzi Turowicza, który pisał: “Krytyczne uwagi Ojca Świętego na temat linii Tygodnika po roku 1989 przyjmujemy z należną pokorą i skruchą, niewątpliwie bowiem nieraz popełnialiśmy błędy. Ale - niech mi wolno będzie powiedzieć, że jeśli Kościół, rozumiem: Polski Kościół, czuł się - jak mówi Ojciec Święty - »nie dosyć przez nas miłowany«, to nie musi to oznaczać, że myśmy ten Kościół nie dosyć miłowali! A - po wtóre - obraz obecnej sytuacji Kościoła w Polsce, jaki wynika z relacji osób, które Ojca Świętego odwiedzają, w tym i Księży Biskupów - w moim przekonaniu - dość znacznie odbiega od rzeczywistości".

Poezja i przyjaźń

Wróćmy jednak do książki. Z niektórych recenzji można było wnosić, że wątek “Tygodnika" w niej dominuje, gdy tymczasem jest on jednym z wielu, objętościowo wcale nie największym, fragmentem tej korespondencji.

Pierwszym wątkiem jest - nazwijmy to - przyjaźń. Bardzo specjalna, bo jest w niej coś z relacji syna do ojca. Marek się żali, opowiada o sukcesach i czeka na pochwały. Papież wspiera go ciepłym słowem na każdą wiadomość złą, np. o chorobie jego czy żony, i cieszy się każdą dobrą, jak narodzinami wnuczka Pawełka. W każdym liście manifestuje osobistą bliskość z Markiem i jego rodziną. Marek informuje Jana Pawła II o swoich odejściach z “Tygodnika" i powrotach do redakcji, o zmianach pism, w których kolejno publikuje. Papież nie ocenia wyborów Skwarnickiego, szanuje je, życzy owocnej pracy w “nowych miejscach zamieszkania", co - jak wyjaśnia Marek - odnosi się do tygodnika “Wprost", w którym zaczął zamieszczać felietony.

Wątpliwości Skwarnickiego co do linii “TP" (wyłożone szeroko w komentarzu), Papież zdaje się podzielać. Pisze np. 6 grudnia 1993: “Redakcja TP nie chce być więcej, jak to mawiał Kard. Kominek: retro-oculata, chce być koniecznie ante-oculata, tzn. wpatrzona w przyszłość. Zapomina tylko, że bez tego »retro« nie ma także tego »ante«". I dalej: “Czytając Pański list, wyczuwam, że obaj walczymy poniekąd o to samo dziedzictwo. Jeśli Pan widzi, że »Tygodnik« zaczyna nawiązywać do tego dziedzictwa, to jest to dla mnie - rzecz jasna - wielka pociecha. Równocześnie jednak i Pan stwierdza, że nie ma bardzo komu kontynuować tego dziedzictwa i powstaje nieodzowne pytanie o to, kto miałby je konserwować w sposób twórczy, patrząc na tzw. »młody skład«. Ci panowie napisali kiedyś do mnie list, na który im odpowiedziałem. Jerzy zawiózł tę odpowiedź, ale to nie zmienia faktu, że Kościoła wciąż trzeba się uczyć, tak jak Chrystusa i Ewangelii, a nie można się go nauczyć bez jakiegoś zaczynu. Ten zaczyn to jest miłość Kościoła, a nie może nim być nigdy żadna liberalna krytyka Kościoła, choćby powoływała się na najgłośniejsze nazwiska posoborowych teologów".

Kolejny wątek to literacka twórczość Jana Pawła II. Jeszcze w Krakowie Marek Skwarnicki był jego doradcą w sprawach poezji. Jako Papież przyjmuje z zachwytem kolejne systematycznie dostarczane utwory Marka: poezje, prozę, przekłady starych pieśni kościelnych. Wyróżnia Skwarnickiego, zamawiając u niego tekst rozważań Drogi Krzyżowej odczytany w Koloseum w Wielki Piątek, i wreszcie zaprasza go do współpracy przy redagowaniu “Tryptyku rzymskiego".

Marek zaś z zapałem spełnia powierzone mu zadania. Zaraz po konklawe z 1978 roku z Jerzym Turowiczem przygotowuje do druku tom “Poezje i dramaty" Karola Wojtyły. Zachował się list Turowicza, w którym Redaktor, z całym szacunkiem dla Autora, informuje, że niektóre młodzieńcze wiersze “z pewnością nie zasługują na przedruk". List (16 czerwca 1979) kończy żartobliwie: “drżąc o swoje głowy przedstawiamy tę całościową propozycję, do akceptacji Autora, świadomi odpowiedzialności...". Skwarnicki w komentarzu do listu dotyczącego tamtego wydania jakby nieco umniejsza rolę Naczelnego: “Turowicz ograniczył się tylko do wstępnej oceny poezji". “Tylko"?

Na czym polegała Skwarnickiego współpraca przy “Tryptyku", właściwie nie wiemy. Autor komentarza jest powściągliwy, Jan Paweł II także. Skwarnicki: “Nigdy nie zwracałem Papieżowi uwagi na kwestie stylistyczne. Miałem się wypowiedzieć wyłącznie o kompozycji. Zresztą Papież, jak każdy rasowy poeta, zawsze był pewny tego, co napisał. Zgodził się natomiast na mój pomysł ogólnej nazwy »Tryptyk rzymski« i tytuł pierwszej części »Strumień«. Potem byłem jeszcze »na górze« chyba trzy razy. Autor w swoim osobistym gabinecie sprawdzał wszystko kropka po kropce i przecinek po przecinku". Tyle. A Papież (w liście z 19 lutego 2003): “Drogi Panie Marku, »Tryptyk rzymski« zawdzięcza Panu bardzo wiele, poczynając od tytułu. Nie ujrzałby prawdopodobnie światła dziennego, gdyby nie Pańskie doświadczenia i wiedza o tym, czym jest poezja. Jestem Panu za to bardzo wdzięczny...".

Przymierze i spory

Jeszcze słowo o listach dotyczących “Tygodnika Powszechnego" - są ważne. Czytając zarówno je, jak towarzyszące im komentarze Skwarnickiego, odnosi się wrażenie istnienia pryncypialnego konfliktu między redakcją i Janem Pawłem II. Marek, co prawda, stara się to wrażenie załagodzić, pisząc gdzieś, że dzisiaj to wszystko już historia. Tylko że historię trzeba zrozumieć, by dobrze zrozumieć siebie i chwilę obecną.

Jako punkt wyjścia należy przyjąć dwa fakty. Pierwszy to ogromne przywiązanie, by nie powiedzieć - miłość do “Tygodnika". 8 marca 1993, odpowiadając na obszerny list Turowicza, Papież pisał: “Jeżeli napisałem tak, jak napisałem, to nie by sprawić Panu przykrość, ale - no po prostu dlatego, że ja sam czuję się związany z tym tygodnikowym dziedzictwem. Miałem w nim jakąś »cząstkę« nie tylko jako piszący, ale także jako Wasz Biskup. I zapewne, nie tylko ja miałem jakąś »cząstkę« w Tygodniku, ale i on miał swą »cząstkę« we mnie, w mojej drodze, w moim powołaniu. Pamiętam, jak Pan przeżywał wydarzenie z 16 października 1978. Cóż? Ja nie chcę tego utracić. Staram się jakoś być wierny »przymierzu«, którym się związałem".

Papież traktował “Tygodnik" poważnie. Z tego, że w jakimś liście do Skwarnickiego gani jeden artykuł, a chwali inny, wynika niewiele. Znacznie ważniejsze dla zrozumienia tych relacji są poważne spory, które wiódł z “Tygodnikiem" jeszcze w latach krakowskich. Nie tu miejsce, by o nich mówić: ważne, że nie naruszyły one wzajemnego zaufania. To był spór, który także nas łączył, wymiana poglądów bez uszczerbku dla wzajemnego szacunku. Tak było również w latach papiestwa. Przytoczony wyżej fragment pochodzi z odpowiedzi na ośmiostronicowy list Jerzego Turowicza, w którym referuje on Papieżowi to wszystko, co w Kościele polskim go niepokoi. Opisuje odstraszające od wiary postawy i zachowania, na które “Tygodnik" reagował, za co był oskarżany o brak miłości Kościoła. Bardzo rzeczowy list Turowicza jest napisany z tajoną pasją, w takim tonie, że w zakończeniu autor za ten ton przeprasza. Niepotrzebnie, bo Papież nie poczuł się dotknięty. Przeciwnie, w odpowiedzi zaprasza Turowicza, żeby - “jak to dawniej nieraz bywało w Krakowie" - o tych wszystkich sprawach porozmawiać.

Napisałem o tym, bo zawierająca papieskie listy książka Skwarnickiego jest zwierciadłem krzywym. Tak, to prawda, Jan Paweł II to wszystko napisał, tyle że to jeszcze bardzo nie wszystko, co napisał.

Jan Paweł II “Pozdrawiam i błogosławię. Listy prywatne papieża". Wyd. Świat Książki 2005

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2005