Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sumiński ze „Zwierzyńca”, Zimiński z „Niewidzialnej ręki”, Kamiński i Kurek z „Sondy”, nie ukrywajmy tego: Przymanowski z „Teleranka” oraz zmarły właśnie Adam Słodowy z tejże, emitowanej w późnym PRL audycji dla dzieci, a w jej ramach – kącika „Zrób to sam”. Bohaterowie dzieciństwa obecnych 40-, 50-, pewnie nawet 60-latków, bo w tamtych czasach nie tylko premierem trzeba było być długo.
Słodowy popularyzatorem majsterkowania został już w 1959 r., a na antenie utrzymał się do emerytury w 1983 r. Był też autorem kilkunastu książek na temat majsterkowania i motoryzacji oraz scenarzystą równie kultowych jak „Zrób to sam” kreskówek, np. „Pomysłowego Dobromira”. Z dzisiejszej perspektywy oglądanie statycznie filmowanego, eleganckiego pana, który opowiada o konstruowaniu najróżniejszych pożytecznych przyrządów, demonstrując przy pomocy charakterystycznego wskaźnika miejsca, w których należy coś naciąć/upiłować, następnie wyciąga spod stołu przygotowane już półprodukty, by w końcu zaprezentować gotowe dzieło, wydaje się czymś niewyobrażalnym – a przecież jest w tym coś jeszcze, oprócz nostalgii za własnym dzieciństwem i gorzkiego przypomnienia, że w PRL wiecznie czegoś brakowało i trzeba było zrobić to samemu. W świecie Słodowego wszystko wydawało się do czegoś potrzebne, wszystko można było użyć ponownie. Autor „Zrób to sam” jako patron zero waste? ©℗