Jak hartuje się elektorat

Programy informacyjne to tylko szpica. Cała ramówka TVP ma przenosić widzów w alternatywną rzeczywistość.

11.09.2017

Czyta się kilka minut

 / MAREK TROJANOWSKI
/ MAREK TROJANOWSKI

Codziennie o 19.30 blisko dwa miliony Polaków oglądają raport z oblężonej twierdzy. Twierdzy broni silny rząd, dbający o dobrobyt i bezpieczeństwo mieszkańców. Rząd ma zawsze rację i odnosi same sukcesy, dlatego właśnie nieustannie atakują go wrogie siły: ze wschodu Rosja, z zachodu Niemcy (znacznie gorsi), a zza oceanu miliarder George Soros. Regularne ataki przypuszcza też Unia Europejska, zachęcana przez wrogów wewnętrznych: „totalną” opozycję, postkomunistów i organizacje pozarządowe. Oblężenie trwa już prawie dwa lata, ale twierdza się nie poddaje. Rządzący i rządzeni są niezłomni jak czczeni przez nich bohaterowie, a siły do walki dodaje im gorliwie praktykowana wiara.

Teleranek w IPN

Nadając ten raport, „Wiadomości” nadają ton całej telewizji publicznej. Ten sam przekaz prezentowany jest na różnych antenach i w różnych programach, od publicystycznych po satyryczne. Bywa wspierany repertuarem filmowym: gdy w lipcu przepchnięto przez Sejm i Senat ustawy o sądownictwie, w najlepszym czasie antenowym zamiast filmu obyczajowego „Zakazana żona” pokazano „Układ zamknięty”, a tydzień później zamiast komedii romantycznej „Pamiętaj o niedzieli” – „Komornika”. Nie próbowano nawet udawać, że filmy, ilustrujące patologie systemu, znalazły się w ramówce przypadkiem. Zapowiadano je w „Wiadomościach”.

Ale TVP pod kierownictwem Jacka Kurskiego służy nie tylko bieżącej polityce: równie ważna jest polityka historyczna, czyli wybiórcza pamięć o dziedzictwie i tradycji. A także religia (katolicka) i kultura (patriotyczna). Właśnie zapowiedziano, że 16 września na Festiwalu w Opolu odbędzie się widowisko „Jan Pietrzak. Z ­PRL-u do Polski”, kolejny już w tym roku jego koncert transmitowany przez telewizję publiczną (podobno nie zabraknie szlagierów „Żeby Polska była Polską” i „Niech żyje Polska”). Ostatnie odcinki teleturnieju „Wielki Test” dotyczyły kolejno: wiedzy o Wyspiańskim, Jasnej Górze i polskich piosenkarzach stulecia. Pierwsze premiery przywróconego przez „dobrą zmianę” Teatru Telewizji to: „Złodziej w sutannie” – o akcji uwolnienia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, „Wojna, moja miłość” – o agentce polskiego podziemia Krystynie Skarbek, i „Lekcja polskiego” – o miłości Tadeusza Kościuszki. Patriotyczna tematyka nie omija nawet „Teleranka”: w marcu cały odcinek poświęcono żołnierzom wyklętym, a jego główną atrakcją była wizyta dzieci w „pokoju zagadek Instytutu Pamięci Narodowej”. Z kolei w odcinku emitowanym w czerwcu 2016 r. pokazano, że najlepszy sposób na spędzenie wakacji to obóz wojskowy, a największą dziecięcą radością są próby do spektaklu o powstaniu warszawskim. Niestety, martyrologiczny przekaz do najmłodszych chyba nie trafia: gdy program emitowano jeszcze w „Jedynce”, a nie tematycznym TVP ABC, oglądało go średnio 240 tys. widzów. Z czego tylko 14 tys. miało od 4 do 12 lat.

Unia i uchodźcy, Niemcy i nawałnice

Zakres tematów prezentowanych w publicznej telewizji jest ograniczony i podporządkowany narracji partii rządzącej. Sprawdźmy, jakie tematy z ostatniego miesiąca były najmocniej obecne w „Wiadomościach”.

Po pierwsze, Niemcy. Pojawiali się na paskach prawie tak często jak Polska i Polacy, ale zawsze w negatywnym kontekście: „Wystawmy Niemcom rachunek za zbrodnie”, „Gdańsk czci niemieckiego nazistę”, „Niemcy mordowali i rabowali”, „Niemcy chcą zburzyć polski Kościół”, „Niemieckie media bronią niemieckiego interesu”,

„Zagrożona demokracja w Niemczech”, „Niemiecka polityka znów groźna dla Europy”, „Niemcy nie chcą silnej Polski”, „Szokujące dowody niemieckiego bestialstwa”, „Niemcy finansują antyrządowe protesty”. I tak dalej, dzień po dniu. Najczęściej chodziło o reparacje wojenne, ale informowano też m.in. o nazistowskim patronie gdańskiego tramwaju, niepotwierdzonych planach wyburzenia kościoła w Essen, polskich mediach koncernu Ringier Axel Springer, polityce migracyjnej Angeli Merkel, rocznicach paktu Ribbentrop-Mołotow i wybuchu II wojny oraz o niemieckim dofinansowaniu stowarzyszenia Akcja Demokracja.

Po drugie, sukcesy gospodarcze rządu. Przykładowo: „Inwestycje napędzają polską gospodarkę”, „Perły polskiej gospodarki odzyskują blask”, „Polacy skorzystają z silnej gospodarki”, „Polacy skorzystają ze wzrostu gospodarczego”, „Zagraniczni inwestorzy stawiają na Polskę”, „Polska atrakcyjna dla inwestorów”, „Polski kapitał rośnie w siłę”. Mówiono o wynikach finansowych Polskiej Grupy Górniczej, rekordowo niskiej stopie bezrobocia, poprawie ściągalności VAT, wzroście PKB, planach otworzenia w Polsce oddziału banku inwestycyjnego JP Morgan.

Po trzecie, Unia. Czyli: „Podwójne standardy w grze przeciwko Polsce”, „Kolejne ataki i groźby Fransa Timmermansa”, „Silna Polska przeszkadza nie tylko Rosji”, „Tragiczne skutki unijnej polityki migracyjnej”, „Bruksela chce zabrać Polkom przywileje”, „Polski rząd nie ulegnie szantażowi Brukseli”. Dowodzono, że unijni urzędnicy – podejrzewając łamanie praworządności, doszukując się dyskryminacji w zróżnicowaniu wieku emerytalnego i domagając się wypełnienia kwot relokacji uchodźców – działają przeciwko Polsce. Przekonywano, że ich wątpliwości są bezzasadne, a postulaty szkodliwe.

Po czwarte, Rimini. A więc: „Bandyci pochodzący z Afryki zgwałcili Polkę”, „Bestie z Rimini w rękach policji”, „Herszt zwyrodnialców z Rimini to uchodźca”. Przy każdej okazji podkreślano afrykańskie pochodzenie sprawców (nawet gdy ich tożsamość nie była jeszcze znana), od początku przedstawiając tragedię jako bezpośredni efekt unijnej polityki migracyjnej. O postępach w śledztwie informowano przez kilka dni. Dla porównania: sprawie zmarłej w sierpniu Polki, która przez dziesięć dni była gwałcona i torturowana przez trzech Polaków w Łodzi, poświęcono w „Wiadomościach” jeden materiał.

Po piąte, polska pomoc dla Syrii. Od końca sierpnia codziennie emitowano materiały typu „Polska pomaga Syryjczykom”, czyli obrazki z działalności polskich organizacji humanitarnych korzystających z rządowego dofinansowania. Nieludzkie warunki, w jakich żyją Syryjczycy w prowizorycznych obozach w Libanie, w ruinach Homs i Aleppo, pokazywano jako przykład „skutecznej pomocy na miejscu”.

Po szóste, odbudowa po nawałnicach. Ten sam pasek, „Skuteczna pomoc ofiarom nawałnic”, pojawiał się co kilka dni. Dowodzono, że – wbrew temu, co mówi opozycja i przychylne jej media – rząd świetnie radzi sobie z opanowywaniem skutków katastrofy.

Fundusz Popierania Radosnej Twórczości

Dobór tematów i tytułów to tylko najbardziej oczywista z propagandowych zagrywek. Jest ich o wiele więcej: jednostronność, mieszanie komentarza z informacją, cytowanie wypowiedzi wyrwanych z kontekstu, nadużywanie uogólnień, wyolbrzymianie i przemilczanie, montaż wedle zasady „wrogów pokazać jak najgorzej”. Jest cyniczne korzystanie z wątpliwych źródeł, takich jak tabloidy (materiał „Wiadomości” o Woodstocku, „Najbardziej obskurny festiwal świata”, oparto na błędnie przetłumaczonym tytule z brytyjskiego portalu specjalizującego się w treściach erotycznych), internetowe sondy (materiał „Szwedzi popierają politykę polskiego rządu” musiała prostować ambasada Szwecji) i filmiki krążące na Twitterze (w materiale „Europa w czasie ramadanu” skecz francuskiego komika pokazano jako autentyczne nagranie dowodzące islamizacji Europy). Jest wreszcie recykling w służbie ideologicznej spójności: nagłówki z „Wiadomości” powtarzają się w „Panoramie” lub odwrotnie.

A co jeśli władza zalicza wpadkę? Albo gdy w obozie pojawia się konflikt? Strategie są trzy. Pierwsza: nie informować. W ogóle. Druga: informować jak najkrócej, najlepiej beznamiętnie przytaczając oficjalny komunikat. Trzecia: informować, że jest zupełnie inaczej (np. dać materiał „Grupa Wyszehradzka zachowuje jedność” akurat wtedy, gdy w Grupie rysują się poważne pęknięcia). Czwarta: puścić nagrania z podsłuchów, do których właśnie „dotarli” dziennikarze, a w których ks. Kazimierz Sowa albo Radosław Sikorski używają brzydkich wyrazów.

I to wszystko dzieje się naprawdę? W mediach publicznych? – zastanawiają się szczęśliwi ignoranci, którzy telewizji na co dzień nie oglądają. A przecież minęło ponad półtora roku, odkąd PiS uchwalił małą ustawę medialną i Jacek Kurski zajął fotel prezesa TVP. Opadła już gorączka w dziale kadr: w „programie dobrowolnych odejść” z telewizji publicznej zwolniło się 250 osób. Były czystki, był drenaż wątpliwych talentów z innych stacji: telewizji Trwam i Republika. Powstał zdyscyplinowany zespół, złożony z dwóch świetnie uzupełniających się grup. Pierwsza to doświadczeni dziennikarze (jak Krzysztof­ Ziemiec czy Danuta Holecka), którzy dla wielu widzów utracili wiarygodność jakiś czas temu, więc teraz nie mają już nic do stracenia. Druga to młodzi czeladnicy (jak Ewa Bugała czy Damian Diaz), którzy jeszcze nie zdążyli uformować kręgosłupa, więc nawet nie trzeba im go było przetrącać.

Mniejsza o zdolności czy umiejętności: wszyscy mają szansę zostać przodownikami na medialnym odcinku dobrej zmiany. Kto się stara, ten zostaje zauważony: w maju Dominika Wielowieyska ujawniła odręczną notatkę Jacka Kurskiego dotyczącą nagród z Funduszu Popierania Twórczości. Prezes rozdzielił 225 tys. zł pomiędzy 19 osób. Najwięcej miejsca na liście zajmowały nazwiska z „Wiadomości”. Prowadzący Michał Adamczyk otrzymał 20 tys. zł, reporter Marcin Tulicki – 15 tys., pozostali – od 5 do 10 tys. zł.

Twarze przekazu

Ale dla propagandowego efektu równie ważni są stali eksperci, w materiałach zapowiadani magiczną frazą: „eksperci są zgodni…”; „wśród ekspertów nie ma wątpliwości…”.

Zacytujmy kilku z tego zastępu mężczyzn zawsze gotowych do słusznej wypowiedzi na każdy temat. Dr hab. Piotr Wawrzyk z UW, europeista, w TVP Info: „Sąd Najwyższy stał się niejako ostatnią ostoją elit III RP”. Dr Lech Jańczuk z KUL, politolog, specjalista od samorządu, w „Wiadomościach” o imigrantach z Afryki: „To są ludzie obcy kulturowo cywilizacji łacińskiej, w związku z czym nie asymilują się z nami”. Prof. Witold Modzelewski z UW, współtwórca polskiego systemu podatkowego, w „Wiadomościach” o obniżeniu wieku emerytalnego: „Bądźmy powściągliwi w straszeniu obywateli negatywnymi skutkami ważnych obywatelskich decyzji”. Dr hab. Kazimierz Kik z UJK, w TVP Info: „Neoliberalna opozycja obwieszcza Polakom, że wolność jest wartością nadrzędną… Otóż nie. Otóż widzimy, że dzisiaj [ważniejsza jest] odpowiedzialność”.

Chórowi ekspertów wtóruje chór publicystów związanych z mediami prezentującymi szerokie spektrum prawicy: od „wSieci” (od niedawna pod nazwą „Sieci”) i wPolityce.pl, przez „Do Rzeczy”, aż do „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”.

Do obrazu powszechnej zgody – z rzadka zaburzanego przez tych polityków opozycji, którzy wciąż mają siłę chodzić na Woronicza – potrzebni są jeszcze zachwyceni widzowie. Najlepiej wyselekcjonowana publiczność odwiedza „Studio Polska” (TVP Info), prowadzone przez Jacka Łęskiego i Magdalenę Ogórek, która w roli gwiazdy ekranu sprawdza się równie dobrze jak w roli Nemezis Leszka Millera. Ten publicystyczny program jest po prostu godzinnym seansem ignorancji, kłamstw, uprzedzeń i nienawiści. W czasie, gdy eksperci i osoby z widowni wygłaszają kontrowersyjne tezy i postulaty, dotyczące np. powszechnego dostępu do broni czy kary śmierci, na pasku pokazywane są tweety od widzów. Oto próbka z ostatniego odcinka (pisownia oryginalna). Marek: „Ja jako polak mam gdzieś europe. Polska jest priorytetem. Powrót do szlacheckiej Polski”, Kazik: „Nawet Lenin nie polepszył komunistom ich bytu tak jak to polepszył im Wałęsa”, Janusz Hoś: „wolę żyć poza unią niż pod francuskimi i niemieckimi butami”, Jakub Gosik: „Wartości Uni Europejskiej to jihad, coran, i zamaskowani ninja na ulicach”.

Widzowie mają też głos w programie „W tyle wizji”, prawicowej imitacji „Szkła kontaktowego” ze wstawką artystyczną w postaci wierszyków Marcina Wolskiego. Dzwoni pani Sabina: „Ja chciałam o tych uchodźcach, myślę, że może przyjmijmy tych czterech [z Rimini] i zróbmy z nimi porządek…”. Następny w kolejce jest pan Krzysztof, z wywodem na temat „tej strasznej Unii”: „jestem szczęśliwym człowiekiem, bo gdy było referendum, byłem za, ale coś mnie tknęło i zagłosowałem przeciw. Cieszę się, mam czyste sumienie”. Prowadzący Rafał Ziemkiewicz odnosi się do obydwu głosów: „Uchodźcy – proszę, mówmy o nich w cudzysłowie, bo to nie są żadni uchodźcy. Gdyby to byli prawdziwi uchodźcy, tobyśmy ich przecież przyjęli, 100 tys. Czeczenów przyjęliśmy. (…) Natomiast UE jest nam potrzebna gospodarczo, mamy wspólne interesy, ale nie jest nam potrzebna ta cała czapa polityczna pana Junckera. Pamiętajmy, że nikt nie musi nam robić łaski, i my też nikomu nie musimy robić łaski”.

Jedna trzecia ufnych

Jak na to wszystko reagują inni widzowie – ci, którzy nie tweetują, nie dzwonią i nie siedzą w studio? Wbrew opinii Jacka Kurskiego, „ciemny lud” nie jest w ciemię bity: w ocenie wiarygodności TVP straciła sporo i wypada gorzej niż TVN czy Polsat. Dane CBOS z kwietnia 2017 r. pokazują, że według 64 proc. badanych programy informacyjne i publicystyczne w telewizji publicznej sprzyjają rządowi i partii rządzącej (w 2012 r. było to 30 proc.), zdaniem 34 proc. ankietowanych programy te są wiarygodne i zasługują na zaufanie, zdaniem 32 proc. są niewiarygodne i nie zasługują na zaufanie (w 2012 r. odpowiednio: 50 proc. i 12 proc.).

Spada też oglądalność: zarówno całej TVP, jak i wszystkich jej programów informacyjnych. Zmniejszają się wpływy z reklam, zwiększają straty spółki. Prezes Kurski, zawsze gotowy do racjonalizacji, o złe wyniki oskarżył dokonującą pomiarów niemiecką firmę Nielsen. W czerwcu podpisał więc umowę z polską Netią, która ma dokonywać pomiarów na niereprezentatywnej grupie „realnych, rzeczywistych widzów”. Kurski zapewnił, że w wynikach od Netii „oglądalność »Wiadomości« i »Teleexpresu« jest o 60-70 proc. większa niż wykazywana przez Nielsena”.

Bo dane od Nielsena, czyli z reprezentatywnej grupy nierealnych widzów, są druzgocące. W porównaniu do sierpnia 2016 r. „Wiadomości” straciły 21,58 proc., czyli 514 tys. widzów. „Teleexpress” – 22,91 proc., czyli 507 tys. widzów. „Panorama” – 24,09 proc., czyli 313 tys. widzów. Za to wyniki TVP Info, co wieczór nadającego pasmo żółci (popularne programy Ewy Bugały i Michała Rachonia), ostatnio się poprawiły: w porównaniu do sierpnia 2016 r. udział stacji w rynku zwiększył się o 28,82 proc.

Dlaczego Jacek Kurski, budzący nieufność nawet w Radzie Mediów Narodowych, wciąż jest prezesem TVP? Bo Jarosławowi Kaczyńskiemu (nie udawajmy, że w tej sprawie ktoś z rządu ma coś do powiedzenia) wcale nie chodzi o widzów, którzy odpływają. Chodzi o tych, którzy zostają. To właśnie twardy elektorat PiS: ludzie starsi, słabo wykształceni, z małych miast i wsi. Skoro oglądają, znaczy, że wierzą. A jeśli wierzą, zagłosują na PiS w kolejnych wyborach. Nieżelazny elektorat zawsze można zyskać. Żelaznego nie można stracić.

Czarne jest białe

Swoją wizję mediów Jarosław Kaczyński przedstawia jasno. W kwietniu 2016 r. wystąpił na konferencji „Środki społecznego przekazu w służbie dobra wspólnego” we Włocławku. Mówił o mediach głównego nurtu, powstałych po transformacji ustrojowej: „Dążono do społecznej demobilizacji. Ten przekaz był uzupełniany poprzez przekaz nieco inny, nastawiony na jedno: na niszczenie wartości (…) Urbanowski panświnizm”. Za remedium na medialną „sieczkę w głowach” uznał „dojrzałą formę mediów narodowych”. Miesiąc później w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy” stwierdził: „W Polsce za pomocą telewizji można wykreować obraz, jaki się chce, bo społeczeństwo nie analizuje tego, co tam widzi, tylko przyjmuje jako prawdziwe”.

Mówił więc o tym, przed czym w 2008 r. przestrzegał Lech Kaczyński w wywiadzie dla RMF FM, zapowiadając weto nowelizacji ustawy medialnej: „Jeżeli my wracamy do struktur, w ramach których rząd mianuje szefa telewizji, i to ma być odpolitycznienie mediów publicznych, to mamy do czynienia z taką sytuacją, ja aż milknę, że jeżeli się ma odpowiednie poparcie w mediach, to można dosłownie wszystko. Można pokazywać czarną ścianę i mówić, że jest biała”. Odnosząc się do faktu, że TVP kierował wtedy „jego człowiek”, Andrzej Urbański, prezydent stwierdził: „W soboty i niedziele co najmniej staram się nie oglądać »Wiadomości«, żeby się nie zdenerwować. Takie one są propisowskie i proprezydenckie”.

Słowa te mogą pamiętać niektórzy prorządowi publicyści, oburzający się na obecny kształt TVP – czy to na Twitterze, czy we wpisach na portalu wPolityce.pl. Ostatnio przed szereg wystąpił Piotr Zaremba, oceniając, że droga obrana przez TVP jest „dziś kompromitująca, jutro może też auto- destrukcyjna”. Bronisław Wildstein, prowadzący w TVP2 program „Południk Wildsteina” i udzielający się w „Wiadomościach” jako komentator, ocknął się już w maju. Wyznał, że oglądając TVP Info czuje się jak za czasów Gierka. W sierpniu natomiast, na wieść o zwolnieniu szefowej „Wiadomości” Marzeny Paczuskiej, stwierdził, że „pion informacyjny TVP wpadł w korkociąg”. I pytał dramatycznie: „Czy szefowie TVP uwierzyli, że są dwie Polski, a ich rolą jest wyłącznie podgrzewanie zapału »swoich«?”. Podzielił się też gorzką anegdotą: „Niedawno zaczepił mnie stosunkowo młody człowiek. Nie żaden bełkoczący o dyktaturze kodowski oszołom. »Czy zapomnieliście, że ludzie myślą?« – zapytał”.

Myślący myślącymi, krytycy krytykami, prezes Kaczyński i prezes Kurski wiedzą swoje. Żeby pranie mózgów było skuteczne, musi być robione w najwyższej temperaturze i na najwyższych obrotach. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absolwentka dziennikarstwa i filmoznawstwa, autorka nominowanej do Nagrody Literackiej Gryfia biografii Haliny Poświatowskiej „Uparte serce” (Znak 2014). Laureatka Grand Prix Nagrody Dziennikarzy Małopolski i Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2017