Zmisiewiczenie Polski

Jarosław Kaczyński ostrzega partyjnych podwładnych: „Możemy potknąć się o własne nogi!”.

26.09.2016

Czyta się kilka minut

Fot: Rafał Oleksiewicz/REPORTER /
Fot: Rafał Oleksiewicz/REPORTER /

Nic nowego – każda partia władzy sama dla siebie jest największym wrogiem. Jednak trzeba przyznać, że w zwycięskim Prawie i Sprawiedliwości wyjątkowo szybko zapachniało korupcją i nepotyzmem. Dlaczego? Żeby zrozumieć, wystarczy przejść się po kawiarniach i korytarzach sejmowych. Wypić kawę w biurze agencji PR albo jakiejś firmy zajmującej się doradztwem, konsultacjami, wizerunkiem (czyli załatwianiem spraw różnych). Warto też wpaść do kilku redakcji. Wszędzie tam zobaczymy niecierpliwe przebieranie nogami, piersi wypinane do orderów. Usłyszymy też słowa: „Osiem lat czekaliśmy, wspieraliśmy, cierpieliśmy. To było osiem lat chudych. Przyszedł czas na tłuste”.

Ludzie związani z PiS zbawili Polskę od prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz rządów PO – co poczytują sobie za honor. Dlatego teraz uważają za naturalne, że należy się premia. Nie robili tego dla siebie, ale dla Polski, więc Polska powinna im zapłacić. Jak? Miejscem w zarządzie, umieszczeniem znajomego w radzie nadzorczej albo grantem, albo dotacją, albo wsparciem fundacji, albo... – dużą mamy ojczyznę, jest co dzielić.

Prawdę mówiąc, jesteśmy świadkami tego, jak powtarza się historia. Każda nowa ekipa wygrywała wybory z hasłem zwalczania korupcji i nepotyzmu. A potem natychmiast brała się do dzielenia stołków i kasy. PiS oczywiście obiecywał, że będzie inaczej, ale znów jest tak samo. Szydło wychodzi z worka i okazuje się, że ci, co mieli mieć czyste ręce, mają lepkie palce. Od ministerstw po gminy trwa wielkie dzielenie.

Symbolem pisowskiego nepotyzmu staje się Bartłomiej Misiewicz: rzecznik Antoniego Macierewicza, odznaczony złotym medalem za zasługi dla obronności, wysłany do zarządu i rady nadzorczej wielkich firm. Dobra zmiana wkrótce może zacząć się kojarzyć nie z 500 plus, a z uśmiechniętymi młodzieńcami – których wierność została nagrodzona bogactwem.

Jarosław Kaczyński jest politykiem doświadczonym i wolnym od namiętności posiadania. Czuje zagrożenie i krzyczy do wyznawców: „Dość bankietowania”. A tu stoły tak suto zastawione – zobaczymy, czy posłuchają prezesa. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej