Reklama

Ładowanie...

Zmienny Bóg

Zmienny Bóg

03.09.2019
Czyta się kilka minut
Bóg zmienił zdanie, użalił się nad mieszkańcami Niniwy i nie zesłał na nich nieszczęścia.
Fot. Grażyna Makara dla „TP"
J

Jonaszowi bardzo się to nie podobało, tak że się rozgniewał” (4, 1). Jakże trudno postępować wedle wskazówek i nakazów Boga, jeśli On zmienia swoje zdanie. Jakże myśleć o Bogu, który bywa zmienny, a jak czytaliśmy w jednym z midraszy, tworzył i niszczył kolejne światy, nim powołał do istnienia świat w tej postaci, jaką my znamy. Jakby z zewnątrz przyglądał się swoim dziełom niczym artysta, który z dystansu rozpoznaje swoją pracę.

Bóg, szczególnie w Księdze Rodzaju, raduje się, smuci, bywa gniewny albo zrozpaczony. Ma wszelkie cechy człowiecze. Poza jedną: nic nam nie wiadomo o śmiechu czy poczuciu humoru Boga. Nie wiemy, czy tworząc Lewiatana, bawił się tym potworem i dziwił, że takiego okropnego zwierza ulepił. Humor nie jest jednym z atrybutów Boga.

Jonasz stanął przed poważnym wyzwaniem teologicznym. Musiał w sobie rozważyć, kim jest jego Bóg i czy należy się Go słuchać. Wiemy z cytowanego wcześniej zdania, że nie lubił Boga o zmiennym obliczu. Wiedział, że Bóg jest miłosierny, dobry, opiekuńczy, ale nie chciał mieć do czynienia z Bogiem o niestałej woli.

Tymczasem zmiana jest wpisana w dzieła, jakie Bóg stworzył i o których po wielekroć mówił, że są dobre. Dziesięć powiedzeń o stworzeniu świata kończy nasz Pan zadowolony z siebie i zadowolony ze swojego dzieła. Rychło jednak okazuje się, że to zadowolenie nie jest wcale tak oczywiste i stałe. Pierwszy problem, jaki Elochim napotyka, wiąże się z kobietą. Zobaczył samotność Adama i uznał, że potrzebna jest towarzyszka i to ona niesie w sobie życie. Pierwsze ćwiczenie z pierwszym człowiekiem też zostało rychło porzucone. Adam riszon był hermafrodytą. Drugi człowiek, opisany w drugiej opowieści o stworzeniu świata, pokazuje go jako niewinnego samca. Bóg zmienia swój stosunek do ziemi, ludzi, półludzi, gigantów, stworzeń żyjących i latających powiadając, że zostały zarażone ludzkim złem. Wszystko – poza Noem i zwierzętami w arce – skazał na zagładę. Tak się stało, co oznacza, że z pierwszym światem coś nie poszło wedle woli Najwyższego.

Trzeba było zmienić wiele i niemal zaczynać od początku, by więcej nie powtórzył się potop. Noe wyszedł z arki i z rytualnych zwierząt złożył Bogu ofiarę. Dym i zapach doszedł do nozdrzy pana Boga. Musiał się w tym momencie Bóg uśmiechnąć. Poczuł się zadowolony i zawarł przymierze z ludzkością zwane dzisiaj przymierzem Noahickim. Powstał porządek prawa. Rozświetlił na niebie piękną tęczę na znak pojednania i przyszłości. Tego dnia Jego łaskawość dla ludzi była nieskończona. ©

Autor artykułu

Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub...

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]