Źle urodzone

Podobno z nostalgią można myśleć o wszystkim, co minęło, a trwało, kiedyśmy byli młodzi. Nawet o obiektywnie beznadziejnych czasach.

26.11.2018

Czyta się kilka minut

I ja zaraz dam dowód tej ludzkiej ułomności i tendencji do zakłamywania rzeczywistości, nie wiem jednak, jak się przed tym ustrzec, skoro od niedawna siedzę z powrotem w latach 80., oglądając z moimi dziećmi pewną produkcję telewizyjną z tamtych lat.

Wiem, że wszyscy nienawidzimy PRL, zwłaszcza teraz, a jak nie, to nam grozi, że zawiśniemy na drzewach zamiast liści, ale choć to trudne, bądźmy uczciwi i przyznajmy głośno: w latach 80 telewizja robiła dla dzieci to, czego dziś nie robi na pewno – czyli myślała o nich poważnie.

Naszło mnie na te refleksje za sprawą serialu „7 życzeń”, doskonale przecież znanej mi niegdyś produkcji TVP z roku 1982, o chłopcu, który ratuje życie gadającemu kotu, będącemu akurat kolejnym wcieleniem nieszczęsnego kapłana ze starożytnego Egiptu, co to ukarany był przez boginię i przez wieki jako kot się tułał to tu, to tam. Tym z czytelników, co serialu ani w latach 80., ani potem nie widzieli, wyjaśniam, że ta produkcja zatrudniała ówczesne wielkie gwiazdy ekranu, a całą oprawę muzyczną przygotował John Porter z zespołem Banda i Wanda, rypiąc takie hity, że daj Boże zdrowie, nóżka chodzi mi i dziś. I dla kogo to wszystko było? Dla dzieci. Tylko dla dzieci? W telewizji? Niemożliwe!

Kiedy byłam mała, do teatru chodziłam rzadko, jakoś się nam nie składało, ale straszna komunistyczna telewizja załatwiała również i tę potrzebę – czy ktoś dziś uwierzy w to, że istniała telewizyjna scena przeznaczona dla pisanego wielkimi literami Młodego Widza? I że spektakle, takie jak (boski!) „Czupurek” Benedykta Hertza w reżyserii Barbary Borys-Damięckiej, z genialną tytułową rolą Adrianny Biedrzyńskiej, pamiętam po dziś dzień? A „Baśń o pięknej Pulcheryi i szpetnej Bestyi” z Teatru Groteska w Krakowie, przeniesiona do TVP? A „Małgosia kontra Małgosia” z młodziutką Ewą Wencel w roli tytułowej? Mam do dziś w głowie sceny z tych spektakli.

W repertuarze istniejącego od 1960 r. Teatru Młodego Widza były liczne adaptacje znanych baśni (jak niezapomniana „Królowa Śniegu”, również w reżyserii Borys-Damięckiej), ale też rozmaite utwory polskich i zagranicznych autorów – od Lewisa Carrolla, przez Charlesa Dickensa, Astrid Lindgren, Augusta Strindberga, Kornela Makuszyńskiego, Jana Brzechwę, Juliana Tuwima, Janusza Korczaka, po ukochane przeze mnie wówczas teksty Andrzeja Maleszki (pamiętacie „Mechaniczną Magdalenę”? A „Ofelię”? Czy ktoś oglądał „Ofelię”? Kochałam to przedstawienie!).

Dla dzieci – dla nas – pracowali najwięksi reżyserzy, a w postaci z bajek wcielali się tacy wybitni aktorzy jak Irena Kwiatkowska, Anna Seniuk, Marta Lipińska, Artur Barciś, Jerzy Bończak, Wiktor Zborowski, Anna Dymna, Barbara Wrzesińska czy Jan Kobuszewski.

W telewizji publicznej powstał także pan Fasola – w którego przez wiele lat wcielał się wspaniale Krzysztof Tyniec. Telewizja produkowała dziesiątki świetnych piosenek dla dzieci, które wyśpiewywały Fasolki, Natalia Kukulska czy Gawęda. To tam Krzyś Tik-Tak (Krzysztof Marzec) i Ciotka Klotka (Ewa Chotomska) razem z Zającem Poziomką i Krasnalem Hałabałą objaśniali dzieciom świat, a zapracowane „matki siedzące w domu z dziećmi” mogły co rano włączyć im „Domowe przedszkole” i mieć gwarancję edukacji na wysokim poziomie, nie bojąc się, że dzieci zobaczą głównie porcję reklam Świeżaków lub pełnych cukru pseudozdrowych produktów spożywczych.

Pisząc ten tekst przekopywałam internet w poszukiwaniu linków do tych wszystkich produkcji, było to rzecz jasna zadanie na poły detektywistyczne, pełne wizyt na forach dla nieuleczalnych nostalgików, co tak jak ja lubią sobie nierozważnie pozłorzeczyć na dzisiejsze czasy, zwłaszcza w kontekście oferty kulturalnej dla dzieci. I bardzo mi przykro – nie mam dobrych wieści. Jeśli w internecie jest wszystko, to spektakle Teatru Młodego Widza i inne bezcenne archiwalia są tam całkiem dobrze schowane. Chyba że ktoś umie szukać lepiej ode mnie – wtedy proszę o pomoc. A może jeśli będzie nas więcej, uda się nakłonić instytucję taką jak choćby Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny do poszerzenia internetowej oferty? Skoro jest na jej (bardzo bogatej) stronie miejsce na świetne polskie dokumenty, na spektakle dla dorosłych, na audycje radiowe – czy nie byłoby wspaniale móc włączyć w ten poczet również spektakle i produkcje telewizyjne dla dzieci? Ja wiem, mają złą metrykę, ale nie tylko one urodziły się przed 1989 r. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2018