Zazdrość

Pozazdrościłam Francji z przełomu kwietnia i maja. Nawet nie tego, że ma nowego prezydenta - chociaż i to może być miłe - ale tego, że w pierwszej i drugiej turze tak tłumnie stawiła się przy urnach.

05.06.2007

Czyta się kilka minut

Tyle się o Francji mówiło, że jest już wypalona, zobojętniała, zasklepiona w swoich małych i wielkich egoizmach, nadąsana, odwrócona tyłem do życia publicznego. Teraz pokazała nową twarz: zaangażowaną, trójkolorową, przede wszystkim młodą. Tam młodzi nie muszą wyjeżdżać za chlebem i za sensem, więc przyszli tłumnie do urn. Nawet niektóre gazety pisały, że widocznie głosowanie staje się modne, a udział w wyborach jest trendy. Można ironizować i bagatelizować, ale chyba powiał jakiś wiatr. Oby dotarł i do innych krajów. Również do tych, w których przez całe dziesięciolecia nie można było głosować swobodnie, a teraz można, ale się nie chce.

Znak

W kwietniowym numerze miesięcznika "Znak" ukazała się niezwykle ważna dyskusja i kilka pojedynczych tekstów pod wspólnym tytułem "Kościół po zawale". Poruszone są tam wielkie i dramatycznie aktualne problemy współczesnego polskiego Kościoła.

Kiedy pomyślę, że w całym kraju biją dzwony i kościoły - zwłaszcza w maju - wypełniają się po brzegi, a teksty, o których wspominałam, dotrą zaledwie do kilku tysięcy wiernych, ogarnia mnie coś w rodzaju przerażenia.

Kołysanka

Chociaż to zupełnie nie pasowało do atmosfery naszego domu, ktoś we wczesnym dzieciństwie śpiewał mi kołysankę. Musiał śpiewać, bo dokładnie zapamiętałam i melodię, i słowa. Brzmiało to tak:

Śpij dziecinko już, senne oczka zmruż,

Patrzaj, deszczyk pada tam, piesek szczeka ham, ham, ham,

W bramie dziad wyciąga rękę,

Pies rozerwał mu sukienkę,

Aż biedaka broni stróż...,

Śpij dziecinko już.

Pamiętam, że ta kołysanka skutecznie i na długo wybijała mnie ze snu. Ten deszcz, ten dziad napastowany przez psa, ten stróż w charakterze obrońcy... Najstraszniejsze jednak było to, że dziad miał na sobie sukienkę. Skąd ta złowroga maskarada?

Przypomniało mi się to dziś i pomyślałam, że ani pojedyncze jednostki (staruszkowie?), ani całe społeczeństwa nie powinny zbyt natarczywie grzebać w przeszłości. Zawsze mogą się z niej wyłonić rzeczy nieprzyjemne, niepokojące i bardzo trudno zrozumiałe.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2007