Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Żegnając odchodzącego Jezusa, Apostołowie szukali odpowiedzi na nurtujący ich problem polityczny: kiedy powróci królestwo Izraela? Tymczasem zamiast informacji o konkretnych datach otrzymują odpowiedź wymagającą zasłuchania w ciszę wypełnioną działaniem Ducha Świętego.
Gdyby współcześnie organizowano medialną oprawę Wniebowstąpienia, być może połączono by je z konferencją prasową, podczas której dominowałyby pytania z zakresu futurologii i polityki. Być może rozczarowałaby wtedy odpowiedź, która wymaga wielkiego wyciszenia i zasłuchania w głos Ducha Świętego obiecanego Kościołowi. Nasza generacja chętniej przemawia w języku oklasków niż zasłuchania w pełnej szacunku ciszy; nawet podczas pogrzebów. Świadczy to o kulturowej przemianie, w której wyraża się reakcja na najgłębsze ludzkie doświadczenia.
W ostatnim miesiącu wypadło mi wysłuchać wyjątkowo wielu przemówień przy trumnach. Niektóre z nich wzruszały głębią refleksji i wrażliwością odczuć. Niektóre zaskakiwały, gdyż motywem przewodnim było w nich celebrowanie doznań mówiącego. W różnych przypadkach powracał wtedy zaimek osobowy: ja, mnie, ze mną, o mnie. W gąszczu narcystycznych odniesień słuchacze mieli wtedy prawo pytać: czyj to właściwie pogrzeb? Ich pytania byłyby prawomocną reakcją na zachowanie, w którym nie potrafimy już wsłuchiwać się w ciszę, by usłyszeć w niej głos Boga i świadectwo dramatów naszych bliźnich. Jak usłyszeć Ducha Świętego w kulturze, w której próbujemy zakrzykiwać nawet majestat śmierci? Czy Wniebowstąpienie nie stałoby się w niej jedynie epizodem, którego zapomniano nagłośnić?