Politycy do teleskopów! Stawiszyński patrzy na najgłębsze zdjęcie Wszechświata

Od kontemplacji tych obrazów powinny rozpoczynać się obrady parlamentów świata.

13.07.2022

Czyta się kilka minut

Gromada galaktyk SMACS 0723 na pierwszym, historyczny zdjęciu z teleskopu Webba, które jest zarazem najdalej sięgającym i najostrzejszym obrazem dalekiego Wszechświata / / NASA
Gromada galaktyk SMACS 0723 na pierwszym, historyczny zdjęciu z teleskopu Webba, które jest zarazem najdalej sięgającym i najostrzejszym obrazem dalekiego Wszechświata / / NASA

Zaprezentowane przez NASA zdjęcia wykonane ultranowoczesnym teleskopem Jamesa Webba na pierwszy rzut oka wcale nie przyprawiają o zawrót głowy. Przywodzą raczej na myśl widoki z popularnych niegdyś kalejdoskopów domowego użytku. Ot, konstelacje różnokolorowych rozbłysków na ciemnym tle, tyle że – w przeciwieństwie do tych kalejdoskopowych – niesystematyczne, pozbawione geometrycznej regularności.

Tymczasem już chwila namysłu nad tym, co właściwie mamy przed oczami, wywołuje nie tylko (metaforyczny, rzecz jasna) zawrót głowy, ale i całkiem niemetaforyczne dreszcze. Z pomocą niezwykle zaawansowanego technologicznie urządzenia udało się tu bowiem zobaczyć fragment wszechświata... sprzed 4,6 miliarda lat. Taka właśnie odległość, liczona w jednostkach świetlnych, dzieli teleskop kosmiczny Jamesa Webba, od gromady galaktyk, która została przezeń pochwycona. Co więcej, w tle tej gromady widać światło jeszcze starsze – niosące obraz skrawka kosmosu nawet sprzed ponad 13 miliardów lat.

Ten fragment krajobrazu ujawniony przez teleskop Webba przedstawia więc rzeczywistość w wieku względnie dziecięcym, ledwie kilkaset milionów wiosen po wielkim wybuchu (choć, ściśle rzecz ujmując, wiosny wówczas jeszcze nie istniały). Jest to fundamentalnie osobliwe, nieprawdaż? Istoty, które pojawiły się w pewnym momencie na jednej z planet – nie wiadomo do końca jak, nie wiadomo do końca skąd – po tysiącach lat stworzyły narzędzie pozwalające na tak niesłychanie precyzyjny wgląd w otaczające ich niezmierzone przestworza. Nie wspominając już nawet o tym, jak same te przestworza są dziwaczne, skomplikowane, zadziwiające, fascynujące, ale i budzące (całkiem zasadny) metafizyczny lęk. Przyglądając się z pozoru niewinnie wyglądającym zdjęciom z teleskopu Webba nie sposób po raz kolejny nie zadać sobie wszystkich tych pytań, do których postawienia niepotrzebne są wcale, jak uczy historia, zaawansowane technologie, wystarczy spojrzenie w nocne rozgwieżdżone niebo: o co w tym wszystkim chodzi? Czy istnieje jakikolwiek wyższy sens, czy też wszystko jest tylko grą ślepych sił?

Oczywiście, nie sposób na te pytania odpowiedzieć, a przynajmniej nie na tym etapie, na którym się obecnie znajdujemy. Istnieje również i takie stanowisko, w myśl którego same pytania są po prostu błędnie postawione, nie ma więc najmniejszego powodu, żeby się nad nimi zastanawiać (jak powiada Ludwig Wittgenstein w „Traktacie”: „wielka zagadka nie istnieje”). Okoliczność jednak, że tak się sprawy mają, nigdy, prawdę mówiąc, nam nie przeszkadzała w permanentnym udzielaniu ich zarówno sobie, jak i – przede wszystkim – innym, najczęściej tonem nieznoszącym sprzeciwu i z zastosowaniem brutalnych środków perswazji.

Być może zapalczywość w udzielaniu niemożliwych do udzielenia odpowiedzi jest wprost proporcjonalna do tajemniczości tych bezgranicznych przestworzy, które nas otaczają? Być może zapamiętanie, z jakim oddajemy się tu, na Ziemi, całej tej permanentnej, szaleńczej szarpaninie (co, na szczęście, nie przeszkodziło nam w budowie teleskopu Webba i w wielu innych niezwykłych osiągnięciach) ma tę właśnie bazową funkcję psychologiczną: odwraca naszą uwagę od przepastnych czeluści, które zieją nam nad głowami? I które – w sensie zarówno dosłownym, jak i metaforycznym – w naszych głowach się nie mieszczą?

Niezależnie od tego jednak, jak się w tych kwestiach sprawy mają, myślę, że od kontemplacji tych niesamowitych obrazów pozyskanych przez teleskop Webba powinny rozpoczynać się każdorazowo obrady wszystkich parlamentów świata. Przed podjęciem każdej poważnej decyzji zasiadać przed nimi powinni politycy, wojskowi, miliarderzy, duchowni, dyrektorzy wielkich korporacji, słowem, wszyscy ci, którzy na kształt rzeczywistości ziemskiej mają jakikolwiek wpływ. Nie od dzisiaj wiadomo, że spoglądanie na świat sub specie aeternitatis – z perspektywy wieczności – daje szansę na gruntowną wewnętrzną przemianę. Bez wątpienia nam wszystkim – zatopionym w politycznych, ekonomicznych i tożsamościowych antagonizmach i wojnach – by się ona teraz przydała.

Choć oczywiście – są to tylko pobożne życzenia. No chyba że teleskop Webba odsłoni kiedyś jakieś jeszcze bardziej radykalne rewelacje. Acz doprawdy trudno wyobrazić sobie coś bardziej radykalnego niż zdjęcie wszechświata sprzed trzynastu i pół miliarda lat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 30/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Politycy do teleskopów!