Ładowanie...
Zapłon
Zapłon
13-letni PRZEMEK z czworgiem rodzeństwa trafił do RDD, czyli rodzinnego domu dziecka prowadzonego na obrzeżach Krakowa pod skrzydłami SIEMACHY przez Elżbietę Matusiak i jej męża. Biologiczny ojciec już nie żył, matka nie mogła ich wychowywać. Był rok 2005.
Nowi opiekunowie mieli jeszcze trójkę własnych dzieci. Najstarszy ze wszystkich Przemek najpierw próbował ich sobie podporządkować. Ale gdy uznał, że w nowym domu i on ma swoje miejsce, wszystko zaczęło się zmieniać.
Został przewodniczącym klasy, a po pierwszym „czerwonym pasku” wszystko poszło jak z płatka: gimnazjum ukończone z wyróżnieniem, świetne oceny w technikum, stypendia i zagraniczne wyjazdy na praktyki.
U Matusiaków nauczył się też, jak poruszać się po świecie. Zanim pierwszy raz wysłali go, aby załatwił coś w urzędzie, pani Elżbieta i jej mąż usiedli z nim przy stole i narysowali plan: którymi drzwiami wyjdzie, gdzie powinien podejść. A gdy wrócił – było lato, więc w krótkich spodenkach – śmiał się jeszcze: – Gdybym tylko wiedział, że do urzędu trzeba się lepiej ubrać...
Państwa Matusiaków opuścił przed trzema miesiącami. Od dłuższego czasu mówił, że chce żyć na własny rachunek. Choć gdy zbliżał się dzień przeprowadzki, coraz bardziej się ociągał. Wynajął z kolegami mieszkanie, dostał pracę w Starbucksie, właśnie zaczyna studia. I kto by pomyślał: jedna literka.
– KRZYSZTOF nie sprawiał kłopotów, nie było alkoholu ani narkotyków. Kontestował jednak sens wszystkiego, nie widział pożytku ze szkoły – mówi Maria Radwan-Królikowska, wychowawczyni chłopca w ramach tzw. SIEMACHA Spot 24/7. Długo zastanawiał się, jaką szkołę wybrać po gimnazjum. Poszedł do technikum elektrycznego.
A tam dostał zapłonu: dobre oceny z egzaminów. I dalej już poszło. Razem z SIEMACHĄ prenumerował specjalistyczne magazyny, kupował narzędzie po narzędziu i tak skompletował swoją własną skrzynkę.
– Pozostał normalnym, miłym chłopakiem. Wspiął się sam na ten szczyt. On sam chyba nawet nie ma świadomości, jak bardzo wysoki – mówi była wychowawczyni. – Kiedyś wszystko było u niego na „nie”: a po co to, a po co tamto. Ale w pierwszym półroczu I klasy technikum zaczął mi wysyłać sms-y z informacjami, że zaliczył jakiś przedmiot.
W tym roku Krzysztof zdał maturę i zdobył uprawnienia wymagane do wykonywania zawodu elektryka. Sam znalazł pierwszą pracę.
Maria Radwan-Królikowska: – Jako wychowawcy SIEMACHY nie narzucamy drogi życiowej młodym ludziom. Wyposażamy ich w środki i umiejętności potrzebne w wyborze tej drogi.
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]