Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W relacji telewizyjnej było tylko widać tłum, moment szarpaniny, ochroniarzy, którzy odprowadzają na bok mężczyznę w sutannie. Komentatorzy sugerowali: szaleniec przebrany za księdza. Następnego dnia podano jego nazwisko, a brukowce na czołówkach zamieściły zdjęcie sztyletu - to, że broń ugodziła Papieża, potwierdził w filmie "Świadectwo" kard. Stanisław Dziwisz.
Serce antykomunisty
Kiedy 16 lat temu w oku kamery pojawiła się twarz Fernandeza, Krystyna Czerni (dziś krytyk i historyk sztuki) i Roman Graczyk (dziś publicysta m.in. "Tygodnika Powszechnego") zamarli: "Byliśmy w szoku, rozpoznaliśmy go natychmiast". W Krakowie Piotr Mucharski (dziś zastępca redaktora naczelnego "TP") słuchał wtedy Wolnej Europy: "Kiedy [spiker] wymieniał imiona i nazwisko sprawcy, to przy Juan - poczułem niepokój, przy Maria - domyślałem się już, a przy Fernandez - byłem pewny. Krohn - zszokowało, ale nie zaskoczyło. Potem się zastanawiałem: właściwie dlaczego?"
Dzień przed zamachem Krohn odwiedził w Paryżu Czerni i Graczyka. Poznał ich rok wcześniej, kiedy spędzał lato w Krakowie, m.in. w towarzystwie Piotra Mucharskiego. Jak do tego doszło?
"Jest lato 1981 roku, trwa karnawał Solidarności", opowiada Mucharski. Na przystanku tramwajowym pod krakowskim Teatrem Bagatela grupę młodych ludzi zaczepia ksiądz z zagranicy, łamaną angielszczyzną pyta, jak dojść do hotelu Cracovia. Mówi, że jest Hiszpanem, że mieszka we Francji, że kocha Solidarność. I że pokój hotelowy musi dzielić z robactwem.
Januszowi Różańskiemu, koledze i ówczesnemu współlokatorowi Mucharskiego, zmiękło serce. Zaprosił Krohna do ich studenckiego mieszkania. Hiszpan z pasją opowiadał o czerwonej zarazie, o komunizmie, który zaczyna się panoszyć na Zachodzie, o tym, że w Polsce można oddychać nadzieją.
"Bo trzeba powiedzieć - co zabrzmi okropnie ryzykownie w kontekście tego, co dzisiaj wiemy - że on miał w sobie bardzo wiele uroku", przyznaje Krystyna Czerni. Krohn w towarzystwie studentów poznawał Kraków. Starał się o spotkania z ludźmi opozycji - ci jednak szykowali się do I Zjazdu Związków w Gdańsku-Oliwie, i Kościoła - ci z kolei słysząc, że Krohn jest lefebrystą, nie mieli na dyskusje zbytniej ochoty.
Krohn identyfikował się w każdej sytuacji jako "antykomunista". Dotarł nawet na zjazd Solidarności w Gdańsku. Podobno, jak przywołuje Graczyk informację z mediów, w tłumie ludzi Krohnowi udało się wziąć Wałęsę za rękę i przyłożyć ją do swojej piersi, mówiąc: "Tu bije serce antykomunisty..."
Przesłanie do Narodu Polskiego
Następnego roku Krohn zadzwonił do Czerni. Od kilku miesięcy jej współlokatorem na emigracji był Graczyk, od którego miał kontakt. Spotkali się. Przyszedł w pocerowanej sutannie - a takiego stroju wówczas nie sposób było uświadczyć na paryskich ulicach: "To miało wymiar świadectwa". Spotkali się kilkakrotnie. Ostatni raz 11 maja, na dzień przed zamachem w Fatimie. Krohn zaprosił ich na Mszę.
Odprawiał ją w podparyskiej parafii; skromny kościół, nieliczni wierni. "Sami wykluczeni, babiny w chustkach, jacyś starsi Murzyni" - zapamiętała Czerni. "Skrępowany, poprosił mnie, żebym założyła chustkę na głowę, bo tak się tu modlą kobiety". Po Mszy pożegnali się. Krohn zdążył jeszcze poprosić o modlitwę, bo następnego dnia ma coś bardzo ważnego do zrobienia. Następnym dniem był 12 maja 1982 r.…
… kiedy Krohn odsiadywał wyrok, do paryskiego mieszkania Czerni i Graczyka przyszła starsza kobieta. Wyszeptała, że ma dla nich list od Krohna: "Przesłanie do Narodu Polskiego" z prośbą o rozpowszechnienie. "Usiłowała nawet na nas wymusić - bezskutecznie - coś w rodzaju solennej obietnicy, że się tym zajmiemy", wspomina Czerni.
Francuski rękopis, patetyczny apel. Polacy mieli się przeciwstawić "zdradliwej linii Kościoła", który wchodzi we współpracę z komunistami, a Polska być zbawieniem Europy. "To było dość nieznośne w lekturze, ale zaskakiwało - cytował na przykład księdza Tischnera i Słowackiego, w dodatku nie byle co, bo Króla-Ducha", mówi Czerni. "Nie wiedzieliśmy, co z tym począć. Myślami byliśmy już właściwie w Polsce…". Tekst przekazali do księdza Eugeniusza Plater-Zyberka, polskiego duszpasterza w Paryżu. Co się z nim dalej stało? Nie wiadomo, ale miał trafić do Watykanu.
Krystyna C. i działalność antypolska
W tym samym czasie w Krakowie Mucharski miał niezapowiedzianą wizytę. "Przyszli we trójkę. Byłem sam w domu i trochę się przeraziłem, bo dom był pełen wydawnictw podziemnych (…). Jednak ich to w ogóle nie interesowało. Pokazali legitymacje SB i kazali jechać na Mogilską", zapamiętał.
Na komendzie głównej milicji od razu padło pytanie o Krohna. Mucharski odmówił zeznań. Po przesłuchaniu skonsultował się z mec. Rozmarynowiczem, czołowym adwokatem w procesach krakowskich opozycjonistów. Ten poradził, żeby dalej odmawiać zeznawania.
Parę dni później Mucharski, znów przesłuchiwany, zaprzeczył, że zna Fernandeza. Milicjant wyciągnął z teczki list Czerni i ksero prasy francuskiej ze zdjęciem autorstwa Mucharskiego, na którym Krohn siedzi w ich krakowskim mieszkaniu… "Powiedziałem mu, że nie wierzę, iż Krohn chciał dokonać zamachu", przyznaje Mucharski. Podpisał protokół, wyszedł.
Dwa dni potem prasa przedrukowała notę PAP, zlepek z listu Czerni i protokołu przesłuchania Mucharskiego, którą podał też Dziennik Telewizyjny. Zaczęła się nieprzyjemna atmosfera. SB usiłowało udowodnić ni mniej ni więcej, że w zamach na Papieża zamieszane są środowiska opozycyjne... Starano się wywołać wrażenie, że "w zamach zamieszana jest Krystyna C. oraz inne osoby uprawiające działalność antypolską, przebywające obecnie w Paryżu. Dalsze ustalenia w toku". Plany powrotu do Polski, Czerni i Graczyk musieli zawiesić.
Do czasu, kiedy dotarł do nich list z satyrycznym rysunkiem w "Polityce" nawiązującym do sprawy Krohna. Graczyk: "Dla nas znaczyło to tyle: jeśli organ, którego redaktorem naczelnym jest Mieczysław Rakowski, wysoki dygnitarz KC PZPR, robi sobie żarty z tej sprawy, to znaczy, że esbecja odpuściła. I wróciliśmy do Polski".
Zdaniem Graczyka, tak absurdalna akcja SB, jak próba uwikłania w zamach na Papieża studenckiej opozycji, miała pośrednio uderzyć w Solidarność. "Esbecka teza była taka: za zamachem na Papieża stoi Solidarność". Sprawa umarła śmiercią naturalną, a pytania pozostały.
Czy Krohn był fanatykiem czy osobą chorą? Może pracownikiem KGB? Graczyk ostatnią sugestię odrzuca. Do wcześniejszych nie sposób się ustosunkować. Bo w pewien czas po zamachu Krohn, wykluczony z lefebrystów, porzucił sutannę, założył rodzinę, został adwokatem w Belgii. Jak na razie zasłynął z wymierzenia sędziemu policzka…
Przeczytaj cały zapis rozmowy Krystyny Czerni, Romana Graczyka i Piotra Mucharskiego, opublikowany w "Tygodniku Powszechnym" nr 43/2008
Krystyna Czerni jest krytykiem i historykiem sztuki, współpracownikiem "Znaku" i "Tygodnika Powszechnego". W latach 70. związana z Duszpasterstwem Akademickim OO. Dominikanów "Beczka" i Studenckim Komitetem Solidarności. W czerwcu 2008 roku, razem z grupą działaczy SKS, odznaczona przez Prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za działalność opozycyjną.
Roman Graczyk jest dziennikarzem. W latach 1984-91 pracował w "Tygodniku Powszechnym", 1993-2005 w "Gazecie Wyborczej". Od 2006 r. pracuje w Biurze Edukacji Publicznej IPN w Krakowie.
Piotr Mucharski od 1988 r. pracuje w "Tygodniku Powszechnym". Obecnie jako zastępca redaktora naczelnego.