Zakamarki duszy i ciała

Jeszcze niedawno nie było wiadomo, czy twórczość "młodych surrealistów" okaże się tylko chwytem galeryjnym, czy poważną propozycją artystyczną. Krakowska wystawa dowodzi, że nurt nadrealistyczny krzepnie i dojrzewa.

13.07.2010

Czyta się kilka minut

Artyści pokazani w Bunkrze Sztuki nie penetrują traum społecznych, nie komentują otaczającej ich rzeczywistości, nie przyglądają się historii ani geografii - co nie oznacza wcale, że zajmują się błahostkami. Posługując się obrazem, a czasem także przedmiotem-rzeźbą-instalacją, snują opowieść pojedynczą, intymną, dyskretną (choć nierzadko spektakularną) - i tajemniczą. Opowieść o własnych lękach, snach i obsesjach. O światach niemożliwych, które wydają się naturalne, a nawet naturalistyczne. O oswajaniu grozy groteską. O powadze zabawy. Wreszcie, o wzajemnym przenikaniu się duszy i ciała.

***

Bo to ciało właśnie, jego anatomia i fizjologia - najbliższe człowiekowi, a zarazem niedostępne, ukryte pod cienką warstwą skóry - okazuje się jednym z największych "przekleństw wyobraźni". I jednym z najważniejszych tematów wystawy. Nowi surrealiści definiują je jednak inaczej niż artyści krytyczni, którzy zazwyczaj analizują cielesność w kontekście władzy, opresji, oglądu społecznego. Tutaj chodzi raczej o fantastyczną podróż w głąb samego siebie, odkrywanie nowych, nieznanych lądów (rysunki anatomiczne to przecież rodzaj kartografii). Próbę sprawdzenia, w jakim stopniu malarstwo może być doświadczeniem własnej fizyczności. Wreszcie, o eksperyment, który doprowadziłby do stworzenia czegoś, co Hans Bellmer, jeden z patronów tej prezentacji, nazywał na własny użytek "anagramem cielesności".

Wystarczy przyjrzeć się bardzo materialnym obrazom Piotra Janasa (ur. 1970), uznawanego za prekursora najnowszej fali surrealizmu w sztuce polskiej. Malarz wpina kolorowe koraliki w ciemną strukturę obrazu, z którego wyłania się jaśniejszy kontur (prawie) postaci - to "Wymioty". Rozkłada na czynniki pierwsze "Włosy/Ramię/Ramę". Portretuje "Kiszkę", która staje się mapą jakichś groźnych przestrzeni... W "Lustrze" odbijają się różowo-fioletowe tkanki czy narządy... Jakby nie namalowane, ale wycięte ostrzem skalpela.

Inaczej traktuje ciało Jakub Julian Ziółkowski (ur. 1980), obok Tomasza Kowalskiego (ur. 1984) najbardziej znany młody surrealista (jego prace pokazywano m.in. na wystawie "Youn­ger than Jesus" w nowojorskim New Museum of Contemporary Art). W Bunkrze oglądamy trzy płótna sporych rozmiarów, na których "sportretowane" zostały dziwne, humanoidalne stwory. Przypominają uśmiechnięte kościotrupy japońskich szogunów, ze stopami obutymi w donice czy dzbany, obwieszone potraktowanymi okrutnie fragmentami żywego ciała, ale i maskami, piórami, naszyjnikami. Wszystko zaś utrzymane jest w krwistej, agresywnej kolorystyce. Jest w tych przedstawieniach wiele groteski i ironii - rodem wprost z sarmackich ołtarzy, strasznych i śmiesznych.

Z XVII wiekiem kojarzy się też, choć na inny sposób, "Still Life", instalacja Goshki Macugi (ur. 1967), artystki nominowanej przed dwoma laty do prestiżowej Nagrody Turnera. W gablocie z pleksiglasu widzimy wygięty konar drzewa, w który wmontowana została książka. To surowa, zaskakująca metafora, która każe postawić pytanie o relacje między tym, co naturalne, a tym, co zbudowała cywilizacja. Jest w tej pracy siła i mądrość dawnych martwych natur, w których kryły się często wanitatywne aluzje.

Gdy mowa o inspiracjach mających swe źródło w dziejach sztuki, warto też zastanowić się, czy młodzi surrealiści czerpią coś z dorobku swoich poprzedników działających w Polsce po wojnie. Kiedy patrzy się na serię gwaszy Tomasza Kowalskiego, przedstawiających nocne, baśniowe postaci, wyłaniające się jak zapałka w dziecięcej zabawie "piekło-niebo", pomyśleć można, że młody malarz świetnie porozumiałby się np. z Kazimierzem Mikulskim (choć jednocześnie pozostają bardzo różni).

Bliskimi ścieżkami krąży również wyobraźnia Doroty Jurczak (ur. 1978) - świetnej artystki, której działalność nie ma jeszcze w Polsce, niestety, odpowiedniego rezonansu. A przecież jej brązowe ptaki, powieszone na pętlach-warkoczach, emanują czarnym humorem. Emaliowana drewniana "Laska" przypominająca starą kobietę zawiera w sobie całe pokłady melancholijnego liryzmu. Wreszcie, ileż opowieści wysnuć można z "portretu" bociana, za którym ukrywa się ktoś w żółtych butach, gdy dziób ptaka okazuje się fajką, do której ktoś inny włożył świeczkę?

Erudycyjność, aluzyjność, świadomość tego, że funkcjonuje się w pewnym łańcuchu zjawisk artystycznych, to ważne atuty tej sztuki - mocno podkreślone na krakowskiej wystawie. Pojawiły się na niej bowiem rysunki Edmunda Monsiela, zmarłego w 1962 r. artysty-samouka chorego na schizofrenię. Do tych niewielkich (oglądanych za pomocą szkła powiększającego) - i genialnych - prac, na których mnożą się w nieskończoność ludzkie głowy, Tomasz Kowalski domalował swoiste pendant, hołd złożony poprzednikowi. Z kolei "barokowo-japońskie" stwory Ziółkowskiego świetnie korespondują ze zwierzęco-ludzkimi, "anatomicznymi" grafikami Bellmera (zmarłego w 1975 r.).

***

Bardzo ciekawa (zarówno scenariuszowo, jak i ekspozycyjnie) wystawa w Bunkrze Sztuki nie jest radykalnym manifestem czy krzykliwą apoteozą zmiany. Jej wartością jest coś ważniejszego: uogólnienie, umiejętność podsumowywania zjawisk coraz mocniej obecnych w młodej sztuce polskiej. Zresztą, sami artyści, których określa się mianem "nowych surrealistów" - w odróżnieniu od protoplastów tego ruchu z André Bretonem na czele - nie czują potrzeby wzniecania pożarów i głoszenia manifestów. Swojej sztuki nie postrzegają też jako sanacji, rewolucji estetycznej czy alternatywy dla twórczości angażującej się w debaty społeczne. Nie wydaje się też, by była to jedynie próba ucieczki od rzeczywistości, wynikająca np. ze zmiany pokolenia (zwróćmy uwagę na sporą rozpiętość dat urodzin artystów prezentowanych w Krakowie) czy warunków rynkowych. Po prostu: cechą ludzką jest to, że lubimy opowiadać sobie nasze sny. Dobre i złe.

"Przekleństwa wyobraźni" dowodzą potencjału, który tkwi w murach krakowskiego Bunkra Sztuki, ale który, niestety, bardzo rzadko znajduje sobie ujście. Obecna wystawa to wyjątek, na co dzień trudno zaliczyć tę galerię do najbardziej twórczych centrów sztuki najnowszej w Polsce. Zresztą, jeśli chodzi o aktualność sztuk wizualnych, Kraków w ogóle nie ma szczęścia, o czym świadczy chociażby niedawna, w sumie nieudana edycja festiwalu "Artboom". I wszystko wskazuje na to, że sytuacji nie zmieni trwający właśnie konkurs na stanowisko nowego dyrektora Bunkra (pierwsza "runda" nie doprowadziła do niczego). Jak dotąd konkurs ma charakter bardzo wsobny, krakowski - zarówno w przypadku składu jury, jak i złożonych ofert. Tymczasem - jak uczy biologia - każda wsobność prowadzi do tragedii. Ostatnią szansą dla miasta jest otwarcie się na specjalistów z zewnątrz (choćby i z zagranicy). Kraków jak nigdy dotąd potrzebuje świeżej krwi.

"PRZEKLEŃSTWA WYOBRAŹNI", Kraków, Bunkier Sztuki, kuratorki: Karolina Bujnowicz i Magdalena Ujma; projekt aranżacji przestrzeni: Anna Mokrzycka; wystawa czynna do 22 sierpnia 2010 r. W przygotowaniu album towarzyszący wystawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2010