Zabawić się na śmierć

Arwa Mahdawi, amerykańska publicystka „Guardiana”, w ubiegłym tygodniu na łamach swojej gazety przyznała się do ciężkiego uzależnienia, które coraz bardziej wpływa na jej samopoczucie i zdrowie.

26.06.2018

Czyta się kilka minut

Mechanizm jest prosty – ilekroć czuje się gorzej, jest zmęczona po całym dniu pracy, ma dość problemów, które zwalają się jej na głowę – rozluźnia się sięgając po to, co pozornie całkiem niewinne, a co daje rewelacyjną odskocznię, ucieczkę od prozy i nędzy dnia codziennego. Sięga po Netfliksa.

Platformy streamingowe – ostrzega w swoim tekście – są nowym spektakularnym opium dla mas, a ich uzależniająca siła jest wielokrotnie większa od tej, którą miała stara dobra poczciwa telewizja, po której kanałach skakaliśmy bezmyślnie przed zaśnięciem jeszcze parę lat temu. Są one bowiem – jak niemal wszystko, co znajdziemy w naszych smartfonach – projektowane tak, by nas od siebie uzależniać. Niby chcesz już iść spać, ale nowy odcinek zacznie się już za 4, 3, 2, 1...

Na temat FOMO (Fear of missing out – lęk przed wypadnięciem z obiegu) napisano już tyle stron, że nawet nie będę się powtarzać, przecież sama też po przebudzeniu się sięgam po telefon, by wyłączyć w nim tryb samolotowy i jeszcze przed myciem zębów sprawdzam, czy świat się aby nie rozpadł, gdy spałam. Jakby to miało mnie lub światu w czymkolwiek pomóc, że wiem. Niemniej uzależnienie od oglądania seriali na platformach typu Netflix jest faktem i jak każde uzależnienie niesie ze sobą problemy dla tego, kto w nie wpadł.

Pierwszym i najbardziej oczywistym jest rzecz jasna to, że siedząc nocami przed ekranem, zarywamy owe noce, budząc się po paru nędznych godzinach snu niczym zombie. Ja na szczęście – co się okazało po trzydziestce – po mojej matce odziedziczyłam tę wyśmiewaną latami przez całą rodzinę, a jednak cenną umiejętność zapadania w sen przed telewizorem w dowolnej pozycji i w dowolnym miejscu najbardziej nawet emocjonującego odcinka genialnego serialu. Moje wykończone życiem codziennym ciało wygrywa zawsze z uzależnieniem i po prostu się wyłącza, tak że nienasycony fabułą mózg może mu ewentualnie skoczyć. „Idziemy spać, moja panno” – powiada mój organizm i wyciąga mi wtyczkę z gniazdka. I tu mamy problem kolejny – doprowadza to do sytuacji konfliktowych ze współoglądaczami, nierzadko przecież muszę się potem domagać powtórek kluczowych scen, tak bym wiedziała z grubsza, o co biega. Bywa niemiło, tyle rzeknę.

Arwa Mahdawi przywołuje słowa szefa Netfliksa Reeda Hastingsa, który całkiem bezpardonowo przyznaje: „Naszym największym konkurentem jest ludzka potrzeba snu”. No właśnie, po co spać, kiedy przecież można w ciągu tych ośmiu cennych godzin dokończyć drugi sezon „Westworld”, i to mimo, że wcale nam się on nie podoba, ale tyleśmy już zainwestowali czasu i emocji, że po prostu musimy wiedzieć, jak to się do cholery kończy.

Całkiem niedawno czytałam szczere wyznanie jednej z polskich dziennikarek, która pisała, utrzymując rzecz w konwencji żartobliwej, że zdrada zdradą, ale zobaczenie bez niej odcinka „Opowieści podręcznej” jest jak cios zadany przez jej chłopaka tępym nożem prosto w serce. Tego się po prostu nie robi najbliższym, tak się nie godzi postępować w kraju, który hołduje jednak jakimś tam prawom człowieka, dżentelmeni nie oglądają cichaczem odcinków „Black Mirror” w samotności, Penelopy czekają na swoich Odysów, żeby wspólnie przejść do kolejnego epizodu o dolach i niedolach Patricka Melrose’a.

Co jednak ciekawe, mój przypadek jest w pewnym sensie nietypowy, bowiem ja byłam serialowym zombie, zanim w ogóle ktoś pomyślał o tym, że powstanie jakiś Netflix. Otóż lat temu bez mała dziesięć mój mąż kupił gdzieś w sieci pierwszy sezon serialu „Lost” na płycie DVD. Dla mnie – w owym czasie nieco pretensjonalnej wyjadaczki kina, co swój wolny czas (w granicach rozsądku rzecz jasna) trawiła wyłącznie w kinach studyjnych – propozycja, byśmy może spróbowali czegoś takiego, była początkowo nie do przyjęcia. Serial? No błagam, od czasów „Reksia” w paśmie dobranocki nie oglądałam żadnego serialu. A jednak jakoś przekonał mnie i ten właśnie moment uważam za kluczowy. W chwili, kiedy na moim telewizorze u brzegów wyspy rozbił się samolot pełen ludzi, z których wielu jakimś cudem przetrwało katastrofę, moje wewnętrzne „ja” odbiorcy kultury dokonało radykalnej i chyba nieodwracalnej przemiany. I choć serial ten – zgodnie z najwspanialszą jego definicją, jaką znalazłam w filmie Keina Smitha „Zack i Miri kręcą porno”, a która brzmiała: „są na wyspie, nie ma ich na wyspie, są na wyspie, nie ma ich na wyspie” – był naprawdę nieznośny, to jednak nie da się ukryć, że jadąc we wspólną podróż służbową wzięliśmy z domu odtwarzacz DVD i stosowne kable, by następnie wpiąć to wszystko do telewizora w hotelu i oglądać, oglądać oglądać. Cóż więc mi pozostaje, niż przyznać: nazywam się Anna, mam 37 lat i od 10 lat nałogowo oglądam seriale... ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2018