Z rzeczywistością co zrobimy?

CONRAD FESTIVAL / Literatura przekonuje nas, że rzeczywistość jest tym, co stawia się nam przed oczami, co się za pomocą słów wystawia na pokaz, co bez słów pozostałoby niezauważone.

17.06.2019

Czyta się kilka minut

Okładka dodatku: MAGAZYN CONRAD 01 / MAREK ZALEJSKI // GETTY IMAGES / BETTMANN
Okładka dodatku: MAGAZYN CONRAD 01 / MAREK ZALEJSKI // GETTY IMAGES / BETTMANN

CHWYTAĆ I SZUKAĆ

„Czym jest ten zagadkowy impuls, który nie pozwala zadomowić się w tym, co dokonane, skończone? Myślę, że jest to poszukiwanie rzeczywistości. Słowu temu nadaję znaczenie naiwne i dostojne, nie mające nic wspólnego z filozoficznymi sporami ostatnich stuleci”.

Tak Czesław Miłosz wyłożył swoje rozumienie rzeczywistości w wykładzie noblowskim z 1980 r. Gdyby szukać jednego, jedynego autora – nie tylko w Polsce, ale też na świecie – który z pasowania się z rzeczywistością uczynił swoje powołanie, byłby nim z pewnością Miłosz. Mylą się jednak krytycy, którzy piszą o Miłoszowym „uchwytywaniu” rzeczywistości, a nie „poszukiwaniu”. Uchwycić można to, co jest, co daje się jakoś złapać i zatrzymać, poszukiwać zaś można tylko tego, czego w danej chwili nie mamy. Proust nie napisał powieści o uchwytywaniu utraconego czasu, lecz o jego poszukiwaniu, bo czas, jak rzeczywistość, wciąż odmienia swoje kształty. Łudzą się ci, co mówią, że go w swe sidła złapali.

Miłosz nigdy tak nie twierdził. W „Nieobjętej ziemi” znajdujemy taki oto fragment: „Od młodości starałem się uchwycić słowami rzeczywistość, taką, o jakiej myślałem, chodząc ulicami ludzkiego miasta, i nigdy się to nie udawało, dlatego każdy mój wiersz uważam za zadatek niespełnionego dzieła. Wcześnie odkryłem nieprzyleganie języka do tego, czym naprawdę jesteśmy, jakieś wielkie na niby podtrzymywane przez książki i stronice gazetowego druku. I każda moja próba powiedzenia czegoś rzeczywistego kończyła się tak samo, zagnaniem mnie z powrotem w opłotki formy, niby owcy odbijającej od stada”.

Znana to rzecz, choć raczej nie młodym poetom, którzy marząc o oryginalności, wpadają w gotowe klisze. Język nie przylega do rzeczywistości, bo słowa to ani grudki ziemi, ani strużki światła, lecz wynalazek, który powstał z ludzkiej potrzeby odcięcia się od ziemi i światła i zamieszkiwania wyłącznie wśród ludzi. Można mówić do drzewa, ale drzewo nie odpowie, choć niektórym wydaje się, że słyszą jego szept. Mamy wybór: rozmawiać z ludźmi i godzić się na to, że język jest tylko ludzki, czy też od ludzi stronić i szukać tego, co mieści się poza kręgiem ludzkich spraw. Miłosz zdaje się nie mieć wątpliwości: „Naprawdę, co chciałem im powiedzieć? Że trudziłem się, / dążąc do wykroczenia poza moje miejsce i poza mój czas, / szukając tego, co jest Rzeczywiste”.

SERCE RZECZY

„Rzeczywiste” i „rzeczywistość” nie są tym samym. Według francuskiej psychoanalizy i według polskiej wzniosłej poezji Rzeczywiste jest czymś znacznie głębszym niż sama rzeczywistość, której trywialność musi boleć wysublimowane dusze. Jeżeli Miłosz chce Rzeczywistego, to jednocześnie wcale rzeczywistości nie hołubi, bo traktuje ją jako nazbyt błahą, zbyt ludzką i społeczną. Zbyt nieociosaną i zbyt dojmującą, żeby w ogóle się nią zajmować. Oczywiście Miłosz może deklarować, że nie interesują go spory filozoficzne na temat rzeczywistości, jednak natychmiast dodaje, że to nie rzeczy go interesują, lecz coś innego, co tylko na pozór mieści się pod ich skórą, tak naprawdę zaś tkwi w głowie patrzącego.

Poezja, jeśli odróżnić ją od zwykłej ludzkiej krzątaniny, potrzebuje nie rzeczywistości samej, lecz „wiary w nią”. W eseju o poezji niezrozumiałej Miłosz twierdzi, że wiersz „musi dążyć do serca rzeczy, z poczuciem nigdy nie pokonanego dystansu. Jest [on] też zawsze po stronie mythos”. Czym jest to „serce rzeczy”, do którego poezja wprawdzie dąży, lecz nigdy go nie osiąga? Esencja, istota, coś, co sprawia, że dana rzecz jest tą rzeczą, a nie inną. A gdzie ona jest, ta esencja? W rzeczy? Pokrój gałąź na drobne wiórki, a nie znajdziesz tam esencji. Przebij się wzrokiem przez chmurę, a nie złapiesz jej istoty. Serce rzeczy nie bije w rzeczy, lecz w głowie, która szuka istoty. Kto szuka istoty rzeczy, nie patrzy wcale na same rzeczy, rzeczom samym nie wierzy i domaga się od nich więcej, niż mogą mu one dać. Jeśli ktoś szuka Rzeczywistego, to jak najszybciej chce od rzeczywistości uciec, chce rzeczywistości odebrać jej zwykłość, przemienić jej szarą tkankę w czysty blask, znaleźć się po stronie mitu, świętej opowieści o porządku kosmosu, który stworzyli bogowie.

W wierszu pt. „Wieczór” czytamy: „Maski, peruki, koturny, przybywajcie! / Odmieńcie mnie, zabierzcie na jaskrawą scenę, / Żebym na chwilę mógł wierzyć, że jestem!”. A w „Piesku przydrożnym” Miłosz pisze tak: „Papuga skrzeczy. Wentylatory pracują. Iguana idzie pionowo w górę pniem palmy. Połyskliwa fala oceanu kładzie się pianą na plaży. Kiedy byłem młody, doprowadzała mnie do rozpaczy na wakacjach nuda oczywistych rzeczy. W starości, znalazłszy się w tropikalnym kraju, już wiedziałem, że zawsze szukałem lekarstwa na tę ohydę, która tym trwa, że nic nie znaczy. Nadać sens, jakikolwiek, byle nie ta krowia, doskonale obojętna, bezwładna rzeczywistość, bez celów, dążeń, afirmacji, negacji, niby ucieleśniona nicość. Religie! Ideologie! Pragnienia! Nienawiści! Przybywajcie, żeby zakryć waszą wzorzystą tkaniną to ślepe, które nawet nie ma nazwy”. Teraz wiadomo, w czym rzecz, a raczej – w czym Rzeczywiste. Nie róbmy z Miłosza kogoś, kto chciałby naprawdę zamieszkać w krowiej rzeczywistości, bo nigdy nie miał takiego zamiaru. Sama w sobie rzeczywistość jest dla niego nudna, ohydna, pozbawiona sensu, trzeba jej przykryć twarz gazetą, żeby wytrzymać jakoś kontakt z nią. Trzeba ją przemienić, przeobrazić, bo inaczej nie da się żyć poetycko, a tylko tak warto żyć.

Oczywistość rzeczy, przekonuje Miłosz, jest nie do wytrzymania, dlatego trzeba je zmusić, by znaczyły inaczej, lepiej, wznioślej. Inaczej przyjdzie nam się nudzić, a prawdziwe życie przepłynie wysoko ponad, zostawiając nas, wyrobników codzienności, w tyle.

Rzeczywistości należy szukać, ale nie można jej znaleźć. Kto ją znajdzie, ten trup w kaloszach. Poezja takiego kogoś się brzydzi i obchodzi go z daleka.

DWUZNACZNA WSPANIAŁOŚĆ MOWY

Wykład czwarty z cyklu „Sześciu wykładów wierszem” Miłosz zaczyna znajomo: „Z rzeczywistością co zrobimy? W słowach gdzie ona? / Ledwo mignie, już znika”. Oczywiście, rzeczywistości w słowach nie ma. Nie ma jej także bez słów. Poeta wspomina o tym w wykładzie pierwszym: „Jakże wam opowiedzieć? Do jakich odesłać was kronik?”. Opowiadanie bez odwołania do już powiedzianego nie ma żadnego sensu. Mówimy, bo ktoś już coś powiedział, i bez tego odesłania do kronik, do zasobów naszej kultury, do archiwów mowy, musielibyśmy milczeć. Owszem, mowa nas degraduje, bo strąca w przyziemność i od Platona wszyscy poeci świata łączyli się we wspólnym wysiłku oszukiwania rzeczywistości. Zarazem jednak mowa czyni z nas ludzi, wyodrębnia nas spośród innych gatunków, które mają swe kody komunikacyjne, ale nie pozostawiają po sobie kronik.

Jeśli z tej dwuznacznej wspaniałości mowy płynie jakakolwiek dla nas nauka, to taka, że z jednej strony człowiek staje się człowiekiem, z drugiej zaś za pomocą mowy próbuje ze swej kondycji uciec. Mowa zakorzenia nas w rzeczywistości, a zarazem wyrywa nam z rzeczywistości korzenie. Zakorzenia, bo tylko dzięki niej wiemy, kim jesteśmy, co nas otacza i jak sobie radzić z życiem. Ale i korzenie te podcina, gdyż związek słów z rzeczami, który dowodzi naszego zadomowienia w rzeczywistości, czyni mniej oczywistym. Nie da się tej dwuznaczności uniknąć.

Rzeczowniki zrobione są z innej materii niż rzeczy, czasowniki z innej materii niż czas, a jednak ludzie zakładają, że rzeczowniki adekwatnie opisują stany rzeczy, czasowniki zaś – bieg czasu. Gdyby jakiś czasownik zmienił nagle swój sens (np. „dziergać” zaczęło oznaczać „pruć”, a nie „splatać”), ludzkie doświadczenie obróciłoby się w nieprawdopodobny chaos. Nasza rzeczywistość wygląda tak jak słowa, którymi ją opisujemy. Konwencjonalność mowy sprawia, że ludzka rodzina trzyma się razem, a narodowe języki cementują ją na tysiąc odrębnych sposobów. To, że istnieje tłumaczenie, dowodzi potrzeby kulturowego transferu. Ktoś, kto chce przełożyć swoje doświadczenie rzeczywistości na inny język, wierzy, że jest to możliwe. Przekonuje, że łączy nas wszystkich to samo pragnienie pochwycenia świata w siatkę słów.

Rzeczywistość to właśnie ta siatka rozpięta nad bulgocącym chaosem świata. Zdejmij ją, a wpadniesz w wir, z którego nie da się wyswobodzić.

REALIZM I NOMINALIZM

Co robi literatura z rzeczywistością? Przedstawia ją. Podtytuł biblii realistów, czyli „Mimesis” niemiecko-żydowskiego filologa Ericha Auerbacha, dobitnie tego dowodzi: „Rzeczywistość przedstawiona w literaturze Zachodu”. Ale co to znaczy, że rzeczywistość została przedstawiona w literaturze? Że nie jest dana wprost, że każde dzieło w jakiś sposób nam ją pokazuje. Literatura przekonuje nas, że rzeczywistość jest tym, co stawia się nam przed oczami, co się za pomocą słów wystawia na pokaz, co bez słów pozostałoby niezauważone. Jednak z faktu, że miarą rzeczywistości jest jej przedstawialność, wynikają dwie odmienne strategie literackie.

Literatura w swym, powiedzmy, realistycznym oporządzeniu i obrządku podtrzymuje nasze przekonanie, że rzeczywistość przedstawiona jest powszechnie zrozumiała, że można ją pojąć bez większego wysiłku, że jest łatwo przekładalna na inne języki, jest naszym wspólnym domem. Tak rozumiana literatura podtrzymuje common sense, czyli wspólny zmysł: przeświadczenie, że wszyscy w ten sam sposób percypujemy rzeczywistość. Bez niego nie sposób myśleć o zawiązaniu wokół literatury jakiejkolwiek wspólnoty. W tym sensie literatura nie tyle zmienia rzeczywistość, ile jest rzeczywistością. Splata się z nią swoimi nazwami, odwołując się do naszych trwałych – przez nią samą podsuniętych – wyobrażeń. Realizm, owszem, to pewien styl, ale styl, który nie chce mieszać nam w głowach. Przeciwnie: zależy mu na tym, by nie zburzyć naszych przyzwyczajeń, by zachować strukturę upowszechnionej opowieści o świecie. Realista wierzy, że jego słowa wiernie podążają za tym, co się wydarza. Jego misją jest oddanie sprawiedliwości widzialnemu światu. Literatura jest realistyczna wtedy, gdy zakłada, że dzięki przedstawieniu rzeczywistość pokazuje się w swej najprawdziwszej postaci.


Polecamy: Program Festiwalu Conrada 2019


Istnieje jednak także inny sposób myślenia o literaturze. Zakłada on, że skoro słowa i pojęcia ze słów zrobione nie są od zarania świata przypisane do rzeczy, to znaczy, że można tą relacją pokierować. Można mieć nadzieję, że zmiana w porządku słów przyniesie także zmianę w porządku rzeczywistości. Zwykle nazywa się taki pogląd nominalizmem. Nomina to po łacinie nazwy, za pomocą których mówi się o rzeczywistości. Nie chodzi o to, że słowa odłączone od rzeczy to igraszki, a literatura to spektakl, w którym zdania dziwią się sobie nawzajem. Nie chodzi o to, że rzeczywistości nie ma, bo całkiem przesłonięta została „wzorzystą tkaniną”. W antyrealistycznym obozie twierdzi się raczej, że jeśli zmieni się słowa, to również rzeczy będą wyglądać inaczej. Jeśli chcemy zmiany (w) rzeczywistości, to bez zmiany języka – czyli sposobu przedstawiania – się nie obędzie.

Realizm mówi: zmiana w rzeczywistości pociągnie zmianę w języku. Nominalizm odpowiada: nie łudźmy się, dopóki nie zmienimy naszych słów i pojęć, dopóty będziemy więźniami zabetonowanej rzeczywistości. Realiści są zwolennikami status quo: rzeczywistość jaka była, taka będzie, zadaniem pisarza jest zaś jej przybliżenie za pomocą znanych konwencji. Nominaliści twierdzą coś przeciwnego: kształt rzeczywistości zależy od tego, jakim językiem o niej rozprawiamy.

JAK JEST I JAK MOGŁOBY BYĆ

Miłosz nie był ani realistą, ani nominalistą. Byłby realistą, gdyby wierzył, że rzeczywistość jako taka warta była literackiego wysiłku. Szukając Rzeczywistego, odskakiwał jak oparzony od rzeczywistości, która nie miała dla niego żadnego powabu. Nominalistą byłby natomiast wtedy, gdyby wierzył, że zadaniem literatury jest splecenie na nowo relacji między słowami i rzeczami. Ale myślał inaczej. Wybierał „dostojność” mowy przeciwko nowym sposobom jej użycia. W dziedzinie polskiej poezji wielkim realistą był Różewicz, zaś wielkim nominalistą Białoszewski. Nic dziwnego, że wobec obydwu Miłosz odczuwał uzasadnioną niepewność.

Realiści mówią nam, jak jest. Nominaliści – jak mogłoby być. Ani jedni, ani drudzy nie uciekają od rzeczywistości, lecz na różne sposoby się do niej garną. Realiści budują swój kapitał na społecznym zaufaniu. Nominaliści nie wierzą w to proste przyporządkowanie, co jednak nie znaczy, że chcieliby wywrócić na nice wszystkie nasze językowe przyzwyczajenia. Wiedzą, że jakiekolwiek efekty można osiągnąć wyłącznie metodą małych kroków, gdyż człowiek z przykrością porzuca swoje nawyki. Wiedzą jednak także, że gdyby całkiem uwierzyć w to, że rzeczywistość nie zmienia się wraz z użyciem słów, świat na zawsze pozostałby w epoce kamienia łupanego.

Kim jesteś, czytelniku? Realistą? Nominalistą? A może w ogóle nie mieścisz się w tych ramach? Czy wiesz, czy nie, przyjedź w październiku 2019 r. na Festiwal Conrada, by podyskutować z zaproszonymi przez nas gośćmi o tym, co wszystkich nas dotyczy i dotyka najbardziej, czyli o rzeczywistości. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teoretyk literatury, eseista, krytyk literacki, publicysta, tłumacz, filozof. Dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada w Krakowie. Stefan and Lucy Hejna Family Chair in Polish Language and Literature na University of… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2019

Artykuł pochodzi z dodatku „Magazyn Conrad 01/2019