Z bagietką pod pachą

Allen opowiada współczesne bajki o ludziach, które nie dają złudzeń, że są czymś więcej: że mogłyby być receptą na chaos w nas i wokół nas. Jego nowy film jest jak magiczny wehikuł, którym pisarz Gil podróżuje do swego mitycznego Paryża. Do swego piękniejszego, inteligentniejszego "ja".

30.08.2011

Czyta się kilka minut

Marion Cotillard jako Adriana i Owen Wilson jako Gil / fot. z materiałów dystrybutora /
Marion Cotillard jako Adriana i Owen Wilson jako Gil / fot. z materiałów dystrybutora /

Rozprawiając o filmach Woody’ego Allena, stajemy się, chcąc nie chcąc, trochę jak bohaterowie jego najnowszego filmu - snobistyczni amerykańscy pseudointelektualiści, pielgrzymujący do europejskich galerii i muzeów, zaliczanych pomiędzy degustacjami win a zakupami w drogich butikach. Twórca "O północy w Paryżu" tak zwiewnie i niezobowiązująco opowiada swoje historie, że musimy czuć się niezręcznie, raz jeszcze dorabiając Allenowi "gębę" przenikliwego diagnostyka stanu naszych umysłów i naszej upadłej cywilizacji. A jednak...

Kiedy ogląda się najnowszy film nowojorskiego twórcy, pojawia się efekt przyjemnego déj? vu. Znacie? No to posłuchajcie. Zagrajmy to jeszcze raz. Historia Gila, młodego amerykańskiego pisarza, który podczas narzeczeńskiej podróży do Paryża cofa się nagle w czasie do lat 20. ubiegłego wieku, przywołuje bowiem jedną z największych obsesji Woody’ego - motyw ucieczki od siebie. Jakby reżyser miał nadzieję, że tylko uciekając, wychodząc na chwilę ze swojego kostiumu, możemy krytycznie spojrzeć na swoją kondycję i na powrót zamieszkać w sobie. Gwarancji sukcesu co prawda nie ma żadnej, ale przynajmniej trzeba spróbować.

Przemądrzały Paul, jeden z bohaterów filmu, wyraziłby to zapewne w słowach cięższego kalibru: żyjemy w coraz bardziej "płynnej" nowoczesności, coraz głębiej zanurzamy się w wirtualnym świecie, na każdym kroku życie zmusza nas, byśmy kwestionowali swoją tożsamość. Mimo łatwości przepoczwarzania się i przemieszczania, coraz bardziej dojmujące staje się poczucie, że życie jest gdzie indziej.

Allen nadaje tym przemyśleniom znacznie bardziej finezyjny kształt. Od lat pozwala swoim bohaterom zamieniać się w "kogoś całkiem przeinnego" i zamiast rozlicznych wyrafinowanych protez oferowanych przez współczesność, używa narzędzi tak staroświeckich jak magia, hipnoza, wróżbiarstwo czy - jak ostatnio - poczciwy wehikuł czasu. Świadoma infantylizacja i obskuranckie ciągoty przynoszą jednak efekt zgoła odwrotny. Już w "Zeligu" (1983) tytułowy bohater wypracował sobie nadprzyrodzoną zdolność upodabniania się do swego rozmówcy - uosabiając tym samym dwudziestowiecznego człowieka bez właściwości, zuniformizowanego konformistę, poddanego terrorowi towarzyskiej popularności. Cecilia z "Purpurowej róży z Kairu" (1985) przechodząc niczym Alicja z Krainy Czarów na drugą stronę ekranu, szukała ucieczki w bezpiecznym świecie filmowej fikcji, dziś by rzec można - w kulturze popularnej, by zrozumieć w końcu, jak złudne są kolory tej bańki mydlanej, jeśli próbujemy jej fizycznie dotknąć. Tytułowa bohaterka "Alicji" (1990) dzięki ziołowym miksturom chińskiego szarlatana zyskiwała zdolności nadnaturalne, ale przede wszystkim z pustej nowojorskiej mieszczki stawała się kobietą w pełni świadomą tego, kim jest i kim by być mogła. Orientalny hipnotyzer z "Klątwy Skorpiona" (2001) z pomocą swoich sztuczek dobierał się do skrywanych na co dzień ciemniejszych stron osobowości, igrając ludzkim umysłem, wszczepiając weń cudzą tożsamość. Podwójne życie bohaterki "Melindy i Melindy" (2004), którego oba warianty są zawsze wypadkową przypadku i woli, czy absurdalna rzeczywistość samosprawdzających się przepowiedni z filmu "Poznasz przystojnego bruneta" (2010) wyrażają tę samą rozpaczliwą - i w sumie beznadziejną - potrzebę sprawowania całkowitej kontroli nad toczącym się życiem, wypełniania go zgodnie z własnym, wykoncypowanym scenariuszem.

Skoro żadną miarą nie jesteśmy w stanie dokonać tego ze sobą w "realu", zabawmy się w niewinne kuglarstwo - taką przynajmniej strategię przyjmuje sam Allen, który w swoim ostatnim filmie współczesnego Amerykanina w Paryżu wrzuca beztrosko w alternatywną rzeczywistość, czyli w epokę swingu i Picassa. Za Bettelheimem wyznaje bowiem pogląd, że bajki mogą być nie tylko cudowne, ale i bardzo pożyteczne - a my możemy się w nich przeglądać do woli.

Gil zagrany iście po Allenowsku przez młodego komika Owena Wilsona to niespełniony pisarz, na co dzień "hollywoodzki najmita" - figura złożona z samych niespełnień i mitycznych wyobrażeń. Nigdy nie będzie takim erudytą jak Paul, nigdy nie zaspokoi ambicji wybrednej narzeczonej, nigdy nie napisze wielkiej powieści na miarę tych z XX wieku. Paryż dwudziestolecia międzywojennego jawi mu się jako mekka, a zarazem fabryka prawdziwych artystów. Gdyby dane mu było spotkać Hemingwaya czy Scotta Fitzgeralda, gdyby bywał na salonach u Gertrudy Stein, gdyby gawędził po nocach z surrealistami i romansował z ich kochankami - jego życie z pewnością miałoby inny wymiar. "Zakochałeś się w marzeniu!" - perswaduje mu pragmatyczna do bólu narzeczona, kiedy Gil snuje swoje nieśmiałe jeszcze wizje przeprowadzki do Paryża i romantycznych spacerów nad Sekwaną z bagietką pod pachą. Ale kuglarz Allen, który z takim tupetem materializował niegdyś na ekranie swoje fantazje jako awanturnika, bożyszcza kobiet i intelektualnej bestii, bezwarunkowo, prawem magii i twórczego kaprysu, daje Gilowi taką cudowną okazję. Choć przecież doskonale wie, że wszyscy jesteśmy ślepymi zakładnikami jakiegoś "sklepiku z nostalgią", że słowom "kiedyś" i "tam" zwykliśmy przypisywać moc mityczną. I że nie trzeba wsiadać w zaczarowaną dorożkę, by przekonać się, że wszędzie jest tak samo. Że zawsze istnieje jakiś inny "wiek złoty", jakiś inny, lepszy Paryż czy Nowy Jork.

Sam Allen uwielbia jednak takie sentymentalne trucizny. Świadczy o tym chociażby jego niepohamowana miastomania - wszak Paryż to kolejna jego filmowa fascynacja po Nowym Jorku, Londynie, Barcelonie, a przed najnowszym jego odkryciem, czyli Wiecznym Miastem, które pokaże w kręconym właśnie filmie "The Bop Decameron". Również w "O północy w Paryżu" twórca "Manhattanu" bezwstydnie nadużywa kiczowatych landszaftów, miejsc--symboli, wyświechtanej klimatycznej muzyczki, by obudzić w nas proste tęsknoty czy wspomnienia i zagrać nimi po swojemu.

Podczas podróży w czasie muzą Gila jest tajemnicza Adriana, grana przez Marion Cotillard, aktorkę, która stała się nową pop-ikoną francuskości po tym, jak zagrała Oscarową rolę Edith Piaf. Po współczesnym Paryżu oprowadza bohaterów sama Carla Bruni, czyli pierwsza dama Francji. Jednak w szastaniu kliszami, zwłaszcza tymi w stylu retro, zawsze kryje się jakieś mrugnięcie okiem: oto jowialny macho Hemingway, ekscentryczny Salvador Dali w przekomicznej interpretacji Adriena Brody’ego, oto rozmowa bohatera z młodziutkim Luisem Bu?uelem, któremu Gil podsuwa pomysł na film "Anioł zagłady", który zrealizowany zostanie czterdzieści lat później... Znacie? No to posłuchajcie. W świecie, do którego ucieka Gil, Allen, a my razem z nimi, wszystko wydaje się znane i bezpieczne, a zarazem smakuje tak bardzo świeżo.

"O PÓŁNOCY W PARYŻU" ("Midnight in Paris") - scen. i reż. Woody Allen, zdj. Darius Khondji, wyst. Owen Wilson, Rachel McAdams, Marion Cotillard, Kurt Fuller, Mimi Kennedy, Carla Bruni i inni. Prod. USA 2011. Dystryb. Kino Świat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2011