Reklama

Ładowanie...

Wyzwanie wolności – Europa po roku 1989

Wyzwanie wolności – Europa po roku 1989

18.11.2013
Czyta się kilka minut
Wydaje się, że przełom 1989 r. pozostał niedoceniony. Z punktu widzenia potrzeb współczesnej Europy niezbędna jest dzisiaj debata na temat znaczenia tamtej rewolucji dla Europy.
Mieszkańcy Berlina Zachodniego w pobliżu Potsdamer Platz obserwują żołnierzy straży granicznej z Berlina Wschodniego, wybijających przejście w murze. 11 listopada 1989 r. Fot. Gerard Malie / AFP PHOTO / EAST NEWS
W

Wiemy z historii, że żadne imperium nie trwa wiecznie, jednak jeszcze w latach 80. nic nie wskazywało, że koniec sowieckiej dominacji jest tak blisko. Aż do lat 70. XX w. trwała stopniowa ekspansja bloku sowieckiego. Przełom lat 70. i 80. to dwa zupełnie różne, ale równie znaczące fakty. Z jednej strony, sowiecka interwencja w Afganistanie przekształciła się w niekończącą się, wyniszczającą wojnę. Z drugiej strony, pokojowy, antykomunistyczny bunt polskiego społeczeństwa, jakim była Solidarność lat 1980-81, nie dał się zdławić przez stan wojenny, a kryzys komunizmu w Polsce przeszedł w stan permanentny. Jednak w innych krajach bloku sowieckiego systemowi przeciwstawiały się jedynie niewielkie grupy szlachetnych ludzi, bez szans – wydawałoby się – na zmianę sytuacji.
Wybór demokracji
Jeśli nawet w latach 80. w środowiskach opozycji dyskutowano o jakiejś formie liberalizacji systemu, to przeważnie przyjmując za pewnik, że Związek Sowiecki lub Rosja będzie trwale dominować w naszej części Europy. Tego rodzaju przekonanie znajdziemy u Jacka Kuronia, Stefana Kisielewskiego, Aleksandra Halla i u wielu innych opozycyjnych działaczy oraz publicystów.
Okazało się jednak, że niezwyciężona potęga komunizmu rozsypała się błyskawicznie: od rozmów Okrągłego Stołu w Polsce i początków liberalizacji na Węgrzech wiosną 1989 r. do rozpadu ZSRS upłynęły niespełna trzy lata. Choć w rękach rządzących reżimów pozostawały ogromne, wydawałoby się, zasoby, to jednak w kolejnych krajach w decydującej chwili ich użycie okazywało się niemożliwe. Już pod koniec 1989 r. w większości krajów bloku sowieckiego komunizm przestał istnieć, a kolejne dwa lata zajął jego demontaż w samym ZSRS.
Gdy tylko narody naszej części Europy mogły zacząć decydować o sobie, wybrały demokrację. Niezależnie od tego, że jakość tej demokracji nie zawsze zadawala mieszkańców tej części Europy, to jednak samego kierunku przemian nie kwestionowały żadne poważne siły. Nie było jednak jasności, w jaki sposób zostanie określony międzynarodowy ład na kontynencie. Pokojowy rozwój wydarzeń wcale nie był oczywisty. W byłej Jugosławii oraz Albanii wraz z rozpadem komunistycznych struktur – bardziej zresztą rodzimego chowu niż importowanych – nastąpiła seria wojen domowych, krwawych i okrutnych jak zawsze, gdy za broń chwytają przeciwko sobie sąsiedzi. Okazało się, że zadawnione konflikty komunizm tylko przytłumił.
Rok 1989 umożliwił także zjednoczenie Niemiec w 1990 r. Powojenny podział państwa niemieckiego był jedną z zasadniczych konsekwencji przegranej przez Niemcy wojny oraz powojennego podziału Europy na dwa bloki. Ponowne powstanie potężnego, zjednoczonego państwa niemieckiego budziło niemałe obawy, szczególnie w Polsce i w Czechach, ale również w Wielkiej Brytanii i Francji.
Powrót do Europy... przyszłości
W kwietniu 1989 r. Václav Havel na spotkaniu z przedstawicielami Polski i Węgier zadał ważne pytanie, dotyczące przyszłości kontynentu. „Zadanie, przed którym stoją dziś Polacy, Węgrzy, Czesi i Słowacy, nazywamy roboczo »powrotem do Europy« (...). Jeśli więc chcemy »wrócić do Europy«, to musimy wrócić do całkiem innej niż ta, w której do niedawna żyliśmy. Czyli: myślenie o powrocie do Europy oznacza dla nas jednocześnie myślenie o całej Europie, o Europie przyszłości”.
Havel okazał się szczęśliwym prorokiem. W latach 90. państwa Europy Środkowej i Wschodniej, które odzyskały swoją suwerenność, nie pogrążyły się w sporach granicznych, konfliktach dotyczących mniejszości, nie przyjęły autorytarnych modeli władzy. Dość szybko zbudowały demokratyczny ład i konsekwentnie obrały kurs na integrację ze strukturami europejskimi i euroatlantyckimi. Zarówno Unia Europejska, jak i NATO oferowały atrakcyjny model, dowiodły swej wartości w czasach zimnowojennej konfrontacji. Dlatego konsekwencją oczywistego wyboru demokracji przez wyzwalające się z opresji kraje Europy Środkowo-Wschodniej stał się także wybór przez nie drogi do struktur europejskich i atlantyckich. To z kolei – wraz z nowymi zjawiskami we współczesnej Europie i w świecie – wprowadziło UE i NATO na nowe, nieznane wcześniej drogi i postawiło je przed nieznanymi wcześniej problemami.
Rok 1989 oznaczał likwidację najbardziej bolesnych i długotrwałych konsekwencji II wojny światowej. Stał się równocześnie punktem wyjścia do uformowania się nowego modelu współpracy na terenie kontynentu europejskiego, którego najważniejszymi cechami są głęboka integracja ekonomiczna, swobodny przepływ ludzi i towarów, współpraca w dziedzinie bezpieczeństwa i spraw zagranicznych, a wreszcie powstanie wspólnej waluty.
Pomimo rozmaitych różnic interesów i konfliktów, które ujawniają się ze szczególną siłą w dobie kryzysu, współpraca w Europie stała się bezprecedensowym przedsięwzięciem, zrealizowanym z ogromnymi sukcesami w postaci pokojowych relacji oraz zmniejszenia różnic rozwojowych pomiędzy krajami europejskimi.
Niedoceniony rok 1989
Gdy patrzymy z dzisiejszej perspektywy, warto zadać sobie pytanie, czy proces ponownego jednoczenia się kontynentu i rozszerzenia struktur zachodnich był jednokierunkowy, czy też mamy dzisiaj do czynienia z nową jakością, w której narody Europy Środkowo-Wschodniej stały się równoprawnymi aktorami przemian zachodzących na kontynencie. Jaki jest ich udział w przemianach i na ile proces ten przebiegał jednotorowo – od zachodniej do wschodniej części kontynentu, a na ile proces wymiany był obustronny?
Wydaje się, że z punktu widzenia potrzeb współczesnej Europy niezbędna jest debata na temat znaczenia rewolucji 1989 r. dla Europy. Warto zadać sobie pytanie, czy rok 1989 można uznać za moment fundacyjny współczesnej Europy i jakie miejsce powinien zająć ten historyczny moment w świadomości Europejczyków. Wydaje się, że pozostał on w jakiejś mierze niedoceniony. Dopiero napływ siły roboczej z nowych państw po 2004 r. sprawił, że obecność nowych państw w Europie została w szerszym wymiarze dostrzeżona.
Warto też zadać sobie pytanie, na ile Europa przyjęła i przetrawiła intelektualnie doświadczenie 1989 r. i wcześniejszej konfrontacji z totalitaryzmami. Czy istnieje wspólna pamięć kontynentu albo choćby jej ślady? Można również postawić pytanie, czy doświadczenie Solidarności oraz ruchów opozycyjnych i obywatelskich Nowej Europy inspirowało rozwój aktywności obywatelskiej w Europie.  

ROBERT KOSTRO jest historykiem, publicystą. Dyrektorem Muzeum Historii Polski. Działał w opozycyjnym Ruchu Młodej Polski. Pełnił m.in. funkcje dyrektora gabinetu politycznego ministra kultury, wicedyrektora Instytutu Adama Mickiewicza, doradcy Grupy Unii na rzecz Europy Narodów w Parlamencie Europejskim.

TOMASZ WIŚCICKI jest historykiem, publicystą. Współautor biografii ks. Jerzego Popiełuszki. Pracuje w Muzeum Historii Polski.

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]