Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W jego pierwszych 10 wersetach aż 9 razy powraca greckie słowo mèno – trwać, wytrwać (a nawet: zamieszkać) – najczęściej w formie skierowanej do uczniów prośby: „trwajcie”, „wytrwajcie”. Natarczywość tej prośby musi dać do myślenia: najwyraźniej Jezusowi chodzi o takie spotkanie z nami, które nie sprowadza się do jednorazowych uniesień. Nie chodzi o spotkanie przypadkowe czy „z doskoku”; chodzi o trwałą relację, o postawy codzienne, jakoś niezmienne – wierne, nieprzerwane.
Ostatecznie Jezusowe wezwanie zostaje skonkretyzowane następująco: „Wytrwajcie w miłości mojej” (J 15, 9). Przy czym „miłość”, o której mowa, oddana jest tu słowem agape – chodzi więc o taką miłość, która jest darem od Boga – jest miłością, jaką kocha Bóg. Jezus mówi więc: „Wytrzymajcie moją miłość do was”, „nie uciekajcie przed moją miłością”, „zamieszkajcie w doświadczeniu bycia ukochanym przeze mnie”, „nie wyprowadzajcie się z niego”, „pozwólcie się kochać”, „nie zrywajcie tej relacji”.
Teoretycznie nie powinno to być trudne: pozwolić się kochać Bogu. Czy może być coś lepszego? A jednak... Lęk Jezusa o to, że „nie wytrwamy” w tym obdarowaniu, nie jest bezpodstawny i teoretyczny. Wyjaśnienie pada w kolejnym wersecie: „Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego, i trwam w Jego miłości” (J 15, 10).
O co chodzi w tym zdaniu? Bo przecież nie o to, że – jeśli nie zachowamy przykazań – Jezus przestanie nas kochać. Jego miłość – wiemy o tym dobrze – jest uprzednia i bezwarunkowa. Kocha nas, „gdy jesteśmy grzesznikami”. Więc?
Chodzi o to, że gdy słyszymy od Jezusa o „przykazaniach” – budzi się w nas (szatan w nas budzi) wątpliwość co do tego, czy On nas kocha. Zupełnie jak w raju.
Jeden zakaz: nie wolno ci jeść z drzewa poznania dobra i zła – bo niechybnie umrzesz (por. Rdz 2, 17). Jedno, jedyne przykazanie może być odebrane nie jako pełna miłości przestroga przed śmiercią, lecz jako dowód przeciw Bogu. Jako argument, że Bóg mnie nie kocha; przeciwnie, zazdrośnie strzeże swoich prerogatyw; okrada mnie z możliwego szczęścia (które zastrzegł jedynie sobie). Wszystkie dary raju – cztery rzeki, i „wszelkie drzewa”, z najprzeróżniejszymi owocami – przestały naraz się liczyć. Liczy się tylko ten zakaz: nie wolno ci! I diabelski szept: na pewno nie umrzesz! Bóg po prostu nie chce, abyś był jak On (por. Rdz 3, 4-5). Nie chce, byś Mu dorównał. Chce nad tobą panować.
Metodyczna, szatańska podejrzliwość – wsączona w ludzkie serce w raju: przykazanie, zakaz, nakaz są nie do pogodzenia z miłością. Zakazuje – znaczy: nie kocha.
Tu właśnie widać, jak dalece grzech nie jest po prostu przekroczeniem anonimowego przykazania – złamaniem abstrakcyjnej normy. Przekroczenie przykazania jest owocem zwątpienia w miłość Jezusa. Kiedy nie potrafię pogodzić w myśleniu Jego przykazań z Jego miłością – kiedy poddaję się owemu rajskiemu podejrzeniu – daję się wygnać szatanowi z doświadczenia Bożej miłości – przestaję w niej trwać. Nie kocha mnie – myślę – lecz ogranicza. Szukam więc dla siebie szczęścia i spełnienia poza Nim, i Jego miłością.
Właśnie dlatego zawczasu Jezus prosi: „Wytrwajcie”, „Wytrwajcie w miłości mojej”. ©