Wysoki kredyt

Dlaczego żyrafy? Bo ich przyjazd jest największą pociechą dla pogrążonego w jesiennym smogu miasta. Bo wszyscy o nich mówią. Bez nich nie ma prawdziwego zoo.

26.10.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. ZOO KRAKÓW
/ Fot. ZOO KRAKÓW

Najwyższy jest Malik ze Stuttgartu – ma prawie trzy i pół metra. Wzór na jego sierści przypomina sieć, stąd nazwa podgatunku: żyrafa siatkowana. Mniejszy Malman z czeskiego Liberca i warszawiak Denar to rzadkie żyrafy Rothschilda: kremowe odstępy między brązowymi plamami na ich grzbietach są szersze. Malik skończył dwa lata, Malman i Denar – 15 miesięcy. Mają jeszcze czas, żeby urosnąć – do pięciu metrów, może nawet sześciu. I żeby przytyć do tysiąca dwustu kilogramów.

SÓL NA CZARNYM JĘZYKU

Do Krakowa przyjechały w drugiej połowie października, przywiezione przez wyspecjalizowaną w transporcie żyraf czeską firmę związaną z Zoo Dvůr Králové. Ten ogród zoologiczny ma wielkie doświadczenie w hodowli gatunku. I mroczną historię: nocą 30 kwietnia 1975 r. czechosłowacka tajna policja zamknęła zoo i zastrzeliła 49 żyraf (23 były ciężarne). Masakra, do dzisiaj niewyjaśniona, jest czeską tajemnicą państwową.

– Na początku były zestresowane, zwłaszcza ten, który przyjechał pierwszy. Bardzo ucieszył się na widok kompana. Teraz już się uspokoiły – mówi weterynarz Jerzy Piróg, jeden z żyrafich opiekunów. – Po czym poznać, że żyrafa się stresuje? Nie rusza się z miejsca i strzyże uszami.

Na razie stoją w wysypanym trocinami jasnym pomieszczeniu o wysokości 8 metrów, do którego można zaglądać przez szybę albo z balkonu, i zgodnie skubią siano lucerny z zawieszonego wysoko podajnika. Na wolności jadłyby głównie liście akacji, 34 kilo dziennie. Przeżuwanie zajmuje im większość doby. Pokarm musi być nadtrawiony, zanim trafi do jednego z sześciu bardzo delikatnych żołądków żyrafy.

Czasem któraś odwróci się w stronę szyby – popatrzy wyłupiastymi czarnymi oczami na ludzi, nachyli się, żeby obwąchać jakiś kąt szerokimi nozdrzami. A potem powoli podejdzie do kostki soli (żyrafa zna tylko dwa sposoby poruszania się: dostojny chód i galop; niemowlę biega już kilka godzin po urodzeniu) i zacznie lizać ją ciemnym półmetrowym językiem. Wszystko w ciszy – żyrafy rzadko wydają dźwięki. Za to bardzo różne. Przygotowany w University of California podręcznik wylicza: „kaszlnięcia, porykiwania, prychania, beczenie, muczenie, miauczenie, chrapanie, piszczenie i jęczenie”. Nocą wszystkie pójdą do boksów, przysiądą na podłodze, wygną szyje do tyłu i zapadną w czterogodzinny przerywany sen. Będą śnić o – no właśnie, o czym? Jeśli nie zechcą tracić siły na siadanie i wstawanie, zasną na stojąco.

Na wybieg wyjdą za jakiś czas, kiedy już przyzwyczają się do jego widoku. Najpierw na wąski okólnik, po kilku dniach na trawiasty plac. Mogą pójść nawet dalej – między wybiegiem a alejkami nie ma żadnej bariery, poza lekkim kamienistym podwyższeniem. Spacerować będą nawet w zimie: do pół godziny, jeśli tylko mróz nie przekroczy 10 stopni, a na wybiegu nie będzie śniegu ani lodu. Poślizg jest dla żyrafy śmiertelnie niebezpieczny – gdy traci równowagę, zaczyna kopać, jej nogi rozjeżdżają się, pękają więzadła krzyżowe. Musi zostać uśpiona.

ŻEBY NIE SPŁOSZYĆ

Z żyrafami w ogóle trzeba ostrożnie. – Są zwierzętami bardzo wymagającymi, delikatnymi, o szczególnej psychice. Piękne, ale chimeryczne – mówi zastępca dyrektora ds. hodowlanych krakowskiego Zoo Teresa Grega. Każda, nawet najdrobniejsza zmiana, może je przerazić. Wszystkie szczegóły w ich otoczeniu muszą być przemyślane, np. brązowe paski przyklejone na szybie – mają imitować kraty, które znają z poprzednich ogrodów, i zaznaczać barierę. Są zdejmowane stopniowo, po jednym. Najbardziej żyrafy boją się nieznanych dźwięków, zwłaszcza jeśli nie widzą ich źródła. Cała Polska dowiedziała się o tym w maju zeszłego roku, kiedy po ataku wandali w łódzkim ogrodzie zoologicznym dwie sztuki padły ze stresu.

Z trzema opiekunami („Trzech panów dla trzech panów” – śmieje się Jerzy Piróg) też oswajają się powoli. Na razie nikt jeszcze nie próbował żyraf głaskać. Ale kiedy już nawiążą więź z człowiekiem, będzie ona bardzo silna. Sam znany głos będzie je uspokajał. – Wszyscy opiekunowie pracowali już u nas wcześniej. To ludzie, którym żyrafy marzyły się od zawsze. Nikt zresztą nie będzie się zajmował zwierzętami, których nie lubi: to wyjdzie wcześniej lub później, raczej wcześniej. Nie mogliśmy na tak odpowiedzialne stanowisko zatrudnić kogoś, kogo nie znamy – tłumaczy Teresa Grega.

I dodaje: – Żyrafie niczego się nie nakaże. Do wszystkiego musi dojść sama. Nie da się jej popędzić, można działać tylko dobrocią i perswazją. Ale jak nie, to nie. Są uparte, niejedno nam jeszcze pewnie pokażą.

Da się je jednak wytrenować, stosując pozbawioną bodźców negatywnych technikę targetu: kiedy żyrafa wykona pożądany ruch, nagradza się ją i daje sygnał dźwiękowy – potem reaguje już na sam sygnał. Można też działać podstępem: np. zwabiać je z wybiegu do boksów świeżą, porcją siana.

CENTUŚ I CENTUSIE

Żyraf w Krakowie jeszcze nigdy nie było. A zwiedzający ciągle o nie pytali. – Ogród bez żyraf to ogród wybrakowany – mówi Teresa Grega. – Muszą być, tak jak muszą być misie, słonie, tygrysy i lwy.

Trafiły tu w ramach europejskiego programu hodowlanego: zoo zaoszczędziło w ten sposób 210 tys. euro. Koordynator programu uznał, że na początek najlepsze będą samce, których w populacji jest nadmiar. Gdyby umieścić wśród nich samicę, mogłyby stać się agresywne i toczyć o nią walki, tzw. necking. W czasie tych trwających zwykle pół godziny pojedynków, służących do ustalania hierarchii w grupie, samce napierają na siebie, starając się odebrać przeciwnikowi równowagę, albo uderzają się szyjami i bodą ossikonami. Zwycięzca pokrywa przegranego – stosunki homoseksualne stanowią u przeciętnego samca 94 proc. zbliżeń.

Z obserwacji neckingu wyprowadzono hipotezę o pochodzeniu długich żyrafich szyj: miałyby one wykształcić się jako oręż do walki o możliwość rozmnażania. Ale skąd w takim razie podobne, choć krótsze, szyje u samic? Prawdopodobniej osobliwa budowa żyraf miała stanowić przewagę nad innymi gatunkami, dając dostęp do najwyżej rosnących liści.

Na ich przybycie krakowskie Zoo przygotowywało się pięć lat. Początkowo miały to być inne sztuki – w tym opolski maluch, którego wrocławianie w specjalnym plebiscycie nazwali Centuś. Dyrektor Józef Skotnicki, pytany przez dziennikarzy, czy nie jest urażony tym imieniem, odpowiedział: – Na prezenty się nie obrażam.

Ale zanim budowa żyrafiarni dobiegła końca, Centuś zdążył wyjechać do Francji. Długo brakowało funduszy – miasto skreśliło projekt z budżetu i wbrew wcześniejszym obietnicom wyłożyło tylko 50 tys. zł na start. W końcu zoo wzięło kredyt, prawie cztery miliony zł. Pawilon powstał na skraju ogrodu, w miejscu poprzednio zajmowanym przez bizony, żubry i kułany.

Chociaż obiekt powstał prawie niezależnie od miasta, uroczystego otwarcia dokonał w piątek 25 października prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, żartując: „jeśli coś jest z gatunku Rothschild, i jest za darmo – to jest wyjątkowo dobre”. Krakowianie stawili się tłumnie. Więcej ludzi pojawiło się wieczorem na Rynku: ubrani na czarno, w białych maseczkach, przeszli pod Urząd Marszałkowski w „Antysmogowym Marszu Żałobnym”. W tym ponurym mieście spowitym toksyczną mgłą żyrafy są największą pociechą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absolwentka dziennikarstwa i filmoznawstwa, autorka nominowanej do Nagrody Literackiej Gryfia biografii Haliny Poświatowskiej „Uparte serce” (Znak 2014). Laureatka Grand Prix Nagrody Dziennikarzy Małopolski i Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2013