Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
PiS i PO różnią się tylko koncepcjami: partia Kaczyńskiego zapowiada 500 zł miesięcznie na każde drugie dziecko, a w przypadku najbiedniejszych także na pierwsze, zaś PO – 1 tys. zł rocznego świadczenia dla matek: m.in. bezrobotnych i pracujących na umowie o dzieło.
Forum Obywatelskiego Rozwoju obliczyło: pomysł PiS mógłby kosztować budżet nawet 20 miliardów zł rocznie, natomiast propozycja partii rządzącej – ponad miliard już w przyszłym roku. Nie bądźmy jednak małostkowi: w polską dzietność trzeba przecież inwestować. Problem w tym, że bezpośrednie transfery pieniężne nie są na jej poprawienie receptą. Mogą nią być – co pokazał ubiegłoroczny, oparty na badaniach z innych krajów europejskich raport Instytutu Spraw Publicznych – polityka równościowa na rynku pracy oraz rozbudowa sieci żłobków i przedszkoli.
Rządząca koalicja w polityce sprzyjającej dzietności nie ma – zwłaszcza jak na osiem lat rządzenia – imponujących wyników. Ale ma się też czym pochwalić. Zamiast jednak eksponować sukces Karty Dużej Rodziny, wydłużony urlop rodzicielski czy ustawę żłobkową, woli włączyć się do wyścigu na zasiłki.
Jego stawką nie jest liczba urodzonych dzieci, ale liczba posłów danej partii w ławach parlamentu przyszłej kadencji. ©℗