Wyprawa

Ta historia zapiera chwilami dech, ale podczas lektury czujemy, że musiała zostać opowiedziana.

16.08.2021

Czyta się kilka minut

 /
/

Takie opowieści nosi się w sobie przez całe życie. I niewielu udaje się je spisać. A nielicznym – znaleźć dla nich formę. Tak jak to zrobił Jerzy Szperkowicz.

„Dojrzewanie do tej podróży zajęło mi ponad pół wieku – pisze. – Przez wiele lat myśl o powrocie do miejsc dzieciństwa była jak włożenie ręki w ogień. Do dzisiaj każde otarcie się o Dubowe sprowadza skurcz bólu”. Majątek Dubowe przed wojną znajdował się na wschodzie województwa wileńskiego, dziś to północna Białoruś. Podróż, o której mowa, i z której relacja trafiła do książki, odbyła się w roku 2000. Więc reportaż? Tak, ale przede wszystkim z wyprawy do własnej, bolesnej przeszłości. Wyprawy trwającej wiele lat.

„Ta moja książka to jest nie tylko rodzaj autobiografii – mówił autor Michałowi Nogasiowi w „Magazynie Gazety Wyborczej”. – To jest w ogóle opowieść o kresowej Polsce, o rodzinach takich jak moja... To też opowieść o tym, do czego doprowadziło nasze kolonialne podejście, nawet gdybyśmy się chcieli dopatrywać w nim rzeczy dobrych czy użytecznych”. Mocne słowa, zważywszy, że wypowiada je człowiek, któremu w roku 1943 dawni białoruscy sąsiedzi zabili rodziców – „Biało­polaków”. Ponad pół wieku od tamtych wydarzeń Jerzy Szperkowicz szuka śladów, rozmawia z ostatnimi świadkami, zbiera okruchy relacji, które niekoniecznie układają się w całość. Próbuje odtworzyć ostatnią drogę matki, zdradzonej przez ludzi, którym ufała, i zamordowanej w sposób niezwykle okrutny. Chce wiedzieć, gdzie mogą leżeć prochy Wiery i Albina Szperkowiczów, by postawić choćby prosty krzyż – okazuje się, że o tablicy pamiątkowej w kościele nie może być mowy. A równocześnie własną pamięcią wraca do czasów wojny widzianych oczami chłopca, do okupacji sowieckiej, niemieckiej i znów sowieckiej. Także do dziecięcych spisków, do marzeń o bezludnej wyspie i życiu Robinsona, do witania latem 1941 wkraczających oddziałów Wehrmachtu bukietami polnych kwiatów („Noga polskiego dziecka nie powinna tam była postać” – powie ojciec). Wojenna epopeja skończy się dopiero w 1947 roku, kiedy Jurek i jego dwie siostry – najmłodsza Irenka miała trzy miesiące, gdy zginęła ich matka – wyjadą w wagonie towarowym do Polski.

Ta historia zapiera chwilami dech, ale podczas lektury czujemy, że m u s i a ł a zostać opowiedziana. Nie po to, by uwolnić się od bólu, bo to niemożliwe, ale by się z nim skonfrontować. ©℗

Jerzy Szperkowicz, WRÓCĘ PRZED NOCĄ. REPORTAŻ O PRZEMILCZANYM, Znak Literanova, Kraków 2021, ss. 222.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 34/2021