Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po to, by świeckich i duchownych, wierzących i niewierzących zachęcić do lektury całości tego papieskiego wykładu Ewangelii miłosierdzia.
O Jubileuszu Miłosierdzia: „Zanim przyjechałem tutaj, kiedy byłem jeszcze w Buenos Aires, odbywał się okrągły stół teologów. Dyskutowano, zastanawiano się, w jaki sposób papież mógłby przybliżyć ludzi do Kościoła w obliczu tak wielu problemów, które wydawały się niemożliwe do rozwiązania. Jeden z teologów powiedział wtedy o »jubileuszu przebaczenia«”.
CZYTAJ TAKŻE:
Artur Sporniak recenzuje "Miłosierdzie to imię Boga" papieża Franciszka.
O dowodzie tożsamości Boga: „Miłosierdzie to zachowanie Boga, który przytula, to ofiarowanie się Boga, który przyjmuje, który pochyla się, by przebaczyć. Jezus powiedział, że nie przyszedł do sprawiedliwych, ale do grzeszników. (…) Dlatego można powiedzieć, że miłosierdzie to dowód tożsamości naszego Boga”.
Rada dla spowiedników: „Rozmawiajcie, słuchajcie cierpliwie, mówcie ludziom przede wszystkim, że Bóg ich kocha. A jeśli spowiednik nie może rozgrzeszyć, niech wyjaśni przyczynę, lecz niech chociaż pobłogosławi, nawet bez udzielenia sakramentalnego rozgrzeszenia. Boża miłość jest również dla tych, którzy nie mogą przyjąć sakramentów”.
Niewczesna ciekawość: „Może pojawić się nadmiar ciekawości, przede wszystkim w dziedzinie seksualności. Albo przesadne domaganie się szczegółów, które nie są konieczne. Ten, kto się spowiada, powinien wstydzić się grzechu: wstyd jest łaską, o którą należy prosić (…). Jednak w rozmowie ze spowiednikiem potrzeba, byśmy mogli zostać wysłuchani, a nie byśmy byli przepytywani”.
Wiele przebaczyć: „Zawsze się starałem znaleźć sporo czasu na spowiadanie, również jako biskup i kardynał. Teraz mniej spowiadam, ale wciąż zdarza mi się to robić. (…) kiedy spowiadałem, zawsze myślałem o sobie samym, o moich grzechach, o mojej potrzebie miłosierdzia, starałem się więc wiele wybaczać”.
O więźniach: „Za każdym razem, kiedy przekraczam bramy więzienia z powodu jakichś obchodów albo odwiedzin, nachodzi mnie myśl: dlaczego oni, a nie ja? To ja powinienem tu być, zasługiwałbym na to, by tu być. Ich upadki mogłyby być moimi, nie czuję się lepszy od osób, przed którymi stoję”.
O osobach homoseksualnych: „Podoba mi się, że się mówi o »osobach homoseksualnych«: najpierw jest osoba, w swojej integralności i godności. A osoba nie jest definiowana tylko poprzez swoje skłonności seksualne: nie zapominajmy, że wszyscy jesteśmy stworzeniami kochanymi przez Boga, odbiorcami Jego nieskończonej miłości. Chciałbym, by osoby homoseksualne przychodziły się spowiadać, by pozostały blisko Pana, by można było razem się modlić”.
O zanikaniu zdziwienia: „Kiedy ktoś poczuje się nieco pewniej, zaczyna przypisywać sobie możliwości nie swoje, lecz Pana. (…) A jeśli ktoś jest przy tym sługą Pańskim, kończy tak, że uważa się za oddzielonego od ludu, władającego doktryną, dzierżącego władzę, zamkniętego na Boże niespodzianki. »Zanikanie zadziwienia« to wyrażenie, które według mnie dużo mówi. Czasem zaskakiwała mnie myśl, że niektórym bardzo surowym osobom dobrze zrobiłoby poślizgnięcie, ponieważ w ten sposób, uznawszy siebie za grzeszników, spotkaliby Jezusa”.
O niemoralności: „Grzesznik, który żałuje, a później upada i znów wpada w grzech z powodu swojej słabości, znów odnajduje przebaczenie, jeśli uznaje się za potrzebującego miłosierdzia. Niemoralny zaś to ten, kto grzeszy i nie żałuje, ten, kto grzeszy i udaje, że jest chrześcijaninem, a swoim podwójnym życiem demoralizuje, gorszy. Niemoralny nie zna pokory, nie uważa, by potrzebował pomocy, prowadzi podwójne życie”.
O wyjściu: „Kościół nie jest na świecie po to, by potępiać, lecz by pozwolić na spotkanie z tą przenikającą do trzewi miłością, jaką jest Boże miłosierdzie. Aby mogło się to zdarzyć – co często powtarzam – trzeba wyjść. Wyjść z kościołów i z parafii, wyjść i pójść szukać ludzi tam, gdzie żyją, gdzie cierpią, gdzie mają nadzieję”. ©℗