Wyjdź poza strefę komfortu

Najważniejszym momentem Ekstremalnej Drogi Krzyżowej jest dojście do granicy własnych możliwości. Od tej chwili możemy zacząć rozwijać się w nowy sposób.

26.03.2017

Czyta się kilka minut

Na początku chciałbym podziękować za tekst ks. Andrzeja Draguły. Wreszcie spotkałem się w Kościele z tym, że ktoś nie ocenia, tylko stara się zrozumieć. Wydaje mi się, że gdybyśmy wszyscy tak robili na co dzień, bylibyśmy jeszcze bliżej siebie.

Przejdź i zrozum!

Chciałbym się w tym miejscu podzielić moim doświadczeniem życiowym. Od czasów studenckich miałem zwyczaj, że kiedy pojawiał się jakiś nowy ruch religijny, to chciałem go poznać, zrozumieć, jak działa – traktowałem to jako szansę dla mnie, dla mojego rozwoju. Dlatego zaangażowałem się w bardzo wiele ruchów, m.in. w Domowy Kościół, w Oazę. Miałem kontakty z Neokatechumenatem. Wydaje mi się, że w tekście ks. Andrzeja właśnie brakuje tylko tej jednej rzeczy: osobistego zaangażowania – żeby sam przeszedł Ekstremalną Drogę Krzyżową, spróbował, jak to działa. Jego wytrwała praca nad tym, żeby na podstawie tekstów zrozumieć nasz ruch i jego pobożność, ma swoją wartość, widzę w tym dużo dobra, ale pozostaje wartość dla takiego podejścia niedostępna. Pomysł Ekstremalnej Drogi Krzyżowej rozwija się przez to, że ludzie idąc, czują, że to działa, i zarażają innych. Taka jest najwłaściwsza droga, żeby tę duchowość zrozumieć.


ASCECI I FACECI - ks. Andrzej Draguła o Ekstremalnej Drodze Krzyżowej - Udręka i ekstaza, które pozwalają doświadczyć własnej ograniczoności, a jednocześnie obecności i bliskości Boga – czy taka jest właśnie Ekstremalna Droga Krzyżowa?


W Ekstremalnej Drodze Krzyżowej zawarta jest jakaś prawda i bezpośredni kontakt z nią jest jej największą siłą. Mamy co roku wzrost frekwencji o sto procent. W 2016 r. wyszło na trasy 26 tysięcy ludzi. W tym roku szacujemy, że uczestników będzie ponad 50, może nawet bliżej 60 tysięcy. To po prostu działa.

Korzenie

Praktyką, na której się wychowywałem, była myślna droga krzyżowa. Szybko zetknąłem się także z duchowością Karola de Foucauld i koncepcją pustyni w mieście, opisaną w książce Carla Carretto („Pustynia w mieście”). Jest to w dużej mierze kontynuacja myśli św. Franciszka z Asyżu, który przypomniał ludziom istotę cielesności. Jeżeli Bogu chciało się zostać człowiekiem, żyć w ciele, z jego ograniczeniami, to oznacza, że nie powinniśmy się czuć od Niego lepsi. Powinniśmy o ciało dbać. Stało się dla mnie odtąd naturalne, że droga krzyżowa będzie stale ze mną. W piątek wsiadałem do tramwaju i w myśli odmawiałem pierwszą stację drogi krzyżowej.

Ekstremalna Droga Krzyżowa to zatem kontynuacja starej tradycji – została ona zbudowana na ideałach ewangelicznych, ale jest też nowatorskim podejściem do duchowości. Jest ekstremalna w tym sensie, że w nowy sposób patrzy na człowieka. Gdy zostałem duszpasterzem w kościele św. Anny w Krakowie i ludzie mnie potrzebowali od rana do wieczora, myślałem sobie, że skoro tak bardzo się poświęcam, jestem cały czas z ludźmi, to już nie muszę uprawiać sportu ani nie muszę przejmować się ascezą. Skutek był taki, że moje ciało zaczęło chorować. Miałem po raz pierwszy w życiu problem z kręgosłupem. Zrozumiałem, jak mocno te dwie rzeczywistości idą w parze. Dlatego odtąd rygorystycznie nauczam potrzeby ascezy i pracy nad swoim ciałem. Rozumiem ascezę możliwie szeroko – jako moc samoograniczenia się, samodyscypliny swojego ciała. W moim środowisku standardem jest uprawianie sportu i dbanie o dietę, o to, jak się ludzie odżywiają.

Analizowany przez ks. Andrzeja najważniejszy moment podczas Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, w którym dochodzimy do granic własnego komfortu, świata, który kontrolujemy, jest też momentem, od którego możemy zacząć się rozwijać. Uwięziliśmy się w klatce własnych wyobrażeń, a tu otwiera się nowa perspektywa. Najważniejsze jest świadectwo tysięcy ludzi – nie moje słowa. Oni odkrywają dla siebie nowe możliwości. Rozważania do Ekstremalnej Drogi Krzyżowej piszą osoby, które nią przeszły, i których ona zmieniła. Tegoroczne rozważania są po prostu niesamowite, autentyczne i szczere.

Prawda

Pomysł Ekstremalnej Drogi Krzyżowej zrodził się z mojego doświadczenia. Mając 16 lat, postanowiłem szukać szczęścia, ale kierując się prawdą. Po paru latach zaczęło chwiać się we mnie poczucie własnej wartości. Raz mi się wydawało, że jestem super, jestem lepszy od innych, innym razem, że jestem najgorszy. Pojawiało się wtedy pytanie: „Jaka jest prawda?”. Weryfikacją okazały się sytuacje ekstremalne – wchodziłem w nie i mogłem się przekonać, gdzie są moje granice. Wystawianie się na trudne sytuacje pokazuje prawdę o człowieku. Dla mnie takie wydarzenia jak Ekstremalna Droga Krzyżowa to stanięcie w prawdzie – a to jest czymś absolutnie fundamentalnym. Nie wolno o tym zapominać.

Kolejnym źródłem EDK są zmiany, które nastąpiły w życiu społecznym. Ludzie dzisiaj wolą sami się zaangażować i coś przeżyć, niż słuchać o tym, że ktoś to przeżył. Zamiast zatem słuchać, jakich to przeżyć duchowych doznał ksiądz czy święty, ludzie sami chcą ich doświadczyć. To jest dziś jedna z największych potrzeb.

Cechą charakterystyczną tego, co dzieje się z ludźmi po przejściu EDK, jest to, że odkrywają dla siebie nowe możliwości. Ta nowa duchowość, którą oferuję, jest skoncentrowana właśnie na przekraczaniu siebie po to, by siebie rozwijać. Nie dla własnego rozwoju (to postawa bardzo popularna), ale po to, by stać się fajniejszym. Jak jesteśmy fajniejsi, to budujemy fajniejsze relacje, w tym – relację z Bogiem. Miłość polega na tym, że są dwie strony, i dwie strony spoglądają na siebie – czy są dla siebie atrakcyjne, ale czy są też dla siebie partnerami. EDK sprawia, że człowiek jest bardziej partnerem dla Boga.

Ekstremalność

Mój przyjaciel i wychowanek Marcin, z którym wszedłem m.in. na Matterhorn, wytyczył ostatnio nową trasę: z Krakowa w Tatry – dokładnie na Wiktorówki w Tatrach. Szedł 134 km. Wyszedł o północy z Krakowa, szedł cały dzień, następną noc i o 8.00 rano był na Wiktorówkach. Po drodze padał deszcz, mokry śnieg, śnieżyca i już na Podhalu normalny śnieg. Marcin zrobił po drodze tylko trochę ponad godzinną przerwę. Pokonał w sumie prawie 5 tys. m przewyższeń. Jestem pod wrażeniem, bo lubię wyzwania. Lubię pod górę. Lubię, jak boli. Lubię być sam. Przypadek Marcina ‒ i tak dalekiej trasy ‒ jest ewidentnie tym, czego oczekuję. Dlaczego? Bo nigdy nie tworzę takich rozwiązań, takich działań, w których trzeba się dostosowywać. Tworzę takie, w których można pójść własną drogą.

Ks. Andrzej wspomniał „Ekstremalnego Księdza”. To projekt, który się pomału, ale dobrze rozwija i oparty jest na dwóch założeniach: po pierwsze, uważam, że księża w Polsce są najfajniejsi na świecie – świetnie pracujemy ze świeckimi, niekoniecznie za to pracujemy sami z sobą; i po drugie, że jest taka pokusa w życiu księdza, żeby stawiać się w centrum – jestem najważniejszy, wszystko wiem najlepiej, wszystko mam pod kontrolą. Taka postawa, niestety, szczególnie w naszych czasach przynosi złe rezultaty. Jak taki ksiądz natrafia na kogoś inaczej myślącego, mówi: „Ej! Nie muszę z tobą spędzać czasu”. I wtedy ludzie odchodzą…
Podczas pracy nad tym projektem odwiedził nas abp Celestino Migliore, były nuncjusz apostolski w Polsce. Sam przeszedł EDK i mogę powiedzieć, że wręcz przynaglał mnie, żebym więcej wkładał wysiłku w „Ekstremalnego Księdza”.

Czym jest EDK?

Ekstremalna Droga Krzyżowa na pewno nie jest pielgrzymką. Z mojego doświadczenia „klasyczne” pielgrzymki, np. do Częstochowy, są wydarzeniami grupowymi. Przyznam, że nie odnajdowałem się w tym: cały dzień mam być w grupie, w każdej chwili ktoś może coś do mnie powiedzieć, mam śpiewać piosenki, ciągle mi mówią, co mam robić. Na EDK jest tak jak w życiu: wchodzisz w ciemną noc i nie wiadomo, jak to się skończy. Pamiętam, że kiedyś w Mogilanach dopadła mnie taka śnieżyca, że nic nie widziałem. Zboczyłem ze szlaku i wszedłem po prostu twarzą w kupę zgarniętej ziemi z kamieniami, bo akurat remontowali drogę. Byłem gdzieś pośrodku: 20 km od Krakowa, 20 km od Kalwarii.

Ekstremalna Droga Krzyżowa ma być doświadczeniem duchowym. Oczywiście jest ono konfesyjne w takim sensie, w jakim konfesyjna jest droga krzyżowa, ale to doświadczenie jest jednak skierowane do ludzi nie tylko religijnych. Dlatego też same rozważania pisane są językiem uniwersalnym, który może trafić do każdego człowieka. Bo przecież duszę mamy wszyscy, ale nie wszyscy chodzimy do kościoła. EDK to wydarzenie dla dobra duszy. Wiemy, że uczestniczą w niej także osoby, które nie wierzą w Boga; również ci, którzy nie chodzą do kościoła, a poszukują duchowości. To według mnie pożądany kierunek. Nie jestem księdzem cieszącym się z tych, którzy są w kościele, i niedostrzegającym tych, których tam nie ma. Raczej rozglądam się za tymi, których nie ma, chociaż pracuję z całych sił z tymi, którzy są.

Czuję, że Ekstremalna Droga Krzyżowa jest uniwersalna: dotyka człowieka takim, jakim jest. Traktujemy ten projekt jako projekt globalny. Dlatego przekraczamy granicę Polski. Chcemy się przekonać, czy praktyka ta jest tak samo uniwersalna u nas, jak w Anglii, Kanadzie czy Szwajcarii. Dla mnie nie jest celem liczba osób ‒ dla mnie celem jest liczba fajnych osób. Czym więcej fajnych osób, tym lepiej. Zapraszam więc wszystkich na Ekstremalną Drogę Krzyżową!

Do zobaczenia na trasie! ©

Autor jest krakowskim duszpasterzem akademickim, duszpasterzem ludzi biznesu. Pomysłodawca, współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia WIOSNA, które realizuje m.in. projekt „Szlachetna Paczka”. Inicjator Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2017