Wśród żyjących

Nasze ziemskie zmartwychwstania, o których jako o „zmartwychwstaniach” można mówić tylko w kategoriach analogii, mają w sobie odblask Wielkanocy.

09.04.2017

Czyta się kilka minut

Pieter Bruegel Starszy „Góra Kalwaria” (fragment), 1654 r. / Fot. Luisa Ricciarini / LEEMAGE / GETTY IMAGES
Pieter Bruegel Starszy „Góra Kalwaria” (fragment), 1654 r. / Fot. Luisa Ricciarini / LEEMAGE / GETTY IMAGES

Odkupienie. Powracające co roku pytanie, co właściwie znaczy to słowo. W kościele słuchamy opisu ostatnich dni życia Jezusa, Jego męki i śmierci na krzyżu. Klimat liturgii Wielkiego Tygodnia, pieśni i nabożeństw pasyjnych, czasem, z inicjatywy gorliwych duszpasterzy, jeszcze „Pasja” Mela Gibsona – zderzają się z pytaniem, kim jest Dobry Bóg, który dla zgładzenia ludzkich grzechów wymagał tego strasznego „zadośćuczynienia”: męki i śmierci Syna?

Czy naprawdę, żeby Go przebłagać, trzeba było krwawej ofiary?

Może jednak ta interpretacja, w duchu „oko za oko, ząb za ząb”, jak i obraz kozła ofiarnego, na którego wkładano grzechy wspólnoty i wypędzano za obóz, na pustynię; może ta legalistyczna doktryna, domagająca się adekwatnej kary za zły czyn (adekwatną dla obrażonego Boga mogła być tylko ofiara z życia Bożego Syna), nie są dobrym wyjaśnieniem? Co znaczą słowa Jezusa: „Miłosierdzia chcę, a nie ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9, 9-13)?

Odkupieniem nie jest okrutna śmierć Syna, lecz On sam, Słowo Boga. To już nie prorocy, ale Bóg, stając się człowiekiem, mówi nam o bezmiarze swego miłosierdzia: „Miłosierdzia chcę, a nie ofiary”. Odkupienie jest owocem wcielenia Boga, nie wymianą czy zapłatą za cierpienia Syna Człowieczego. Cierpienie Kalwarii jest konsekwencją człowieczeństwa. Nie cierpienie zbawia, lecz zaufanie Ojcu i miłość Syna, która zwycięża w godzinie próby, większa niż ból odrzucenia.

Pieter Bruegel Starszy „Góra Kalwaria” (fragment), 1654 r. / Fot. Luisa Ricciarini / LEEMAGE / GETTY IMAGES

Śmierć. Jezus głosił, że ze śmiercią życie się nie kończy, lecz przemienia. Nauczał nadziei życia wiecznego, jednak kiedy się dowiedział o śmierci przyjaciela Łazarza, nie powiedział, że niebawem się spotkają w domu Ojca, więc nie ma co rozpaczać – co byłoby logiczne i jak pewnie by zareagował na Jego miejscu każdy z nas – lecz go wskrzesił. Wrażliwość na ból Marii i Marty okazała się silniejsza niż chłodna logika wiary w życie wieczne. Miłość dopuściła odejście od „logiki wiary”, co nie zmienia tego, że zwyciężając śmierć przez zmartwychwstanie uwolnił nas od lęku przed zapadnięciem się w pustkę nieistnienia.

Zmartwychwstanie. Kiedy przed laty pisząc o całunie turyńskim, obszernie przedstawiłem wyjaśnienie sugerujące powstanie utrwalonego na płótnie wizerunku efektem fotograficznym, polegającym na tym, że potężne światło w chwili zmartwychwstania utrwaliło na całunie, jak na światłoczułej kliszy, obraz ciała, znajomy teolog mnie upomniał, że lansuję hipotezę teologicznie nie do przyjęcia (już nie pamiętam dlaczego). W opisach chrystofanii (ukazywania się Zmartwychwstałego) długo niepokoiło mnie pytanie, jak pogodzić przenikanie Jezusa przez zamknięte drzwi, Jego zjawianie się i znikanie, a więc egzystencję niematerialną, z faktem, że uczestniczył w całkiem materialnych posiłkach, że zachęcał Tomasza do włożenia ręki w przebity bok i palców w miejsce gwoździ. Uspokoiłem się, kiedy wreszcie do mnie dotarło, że przecież nic nie wiem o sposobie istnienia po ciał zmartwychwstaniu.

Nasze ziemskie zmartwychwstania, o których jako „zmartwychwstaniach” można mówić tylko w kategoriach analogii, mają w sobie odblask Wielkanocy. Myślałem o tym, odwiedzając Wspólnotę „Betlejem” w Jaworznie, skupiającą ludzi, którzy w przeszłości wprawdzie żyli, lecz byli niemal jak umarli: bez dachu nad głową i bliskich, bez przyszłości, pogrążeni w oparach kiepskiego alkoholu. Ks. Mirosław Tosza stworzył dla nich dom i przywrócił ich do życia. Dzięki niemu uwierzyli, że stać ich na rzeczy niemożliwe, pojechali starymi traktorami do Lisieux, rowerami (niektórzy pieszo) dotarli do Rzymu, przerobili starą szkołę na dom, który sami ozdobili pięknymi mozaikami, nauczyli się przyjaźni, odnaleźli radość także z tego, że utrzymują się z własnej pracy, o której mówią z dumą i radosnym błyskiem w oku. Wrócili do życia, bo znalazł się ktoś, kto jak Jezus do Łazarza w Betanii zawołał do nich głosem donośnym: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!”. I wyszli.

Życzenia. Świętującym Wielkanoc życzę:

– żeby nie dawali się ponieść nastrojom tłumów i jednego dnia nie wołali „hosanna”, a drugiego „ukrzyżuj”;

– żeby się nie barykadowali w domu „ze strachu przed Żydami”;

– żeby zbyt łatwo nie wierzyli w oficjalne wersje wydarzeń, bo nigdy nie wiadomo, czy rzekomi świadkowie nie zostali przekupieni;

– żeby wycofując się w przekonaniu, że Jezus z Nazaretu przegrał, nie dziwili się, kiedy spotkają Go na drodze, tylko szybko wracali;

– żeby nie sądzili, że eliminacja Jezusa ochroni ich przed represjami jakichś Rzymian;

– żeby, jeśli się czują podle, przytłoczeni wspomnieniem popełnionego przez siebie zła, nie poddawali się rozpaczy, lecz raczej, jak Piotr, zaufali miłosierdziu;

– żeby Jezusa nie szukali pośród umarłych.

On jest wśród żyjących. Alleluja! ©℗


Więcej artykułów do czytania na Wielkanoc >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2017