Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na Ukrainie niektóre partie zbijają kapitał polityczny na rozpamiętywaniu historii i powrocie do haseł nacjonalistycznych (nawet deputowani Bloku Julii Tymoszenko apelowali do prezydenta Juszczenki, by nie brał udziału w sobotnich uroczystościach). Juszczenko przybył i - w obecności Lecha Kaczyńskiego - stwierdził, że "Wolny Ukrainiec nie może istnieć bez wolnego Polaka". To kolejne ważne słowa w procesie pojednania, o które nie jest łatwo także w Polsce. Pamiętamy przecież, jak trudno było wypracować kompromis w sprawie otwarcia cmentarza Orląt Lwowskich albo zamieszanie wokół uroczystości w Pawłokomie czy ubiegłoroczne obchody 65. rocznicy tragedii na Wołyniu - niektóre organizacje bolał brak takich słów jak "ludobójstwo" czy "nacjonaliści ukraińscy" w napisanym przez prezydenta liście do weteranów AK.
Po dwóch stronach granicy takich miejscowości jak Pawłokoma i Huta Pieniacka jest wiele. Nic nie da licytowanie się liczbą ofiar. Szukanie odpowiedzi na pytanie, dlaczego do tych tragicznych wydarzeń doszło, trzeba zostawić historykom. Tylko tak można zbudować wspólną polsko-ukraińską pamięć.