Witamy w Polsce

Stało się: ktoś ośmielił się tknąć ikonę współczesnego polskiego reportażu. Dokonała tego badaczka ludobójstwa, która w rozmowie z "Tygodnikiem" zgłosiła wątpliwości dotyczące rozdziału książki Wojciecha Tochmana, poświęconego postawie pallotynów z Gikondo. Do naszej redakcji polemikę nadesłał Mariusz Szczygieł, w "Gazecie Wyborczej" zaś oburzyła się Magdalena Grochowska ("Reportaż ze skutkiem śmiertelnym", 18-19 czerwca).

20.06.2011

Czyta się kilka minut

Wywiad z Małgorzatą Wosińską o książce Wojciecha Tochmana "Dzisiaj narysujemy śmierć" i przeżyciach misjonarzy w Rwandzie ("TP" nr 24/2011) wywołał falę dyskusji. "Gazeta Wyborcza" (18-19 czerwca) opublikowała artykuł Magdaleny Grochowskiej , zarzucający nam m.in. "lustrację" Tochmana. Dziś z kolei publikujemy polemikę Mariusza Szczygła wraz z odpowiedzią Piotra Mucharskiego i Marcina Żyły na obydwa teksty. Przypominamy, że wcześniej, w "TP" nr 21/2011, opublikowaliśmy rozmowę ks. Adama Bonieckiego z Wojciechem Tochmanem .

Rzadko spotykana w prasie próba analizy książki Tochmana i podjętego w niej trudnego tematu (o "Dzisiaj narysujemy śmierć" piszemy w "Tygodniku" już po raz czwarty!) kończy się oskarżeniem o... lustrację (Grochowska pisze, że na łamach naszego pisma odbywa się wręcz "podwójna lustracja Tochmana - jako reportażysty i jako człowieka"). Witamy w Polsce, gratulujemy argumentu.

Idée fixe obydwu tekstów opiera się na sugestii: Małgorzata Wosińska miałaby twierdzić, że Tochman jest w jakiś sposób odpowiedzialny za śmierć jednego z misjonarzy, który po ukazaniu się jego książki utonął w jeziorze. Powiedzmy jasno: nie było intencją Wosińskiej sugerowanie jakiegokolwiek związku między tymi sprawami. Nie zrobiła tego ani "sprytnie", aby w razie czego "udać Greka" (jak chce Szczygieł), ani też chcąc napisać "akt oskarżenia" (jak patetycznie ujmuje to Grochowska). Nasza rozmówczyni miała poważne wątpliwości co do umieszczenia wtrętu o śmierci w jeziorze. Jednak tekst czytało przed publikacją wiele osób (poruszał temat, z którego wagi zdawaliśmy sobie sprawę) - wszystkie były przekonane, że zdanie o utopionym misjonarzu było wstępem do właściwej uwagi, iż podczas jego pogrzebu, na którym zgromadzili się polscy pallotyni z całej Rwandy, panowała bardzo gęsta atmosfera - także z powodu książki. Zdanie więc zostało i możemy tylko żałować, że osobom chcącym doszukiwać się w nim ukrytych znaczeń dostarczyliśmy niepotrzebnie amunicji.

Swoją polemikę Mariusz Szczygieł rozpoczyna od skomentowania fotografii i biogramu Małgorzaty Wosińskiej. Rzeczywiście, zależało nam na pokazaniu, kim jest nasza rozmówczyni. I co w tym dziwnego? Kiedyś nawet Tochmana i Szczygła przedstawiano w prasie i oni także, jako bardzo młodzi dziennikarze, podejmowali śmiertelnie poważne tematy. Przywoływanie w polemice wieku badaczki jest chwytem poniżej pasa. Czy z faktu, że Wosińska jest nieznana Szczygłowi, ma wynikać, że nie ma prawa wypowiadać się o książce jego przyjaciela? Albo że nie może mieć racji? Czy znakomity reporter mówiąc o "przyjemnej dla oka fotografii", nie okazuje się aby szowinistą? Po argumencie z lustracji, mamy argument z seksizmu. Witamy w Polsce po raz drugi i przy okazji prostujemy: znajomość Wosińskiej i Tochmana nie ogranicza się do jednego półtoragodzinnego spotkania. Składają się na nią też trwające kilka miesięcy rozmowy telefoniczne oraz korespondencja, w której nasza rozmówczyni była dla reportażysty źródłem informacji "z terenu".

Szczygieł zarzuca nam, że rozmawialiśmy z Małgorzatą Wosińską wyłącznie o Gikondo, pomijając kontekst postawy Kościoła katolickiego podczas rwandyjskiego ludobójstwa. Po pierwsze, na ten temat mówili wcześniej na łamach "TP" ks. Adam Boniecki i Wojciech Tochman. Po drugie, Małgorzata Wosińska jest etnologiem i psychotraumatologiem - nie jest specjalistką od spraw Kościoła. Trudno nie domagać się odpowiedzi na stawiane przez Tochmana pytania o instytucjonalną ochronę, którą cieszą się niektórzy ze współodpowiedzialnych za zbrodnie rwandyjskich księży. Trudno też polemizować z faktami: udziałem części z nich w zabijaniu. I Wosińska tego nie czyni. Może w tej kwestii (choć zwolennikom Tochmanowskiego osądu moralnego wyda się to nieprawdopodobne) po prostu zgadza się z autorem książki?

Małgorzata Wosińska na łamach "Tygodnika" postanowiła bronić pallotynów, którzy o trudnej sprawie ludobójstwa nie chcieli bądź po prostu nie potrafili mówić. Zajmuje się bowiem historią konkretnych ludzi i nie traktuje ich jak karnego wojska, wykonującego rozkazy instytucji. Dlaczego z fragmentu poświęconego emocjonalnej złożoności procesu poznawania świadectw misjonarzy (dodajmy: procesu, przez który nie przeszedł Tochman) Szczygieł wyjmuje deklarację Wosińskiej: "uwielbiam misjonarzy z Gikondo" i czyni z niej zarzut nieobiektywności, pomijając to, co rozmówczyni "Tygodnika" powiedziała jednym tchem zaraz potem? Przypomnijmy: "Przez pierwsze dwa tygodnie myślałam, że oszaleję - że trafiłam do jakiegoś piekła". Wywiad z nią pokazuje, że pobieżne poznanie rozmówcy sprawia, iż jego przeżyć, nawet przy najlepszych chęciach, nie da się przedstawić rzetelnie.

Wosińska nie przedstawia się jako specjalistka od reportażu, nie "rozstrzyga o powinnościach reportażysty", jak chce w "Wyborczej" Grochowska. Z perspektywy badacza wyraża natomiast wątpliwości, również te dotyczące etycznej strony kontaktu ze świadkiem i odpowiedzialności za niego. "Jeżeli pracuje się z osobami straumatyzowanymi, to, chcąc tego lub nie, zawsze odgrywa się rolę terapeuty" - mówi, odnosząc się również do Tochmana. Ma przy tym olbrzymi - dużo większy od pisarza - mandat do wypowiadania się o przeżyciach (te przeżycia trwają nadal!) ludzi, których poznała znacznie lepiej niż on. Największy problem, jaki można mieć z autorem "Dzisiaj narysujemy śmierć", wiąże się z łatwością sądów na temat postawy pallotynów. "Misjonarze wrócili do Rwandy, kiedy maczety były jeszcze ciepłe. Mieli wysoko podniesione głowy" - powiada Tochman. Doprawdy? Całe świadectwo Wosińskiej przeczy tej tezie.

Szczygieł zarzuca naszej rozmówczyni, że preferuje ciszę. Pisze: "Pani psychotraumatolog powinna wiedzieć, że unikanie trudnych pytań niekoniecznie jest najlepszym sposobem rozmowy z człowiekiem, który doświadczył traumy". Oskarżając Wosińską o pomysły rodem z neostalinowskiej Czechosłowacji, nie radzi sobie jednak z kategorią "niemówienia". Rozmówczyni "Tygodnika" nie namawia bowiem do milczenia na temat ludobójstwa, przekonuje jedynie do wartości milczenia podczas rozmowy z jego ofiarami - umiejętności, z którą świetnie i z doskonałym literacko efektem radzi sobie Tochman w innych rozdziałach swojej książki, np. wysłuchując kobiet-ofiar gwałtów. Do pytania, dlaczego tych samych standardów nie zastosował wobec misjonarzy, Szczygieł ani Grochowska już się nie odnoszą.

Kolejne oskarżenie brzmi: Wosińska nie podaje, jakie konkretne informacje uzyskała od misjonarzy w Rwandzie. Przypomnijmy więc, kim jest nasza rozmówczyni: psychotraumatologiem, który pracował z pallotynami. Kim są pallotyni? Jej pacjentami. Nie chce się nam wierzyć, żeby Szczygieł poważnie oczekiwał, iż terapeuta zacytuje w rozmowie karty pacjentów. Pozostaje smutna konstatacja, że i w tym miejscu polemiki mamy do czynienia z manipulacją. Wosińska powiedziała "Tygodnikowi" to, co powiedzieć mogła, z czym zmagała się od kilku miesięcy, czytając, oglądając i słuchając wywiadów Tochmana, pełnych - powtórzmy to - łatwych sądów na temat pallotynów z Gikondo i podszytych pretensją, że nie chcieli oni (nie potrafili?) z nim rozmawiać. Jej opowieść jest aż nadto wstrząsająca, nawet pozbawiona owych konkretów, których domaga się reportażysta.

Od początku dyskusji o książce intencją redakcji było, by pozwolić wypowiedzieć się Wojciechowi Tochmanowi w drażliwej kwestii postawy polskich misjonarzy. Zrobiliśmy to w najdelikatniejszy z możliwych sposobów: w wyważonej, spokojnej rozmowie ks. Adama Bonieckiego z Tochmanem, którą ten ostatni miał możliwość wyczerpująco autoryzować. Nie było to agresywne przesłuchanie, nie była to robota śledcza, ale właśnie okazja, by oddać głos autorowi. Za tę rozmowę chwali nas nawet Mariusz Szczygieł. Lecz gdy to samo uczyniliśmy wobec Małgorzaty Wosińskiej, gdy w ten sam sposób postanowiliśmy jej wysłuchać i pozwolić jej wyrazić swoje wątpliwości wobec pracy Tochmana, okazaliśmy się... lustratorami.

Małgorzata Wosińska wystąpiła jako etnolog, psychotraumatolog i badaczka ludobójstwa. Jako ktoś, kto ma narzędzia (inne niż dziennikarskie) pozwalające zestawić zgromadzone metodami naukowymi informacje z treścią reportażu. I zadać kilka trudnych pytań. Czy naprawdę nie wolno jej wypowiadać się o rzeczach, które są treścią jej pracy, tylko dlatego, że to, co mówi, nie zawsze i nie do końca zgadza się z narracją reportera?

Być może jest tak, że to, czego świadkami i ofiarami byli misjonarze z Gikondo, jest nieprzekazywalne. Być może my, którzy nigdy nie słyszeliśmy dźwięku spadającej maczety, których ciała nie doświadczyły z tak straszliwą intensywnością fizjologii lęku i których umysły nie musiały sobie radzić z powracającą traumą, koszmarem, poczuciem winy, nigdy ich nie zrozumiemy. Tym bardziej jednak próba mówienia o tym, którą podjął Wojciech Tochman, domagała się dopełnienia próbą Małgorzaty Wosińskiej. Przykro nam, że oponenci z braku argumentów gotowi są poniżać i pouczać powiernika świadków i ofiar tej strasznej historii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”, dziennikarz, publicysta, autor wywiadów, kierownik działu Kultura. W „Tygodniku” od 1988 r., Współtwórca telewizyjnych cykli wywiadów „Rozmowy na koniec wieku”, „Rozmowy na nowy wiek” i „Rozmowy na czasie” (TVP).… więcej
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2011