Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
z językiem trzeba twardo
jest jaki jest kawałek
drewna którym się podpieramy
i posiłkujemy w drodze
lecz nie zawsze szczęśliwie
jest jaki jest i nie ma
cienia wątpliwości że to glina
udręczona tchnieniem
Pana Boga i przez każdego
z nas gdy brak tchu
***
I.
przyjdź do mnie i nie zważaj
na to że się odwrócę
i owszem zaprę się Ciebie kiedy
tylko przyjdzie ktoś inny
nie zważaj na to że trzymam się
grzechu mojej ostatniej nadziei
otóż zawsze jest cień nadziei
że po grzechu następuje odpuszczenie
jest więcej niż pewne że najbliższych
i najmilszych sobie (choć się pogubili w wielu
pomieszczeniach) wprowadza się do czystej
komnaty w jakiej nie liczą się lustra lecz usta
które wyznają prawdę
II.
przyjdź do mnie i nie zważaj
na to co mówią (że się odwrócę
i owszem zaprę się Ciebie
gdy tylko przybędzie ktoś inny)
nie zważaj na to że trzymam się
grzechu mojej ostatniej deski ratunku
jest więcej niż pewne że z powodu
grzechu wydaję się najbliższy Panu Bogu
jest więcej niż pewne że najmilszych
gdy błądzą traci się z oczu ale nie z serca
***
zapamiętałem początek wiersza:
,,nie narażaj się śmierci"
dziwne napomnienie: "nie narażaj się
śmierci słońcu ciemności wodzie"
no właśnie słońcu ciemności a nawet
wodzie czyli każdej rzeczy którą masz
w zasięgu ręki albo ci się wydaje
że możesz ją posiąść gdy zaciśniesz pięści
zapamiętałem słowa staropolskiego poety
który już dawno rozochocił się w ciemności
słońcu wodzie: ,,nie narażaj się śmierci
gdy zamkniesz oczy i bardzo powoli (bo to
boli) otworzysz je na siebie"
(30 V 1991)
***
a kiedy wreszcie się okazało
że jestem synem mecheski z Rawy Ruskiej
nie miałem życia w żadnym domu
wariatów (w naszej wspólnej dzielnicy
zamkniętej) w którym czekałem
i wciąż jeszcze czekam na obrzezanie
i w którym wszyscy bez względu
na stopień zażydzenia byli przypisani
do tych samych szpitalnych
łóżek stygmatyzujących gwiazd
Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki (ur. 1962) jest poetą i eseistą, laureatem m.in. Nagrody Literackiej Gdynia 2006 oraz niemieckiej Hubert Burda Preis. Ostatnio opublikował tom "Dzieje rodzin polskich" (2005) oraz wybór wierszy "Poezja jako miejsce na ziemi" (2006).