Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Stan Lee ( z lewej) odszedł 12 listopada w wieku 95 lat. Był twórcą i współtwórcą nowej fali komiksowych postaci i potęgi wydawnictwa Marvel Comics. Dał czytelnikom superbohaterów, z którymi można się było utożsamiać, bo choć władali niezwykłymi mocami, wiedli też życie zwykłych ludzi. A to ważne, bo równocześnie ucieleśniali globalne lęki: od wojny (Kapitan Ameryka), eksploracji kosmosu (Fantastyczna Czwórka), radioaktywności (Spider-Man), po genetykę (X-Men) czy technologię (Iron Man). I szerzej: lęk przed odpowiedzialnością za coraz większe możliwości, jakimi włada człowiek. Utożsamiając się z takimi bohaterami, konfrontowało się z tymi pytaniami.
Dzień wcześniej, w wieku 90 lat, zmarł Douglas Rain: szekspirowski aktor z Kanady, który w „2001: Odysei kosmicznej” Stanleya Kubricka użyczył głosu superkomputerowi HAL 9000. Maszynie oświadczającej aksamitnym tonem, że powierzona jej misja jest ważniejsza niż życie załogi. Łagodny tembr Raina przepowiadał lęk przed powierzeniem naszego życia sztucznej inteligencji, w którą wpiszemy własną niedoskonałość. A to spełnia się dziś na naszych oczach – nie tylko w autonomicznych pojazdach, także w algorytmach portali społecznościowych.
Bo popkultura, nawet tak prostoduszna jak komiks, potrafi przekładać na masowy język pytania najważniejsze. Przybrane w kostiumy Stana Lee albo wypowiadane głosem Douglasa Raina. ©℗