Wielki mur obojętności

Choć bycie chrześcijaninem jest w Chinach legalne, to już modlenie się w grupie w prywatnym mieszkaniu stanowi przestępstwo. Zachód zaś milczy wobec prześladowań.

31.12.2012

Czyta się kilka minut

Podobno trzeba się cieszyć małymi sukcesami. A do takich na pewno należało wcześniejsze wypuszczenie na wolność pod koniec 2011 r. Li Ying, Chinki, którą skazano na 15 lat więzienia za publikowanie w nieoficjalnym magazynie chrześcijańskim (odsiedziała 12 lat). To coś jak nasza prasa wydawana poza cenzurą w latach 80. Tylko że u nas wyroki rzadko przekraczały trzy lata, a państwo utrzymywało więźniów politycznych. Li Ying pracowała w charakterze państwowego niewolnika. Produkowała towary na eksport – te same, które korzystając z klauzuli najwyższego uprzywilejowania, zalewają rynki Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, tak ponoć wrażliwych na prawa człowieka.

LEGALNIE, BEZ PROCESU

Wyjście na wolność Li Ying nie zmieniło jednak nic w sytuacji chrześcijan w Chinach. Również bilans 2012 r. nie wygląda wesoło. Za kratkami pozostaje adwokat Gao Zhisheng, którego działalność przypominała tę, której podejmowali się niektórzy jego koledzy po fachu w komunistycznej Polsce: bronił (nie pobierając za to honorarium) prześladowanych chrześcijan. Bo choć bycie chrześcijaninem jest w Chinach legalne, to już modlenie się w grupie w prywatnym mieszkaniu stanowi przestępstwo. Podobnie jak chrześcijańscy dziennikarze, również i prawnicy narażają się władzy bardziej niż podczas stanu wojennego w Polsce.

Gao Zhishenga najpierw kilka razy porywali „nieznani sprawcy”. Po upublicznieniu przez niego raportu na temat prześladowań kolejne porwanie przerodziło się w kilkudniowe tortury w siedzibie bezpieki. Bicie, rażenie prądem, przebijanie wrażliwych miejsc ciała... Rekonstrukcję przesłuchań i opis sali tortur publikuje strona internetowa www.chinaaid.org (tam też można podpisać petycję domagającą się jego zwolnienia). Po torturach, w stanie całkowitego wycieńczenia, adwokata wypuszczono zapowiadając, że jeśli piśnie o tym choćby słówko, to następnego zatrzymania już na pewno nie przeżyje. Zhisheng natychmiast opowiedział swoją historię dziennikarzom, po czym znowu zniknął. Do dzisiaj przebywa za kratkami – nikt nie wie, w jakich warunkach. W marcu jego rodzinie pozwolono na półgodzinne widzenie.

Nie wszyscy siedzą w więzieniach. Tam, przynajmniej teoretycznie, trafiają ludzie po wyrokach sądowych. Ale w Chinach wystarczy decyzja administracyjna, aby tzw. element przestępczy trafił do obozu pracy. Taki los spotkał m.in. kilkudziesięciu chrześcijan z Zhuozhou w prowincji Hebei, oskarżonych o wspólną modlitwę w prywatnych domach. Wysłanie do obozu pracy ma jeszcze jeden pozytywny dla władzy aspekt: w takim przypadku nie trzeba przeprowadzać procesu i z góry ustalać, na jak długo trafią tam podejrzani – na wolność wyjdą wtedy, gdy władzy się „odwidzi”.

ŚMIERĆ NA SPRZEDAŻ

Doniesienia o kolejnych aresztowaniach w 2012 r. dotyczyły m.in. chrześcijańskich lekarzy, którzy podróżowali po chińskiej prowincji, udzielając bezpłatnych porad medycznych i jednocześnie propagując Ewangelię. Po ich zatrzymaniu jeden z lokalnych komitetów ludowych zdecydował o wysłaniu niektórych z nich na „reedukację” do obozu pracy.

Formalnie w Chińskiej Republice Ludowej panuje zagwarantowana w konstytucji wolność religijna. Przepisy ograniczają ją jednak do „normalnej aktywności religijnej”. Czyli w praktyce: do takiej, którą w danym momencie uznają władze. Dotyczy to struktur, które są zarejestrowane i możliwe do kontrolowania, np. „oficjalnych” katolików z mianowanymi przez państwo biskupami. W Państwie Środka komunistom udało się to, co nie powiodło się w Polsce – wprowadzili model „księży patriotów”. W dążeniu do kontroli chrześcijan chodzi bardziej o ich potencjalną niezależność myślenia niż o samą religię – choć i ona z założenia traktowana jest jako podejrzana.

Represje nie dotyczą wyłącznie chrześcijan – tych w Chinach jest, proporcjonalnie, niewielu: trzydzieści parę milionów, niewiele ponad trzy proc. ludności kraju. Nawet lokalnym tradycjom religijnym zagraża państwowy terror. Jedną z najbardziej prześladowanych grup jest ruch Falun Gong, w którego tępienie władze angażują się od lat. „Zbrodniarze” wspólnie medytują poza kontrolą państwowej administracji. Są więzieni, torturowani i skazywani na śmierć. Bywa, że po egzekucji można kupić ich organy. Co jakiś czas do mediów przeciekają cenniki, a nawet ogłoszenia o ich sprzedaży.

W 2007 r., na rok przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie, które miały ucywilizować Chiny, opublikowano raport o handlu ludzkimi organami w Chinach autorstwa Davida Kilgoura, byłego kanadyjskiego prokuratora, oraz prawnika Davida Matasa. Wśród samych tylko członków Falun Gong wymienia on kilkadziesiąt tysięcy ofiar tego procederu. Ale i on nie zapobiegł wzmożonym represjom i kilkuset przyśpieszonym egzekucjom, które przeprowadzono przed rozpoczęciem zawodów. W 2008 r. szacowano, że handel organami przynosi państwu miliard dolarów dochodu rocznie. Niektóre szpitale dla obcokrajowców reklamują się, że mogą załatwić narząd do transplantacji w ciągu tygodnia. Członkowie Falun Gong, którzy przeżyli piekło obozów pracy wspominają, że od razu po przybyciu zostali zbadani pod kątem swojej przydatności jako potencjalnego dawcy. Ocenia się, że w celu pobrania organów każdego dnia zabija się w Chinach kilka osób. W praktyce operacja pobrania narządu zastępuje egzekucję. Szczegóły na ten temat można obejrzeć na internetowej stronie www.organpetition.org – inicjatywie lekarzy usiłujących zainteresować tym problemem polityków na Zachodzie.

HANDLU I IGRZYSK!

W Chinach prześladowania religijne łączą się często z represjami na tle narodowościowym. Dotyczy to m.in. muzułmańskich Ujgurów (mieszkają w północno-zachodnich regionach kraju) i buddyjskich Tybetańczyków. Wobec tych drugich państwowa polityka nosi wręcz znamiona eksterminacji. Od lat więzi się ich i poddaje najokrutniejszemu traktowaniu. Takna Jigme Sangpo, najsłynniejszy w Tybecie więzień polityczny, w więzieniach i obozach pracy spędził w sumie 41 lat. Najdłuższy, piętnastoletni wyrok dostał za napisanie wiersza.

Najgorzej traktowane są mniszki – do rutyny oprócz tortur przeznaczonych dla mężczyzn należało oddawanie ich kryminalistom i gwałcenie przez strażników m.in. za pomocą elektrycznych pałek. Bardzo dokładne opisy tych praktyk ujrzały na Zachodzie światło dzienne – mniej więcej w tym czasie, w miejscowościach zamieszkałych przez Ujgurów, przeprowadzano przymusowe aborcje i sterylizacje kobiet, które „nielegalnie” zaszły w ciążę, tzn. urodziły więcej niż jedno dziecko.

Prześladowaniom chińskich chrześcijan i wyznawców innych religii dotyczy milczenie wolnego świata – szczególnie zauważalne od 1994 r., kiedy ówczesny prezydent USA Bill Clinton jako pierwszy oddzielił w stosunkach z Pekinem dialog o prawach człowieka od negocjacji klauzuli najwyższego uprzywilejowania w handlu. Pekińskie igrzyska w 2008 r. były tylko ukoronowaniem tej polityki, którą po amerykańskiej administracji przyjęła także Europa.

Jaka jest przyszłość prześladowanych w Chinach chrześcijan i wyznawców innych religii? Paradoksalnie, mimo represji, przybywa tam osób religijnych (także chrześcijan). Połączenie „religii” Mao z nowym kultem pieniądza nie wystarcza i ludzie zaczynają poszukiwać, mimo wszelkich związanych z tym szykan. W tym samym czasie na Zachodzie, nawet nic niekosztujące protesty (jak choćby proponowany parę lat temu bojkot portalu Yahoo za dostarczenie Chinom narzędzi do tropienia niepoprawnych internautów, w wyniku czego trafiają oni do więzień i obozów) nie mogą przybrać masowej skali. Cierpienia prześladowanych za religię w Państwie Środka pozostają bez echa, coraz bardziej niewygodne i spychane do niszowych portali internetowych. Ukryte za Wielkim Murem – ignorancji i egoizmu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2013