Wielkanocna prośba osiołka

Tekst ukazał się w TP nr 13/2002

09.12.2009

Czyta się kilka minut

Mogę się pochwalić (nieskromnie), że nie przypominam sobie, bym czegoś w życiu komuś zazdrościł. Każdy jest niepowtarzalny, jedyny. Każdego Pan Bóg wyposaża inaczej. I każdego inaczej prowadzi. Dał mi za to Pan Bóg w obfitości uczucie zazdrości wobec zwierzaków. I to od najmłodszych lat.

Już jako kilkuletni dzieciak zazdrościłem ptakom, że mogą latać, sójkom, że są tak barwnie upierzone, a naszemu Rexowi, że potrafi tak szybko biegać. Wraz z poszerzaniem się mego świata dochodziły coraz to

nowe "zwierzakowate" zazdrości. Z czasem - zapewne w związku z moim "zawodem" - stały się "biblijne". Od wielu lat łapię się na uczuciu zazdrości wobec zwierząt, które miały do czynienia z Chrystusem. Zazdroszczę

im właśnie fizycznej bliskości z Nim. Najbardziej - osiołkom.

Po raz pierwszy zobaczyłem osła na żywe oczy we Włoszech. Tam też doznałem swoistego mistycznego przeżycia, związanego z tymi zwierzakami. Kiedyś wybrałem się do Anagni, miasteczka położonego w Lacjum. Chciałem poznać miejsce, gdzie rozegrał się wielki dramat, który dotknął jednego z najpotężniejszych papieży w średniowieczu, Bonifacego VIII. W nocy z 7 na 8 września 1303 roku

Wilhelm Nogaret, któremu król Francji Filip Piękny powierzył zadanie doprowadzenia papieża przed swój trybunał ("soborowy"), sforsował wraz ze zbirami księcia Colonny drzwi pałacu papieskiego i uwięził brutalnie papieża. Mieszkańcy miasteczka uwolnili go następnego dnia rano, ale Bonifacy przeżył taki szok, że umarł po miesiącu.

Anagni należy do tych miast średniowiecznych we Włoszech, które jakby zastygły w czasie i mają swój urok tak we dnie, jak i w nocy. Moja noc okazała się krótsza, niż przypuszczałem. O 4 rano - było to w czasie wakacji, latem - obudziła mnie niesamowita "muzyka". Podszedłem do okna. Trzeba wiedzieć, że Anagni

położone jest na szczycie wzgórza, zapewne powulkanicznego kopca. Przede mną roztaczała się bezbrzeżna równina Lacjum, na niej pasły się stada osłów. Przy śniadaniu powiedziano mi, że jest ich tutaj kilka tysięcy.

Niesamowita była ta "muzyka"! Tylko poeta mógłby opisać jej dźwięk i barwę. Łkanie połączone z zadyszką, jęk rozdzierający smutkiem serce. Nie mogłem oderwać się od okna. To ośle powitanie dnia było w moim odczuciu modlitwą całego stworzenia - za psalmem "Z głębokości wołam do Ciebie, Panie!". "Przypomnieniem" Stwórcy, że budzi się życie do nowego dnia, nie tyle do radości, ile do nowego dnia cierpienia. Teraz, gdy nie mogę się modlić, przywołuję moje wspomnienie z Anagni. Myślę sobie: modlą się zamiast mnie moje osły z Lacjum. Tę myśl dołączam do wykrztuszanych przez nie "modlitw" pod Anagni.

Przeraża mnie zła reputacja oślego rodu. Dotarła ona nawet do nas. Zagnieździła się w naszym języku ("ośle uszy", "ośla ławka" itp.), chociaż osła w naszych szerokościach geograficznych spotkać niełatwo.

Wypisywałem sobie kiedyś opinie na temat osła w poezji islamskiej. Wiele z nich nie nadaje się po prostu do publikacji, nawet te, które wyszły spod pióra wielkich mistyków arabskich czy perskich.

Mam żal do wspaniałego skądinąd i obdarzonego niezwykłym poczuciem humoru pisarza, Gilberta Chestertona, że posądził jednego osiołka o monstrualny grzech pychy. Napisał, że osioł, na którego grzbiecie

Chrystus wjeżdżał uroczyście do Jerozolimy w Niedzielę Palmową, był przekonany, iż ludzie wiwatujący, kładący swe szaty na drodze i wyśpiewujący Hosanna, czynią to nie dla Chrystusa, tylko dla niego.

Bóg zna serca ludzi i zna "serca" zwierząt. Jeśli Chrystus wybrał na swój królewski wjazd do Jerozolimy nie wspaniałego rumaka, tylko osła - a zrobił to nie bez pewnego zachodu, o czym wspomina przedziwna scena u Łukasza (19, 29-34), kiedy to Chrystus posyła dwóch uczniów, by zarekwirowali

we wsi w pobliżu Góry Oliwnej pewnym ludziom osła, gdy zaś właściciele będą protestować, by odpowiedzieli

tylko: "Pan go potrzebuje!" - uczynił to ze względu na symbolikę pokory, która przypisana jest do tego stworzenia. Posiadam reprodukcję średniowiecznego malunku w rękopisie perskiego autora imieniem al-Biruni

(X/XI w.), przechowywanym w bibliotece uniwersyteckiej w Edynburgu. Malunek przedstawia dwóch jeźdźców: Mahometa na wyniosłym wielbłądzie i - obok - Chrystusa na potykającym się, pokornym osiołku.

Tylko malarze i rysownicy, ilustrujący sceny biblijne, poznali się na walorach "intelektualnych" i "moralnych" osła. Na witrażu w jednym z kościołów francuskich (Albigny, XIX w.), przedstawiającym

"Ucieczkę Świętej Rodziny do Egiptu", osiołek ze świętym ciężarem na swym grzbiecie, Matką Najświętszą i Jezusem, nie jest prowadzony za lejce przez św. Józefa. "Maszeruje" sam, dziarsko, nie myląc drogi - zapewne prowadzony przez samego Boga. Na dwudziestowiecznym witrażu z tą samą sceną w innym kościele, Mont-

-Saint-Éloi w Pas-de-Calais, widać, jak osiołek karmiony jest przez anioła.

Moim faworytem ikonograficznym jest XVII-wieczna grawiura Sebastiena Bourdona ze sceną  "Ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu". Osiołek prowadzony na lejcach przez św. Józefa nie jest godzien nieść na swym grzbiecie Jezusa (Maryja idzie obok, niosąc Dzieciątko na rękach), tylko dźwiga bagaże. Św. Józef trwożliwie odwraca głowę, by sprawdzić, czy z Maryją i Dzieciątkiem wszystko jest w porządku. To samo robi i osiołek. Wydaje się, że z jeszcze większą trwożliwością: z zatroskaniem, miłością, tęsknotą.

Radość ze Zmartwychwstania Chrystusa pozwalała chrześcijanom w średniowieczu dawać w Wielkanoc upust swojej radości, i to nawet w świątyniach. Radość ta przybierała często formy groteskowe czy

wręcz błazeńskie. Mój upust radości chciałbym wyrazić pewną małą śmiałością teologiczną. Otóż wierzę, że niedaleko od Chrystusa Zmartwychwstałego w Niebie przebywają także i te osiołki, które ratowały mu życie, gdy był pośród nas na ziemi w ciele, i te, które były mu pomocne w wyrażeniu jego Tajemnicy, że jest Mesjaszem, Synem Boga Żywego (osiołek z Niedzieli Palmowej).

Może nie byłoby nie na miejscu zwrócić się w wielkanocny poranek do osiołka, tego, który uchodził z Jezusem do Egiptu, z prośbą, by odwrócił swoją głowę ku mnie, w Niebie, teraz, jak to zrobił wówczas wobec Jezusa? Może przez to Zmartwychwstały Chrystus spojrzałby prędzej na mnie. To by mi wystarczyło: jedno spojrzenie Chrystusa Zmartwychwstałego! Na wielkanocną prośbę osiołka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]