Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Stary rząd już się pakuje, więc niedawny spór pomiędzy ministrem zdrowia a prezesem NFZ przycichł. Dyrektorzy szpitali przestali się żalić z telewizyjnych ekranów na brak pieniędzy, ale nie wiadomo, czy dlatego, że sytuacja jest lepsza niż jesienią ubiegłego roku, czy też tylko dlatego, że dzienniki w całości wypełniły wiadomości o tworzeniu rządu.
W drugim półroczu szpitale otrzymają prawie 700 mln złotych więcej niż mogły się spodziewać. To m.in. wynik opieszałej informatyzacji w Niemczech, skąd rachunki za leczenie Polaków spłyną dopiero w przyszłym roku, a także słabości systemów informatycznych u nas, dzięki czemu nigdy nie wiadomo, czy pieniędzy ze składek będzie więcej czy mniej. Jednak takie miłe niespodzianki uświadamiają po raz kolejny, jak niestabilny jest system finansowania ochrony zdrowia.
Jeżeli te dodatkowe środki skutecznie złagodzą stały problem niedoboru pieniędzy pod koniec roku, to dobrze. Ktokolwiek będzie rządził ochroną zdrowia, będzie miał czas, by w spokoju przygotować konieczne zmiany. Jeżeli jednak cisza wokół służby zdrowia jest tylko pozorna, to pod koniec roku, na finiszu podpisywania kontraktów, nowy rząd może znaleźć się pod presją opozycji, mediów oraz pacjentów i chcieć na skróty spełnić przedwyborcze obietnice. Tymczasem pośpiech dobry jest w karetce reanimacyjnej, a nie w reformowaniu i tak źle funkcjonującego organizmu, jakim jest ochrona zdrowia w Polsce.