Wiele tożsamości

24.10.2022

Czyta się kilka minut

Prawosławny, nie ruski” – to hasło kampanii społecznej prowadzonej od ponad tygodnia w Białymstoku. W stolicy Podlasia, najbardziej niejednorodnego etnicznie i religijnie regionu Polski, umieszczono kilkanaście billboardów z cytatami, które mają walczyć z utożsamianiem prawosławnych z postawami proputinowskimi. Ich stygmatyzacja, jak twierdzą organizatorzy, nasiliła się po agresji Rosji na Ukrainę. „Nasza rodzina mieszka tu od pokoleń. Jesteśmy prawosławni. Jesteśmy Polakami” – zapewnia z plakatów Patryk Panasiuk, prezes fundacji Hagia Marina, organizatora akcji.

Ogólnopolskie media podchwyciły hasło. Za słuszną ideą ogólną – że żadna identyfikacja religijna nie musi być sztywno związana z określonymi poglądami politycznymi – kryją się jednak szczegóły, które im dalej od Podlasia, tym trudniej dostrzec. Działacze mniejszości białoruskiej zarzucili kampanii, że promuje fałszywy, narodowo-polski, obraz prawosławnych. „Jestem ruski, tak jak ruskim był Konstanty Ostrogski, jestem też litewski, tak jak litewskim był Adam Mickiewicz, jestem politycznie polski jak polskim był król István Báthory. Rozumiem stygmatyzację jako walec historii, ale nie mam z tego powodu zamiaru wyrzekać się własnych, niepolskich korzeni” – napisał na Facebooku Tomasz Sulima, dziennikarz i działacz białoruski. Zarzucił też Panasiukowi, że dostrzegając źródła prawosławia w Polsce wyłącznie w tradycji bizantyjskiej, celowo ignoruje on „litewsko-ruską spuściznę Podlasia jako części (do Unii Lubelskiej) Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz 250 lat panowania dynastii Romanowów”.

Ten spór wykracza oczywiście poza granice regionu. Przypomina o tym, o czym większość mieszkańców terenów pogranicznych i bogatych w więcej niż jedną, z góry określoną identyfikację – od Śląska przez Spisz po Podlasie – wie od małego: że granice tożsamościowe przenikają się nawzajem. Wszelkie próby rysowania ich grubą linią prowadzą zwykle do złych skutków, w najlepszym razie – do zakłamywania własnych korzeni. Kusi więc, by poprawiać hasło na białostockich plakatach: „Prawosławny, czasem ruski, czasem Polak, czasem ktoś zupełnie inny. Jak każdy z nas”. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2022