Diecezja kielecka była jedyną, na terenie której księża nie odczytali 26 maja listu Rady Stałej Episkopatu odnoszącego się do filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Biskup diecezjalny Jan Piotrowski postanowił, że napisze własny list, odczytywany tydzień później.
Ta decyzja o tyle była zrozumiała, że jedna z głównych bohaterek filmu została skrzywdzona jako ośmioletnia dziewczynka przez księdza z diecezji kieleckiej, a gdy zgłaszała ten fakt delegatowi biskupa kieleckiego, złamał on przepisy kościelne, wypraszając osobę, która jej towarzyszyła. To ukazało, jak kielecki Kościół jest nieprzygotowany na pomoc ofiarom. Można było się spodziewać osobistej reakcji biskupa na te wydarzenia.
Okazało się jednak, że biskup Piotrowski wybrał opcję „minimum”. Przeprosił, ale słowo „przepraszam” otulił m.in. usprawiedliwieniem: zły świat postrzega Kościół – „nośnik Prawdy i ewangelicznych wartości” –„jako przeszkodę, którą trzeba wyeliminować”.
List Rady Stałej przyznawał, że „nie ma słów, by wyrazić wstyd” biskupów. Biskup Piotrowski znalazł wiele słów, by rozwodnić problem pedofilii. ©℗
Czytaj także: Artur Sporniak: Episkopat reaguje na kryzys po filmie braci Sekielskich