Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Co prawda to nie on, lecz Mateusz i Łukasz opowiadają nam fakty składające się na Ewangelię Dzieciństwa Jezusa, ale materiału do pogłębionej nad nimi refleksji dostarcza Jan. Właśnie dlatego – w tak krótkim przecież liturgicznym okresie – czytamy aż trzykrotnie Prolog Janowej Ewangelii (w samo Boże Narodzenie, w sylwestra oraz w II niedzielę Bożego Narodzenia); pierwsze czytanie mszalne tego okresu zaś w dużej mierze stanowi lectio continua Janowych Listów. To Jan nas prowadzi ku głębszemu zrozumieniu zarówno Bożego objawienia w Jezusie Chrystusie, jak i naszej nań odpowiedzi, którą nazywamy wiarą.
Oto czytany w ubiegłym tygodniu w liturgii fragment Pierwszego Listu św. Jana: „My poznaliśmy i uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim” (1 J 4, 16). Św. Hieronim tłumaczy ów tekst odrobinę inaczej: „I my, którzy uwierzyliśmy, poznaliśmy miłość, jaką Bóg ma ku nam” (Et nos, qui credidimus, novimus caritatem, quam habet Deus in nobis).
Co to więc znaczy wierzyć? Wierzyć (w rozumieniu Jana) to stanowczo nie znaczy jedynie: być przekonanym, że Bóg istnieje. Wierzyć to znaczy: być przekonanym, że Bóg kocha. Nie ma wiary bez doświadczenia miłości.
Czytałem ten tekst dzień po długim wieczornym spotkaniu z łódzką wspólnotą osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Wspólnota liczy kilkadziesiąt osób, spotyka się od ośmiu lat; niektórych jej przedstawicieli udało się zaprosić do prac w Synodzie pastoralnym, jaki przeżywamy w łódzkiej archidiecezji. Na spotkaniu przeszło godzinę słuchałem wypowiadanych świadectw. Wszystkie dotyczyły ponownego (a czasami tak naprawdę pierwszego) odkrycia wiary i wszystkie jako punkt wyjścia miały właśnie to: doświadczenie miłości! Tego, że Bóg mnie kocha. Że mnie nie odrzuca. Że zaprasza i włącza aktywnie w Kościół: zleca mi jakąś w nim odpowiedzialność. I wyposaża ku niej w odpowiednie dary duchowe. To doświadczenie miłości każe dopiero szukać wszystkich możliwych miejsc spotkania z Nim. Nie pozwala już wracać do zwyczajowego minimum „praktyk”. Chce więcej i więcej. Potęguje głód. Ale i cierpliwość...
Więcej: ono zwraca też realnie ku innym, zgodnie z pragnieniami samego Jezusa, który – deklarując nam miłość – nie domaga się skierowanej ku Niemu wzajemności, lecz raczej nakazuje nam z miłością (otrzymaną od Niego: agápe) zwrócić się ku siostrom i braciom. Nie mówi: „Miłujcie Mnie koniecznie”; mówi: „Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem”.
To właśnie jest wiara: przyjąć Jego miłość, i tą miłością kochać bliźnich. ©