Wędrowniczek

25.01.2021

Czyta się kilka minut

Prezydent Biden na drugi dzień po złożeniu przysięgi kazał wynieść ze swego okrągłego gabinetu popiersie Winstona Churchilla. Ledwo, ledwo, bo głowa już nie ta, przypomnieliśmy sobie, że takoż prezydent Obama, po tym jak zdobył Biały Dom, kazał Churchilla zanieść do magazynu. Przybyły po nim prezydent Trump – to sprawdziliśmy – zawołał, by mu szybko Churchilla na powrót do gabinetu przynieść. Tego typu sytuacje znakomicie opisują co najmniej dwa polskie porzekadła: „w koło Macieju” i „dookoła Winston”. W Ameryce Churchill jest raz na wozie, raz pod wozem.

Ponoć Anglicy, zwani w krakowskiej prasie Wyspiarzami, poczynań z popiersiem Churchilla nie komentują. Ostrożność jest tu znamienna, bo po brexicie, jak słyszymy, na granicy Unii Europejskiej unijni żołdacy odbierają teraz Wyspiarzom kanapki – co, nawiasem, daje nam skalę nowego i przejmującego problemu, jaki dotknął ten dziarski niegdyś naród. Patrząc, jak obcy mundurowi zabierają osłupiałym Wyspiarzom bułki, jak bezkarnie i arogancko zaglądają do tychże bułek intymnego wnętrza, jak kręcą głowami i wulgarnie zawartość kanapek upubliczniają, myślimy sobie, że może dobrze, iż Anglicy z takim morale i bezradnością Unię jednak opuścili. Churchill, zważmy, to nie był Anglik, któremu ktokolwiek bezkarnie pomacałby kanapkę. Był to zaś autor miliona cytatów używanych chętnie, zwłaszcza przez dziennikarzy, i gdyby żył, zapewne ująłby nader syntetycznie i gorzko brak reakcji rodaków na grzebanie brudnymi paluchami w ich angielskich lunch boxach.

Był to też człowiek, powiedzmy serio, do którego można mieć wiele pretensji, ale zważyć należy, że w sumie miło, iż to on na Zachodzie wygrał II wojnę światową, a przynajmniej my to rozwiązanie znacznie bardziej wolimy niż inne naonczas proponowane. Jest to nasza na ten temat całkowicie nieugięta opinia. Kolejna w tym guście brzmi, że Churchill to nie był ktoś, kogo popiersie można sobie ot tak nosić w tę i we w tę, jak tłustego kocura zaraz po śniadaniu, wydaje się bowiem, że jest to zajęcie męczące i jałowe, chyba że ktoś bardzo lubi. O czym za moment.

Tak czy owak, nas – jak tu ponuro siedzimy – zawsze najżywiej interesują kwestie pozornie boczne, ale jednak dla nas życiowo kluczowe. Oto ciekawi nas, ileż dostaje na rękę człowiek mający w swej pieczy ów magazyn, w którym Churchill znów zamieszkał. Co należy do obowiązków magazyniera? Czy tylko ów siedzi i ćmi jak lokomotywa, i popija herbatę ze szklanki? Czy czasem wyskoczy do pobliskiego Alkohole 24h
po małpkę? A może je hamburgery, słuchając sobie radia? A jakież on ma godziny pracy, to nas też ciekawi, i czy ma płatny urlop, i jak długi? Czy – zważmy – na papierosa musi wychodzić na zewnątrz, czy pali sobie przy biurku? Czy – podobnie jak w Polsce – w magazynie stoi w kącie tradycyjne akwarium, a co za tym idzie, w pomieszczeniu unosi się dyskretny zapach suszonych rozwielitek? Są to pytania ważne, a najważniejsze brzmi, czy pracownik ten zajmuje się wyłącznie wnoszeniem i wynoszeniem popiersia Churchilla do Gabinetu Owalnego, i czy tym właśnie zajmowali się jego ojciec, dziadek i pradziadek, nie mówiąc o prapradziadku, który wysiadł ze statku Mayflower. Na pytania, czy do obowiązków owego federalnego pracownika należy okresowe czyszczenie nieużywanych popiersi świetnymi amerykańskimi pastami antykorozyjnymi, bądź też nasłuchiwanie, czy aby nie chrobocze gdzieś kornik, odpowiadać chyba nie trzeba. Amerykańskie magazyny są najlepsze na świecie, a amerykańscy magazynierzy są od zawsze w światowej awangardzie. To wie każde dziecko.

Na koniec, sumując, wypada wrócić do sensowności przenoszenia, chowania bądź wystawiania historycznych popiersi. W ostatnich latach mamy z tym zjawiskiem do czynienia w skali niemal całej planety, może poza Arktyką. Oto ludzie w kółko i z dużą dowolnością opowiadają sobie swoją przeszłość (w kółko Macieju) i wciąż te opowieści zmieniają, co zdaje się jest elementem malowania przyszłości, rzadko z sensem. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 5/2021