Ważne, nieważne

Z góry przepraszam: nie będzie informacji, kto napisał i gdzie. Nie będzie także nazwisk ani nazw instytucji, chociaż i osoby, i instytucje warte są uznania. Ale chodzi mi o pewne szersze zjawisko, a nie o personalia mogące tylko wywołać nieporozumienia. Już tłumaczę, w czym rzecz.

04.04.2004

Czyta się kilka minut

Z okazji Dnia Świętości Życia, wyznaczonego przez Kościół na uroczystość Zwiastowania, ukazała się w jednym z tygodników katolickich opowieść o inicjatywie szukania rodzin adopcyjnych dla porzucanych w szpitalu noworodków. Chodziło z jednej strony o apele do matek stających wobec faktu niechcianej ciąży, by od razu wiedziały o takiej możliwości i potraktowały ją jako rozwiązanie dla siebie najlepsze (w przeciwieństwie do zamysłu aborcji), z drugiej - o stworzenie możliwości przygarniania dzieci od razu przez przyszłe rodziny adopcyjne, zamiast oddawania ich do bezdusznych domów dziecka.

Czytałam ów materiał jako rzecz dobrze sobie znaną, bo kilkanaście lat temu pierwszy raz “weszłam" w takie właśnie kontakty z mądrymi prawnikami i położnikami. Dlatego zaskoczyła mnie w tej opowieści z naciskiem podkreślona informacja, że ta inicjatywa była w Polsce pionierska. “Pani N., sędzia sądu w N., pierwsza wpadła na taki pomysł". “Zaczęło się w N." (oczywiście miejscowość podana). Data? Rok 1999 - sześć lat po wejściu w życie ustawy “o ochronie dziecka poczętego", w ogromnym zakresie zamykającej nareszcie przed kobietami “aborcję na życzenie". Dlaczego tak późno i dlaczego tylko tam? - opowieść nie wyjaśniała.

Następnego dnia czytam inne pismo, takie jakby “feministyczne". I znowu stosowny reportaż. Tylko tym razem przeciwległy kraniec Polski i czas znacznie wcześniejszy. “Jako jeden z pierwszych w Polsce intensywnie zaczął szukać rodzin zastępczych ośrodek w Y.". Dziesięć lat temu pojawiła się tu pierwsza rodzina zastępcza, przyjmująca dziecko na czas, nim znajdzie się dla niego nowy dom. Potem następują historie takich rodzin, zawsze mających także własne dzieci, przyjmujących hojnie i całym sercem, choć zawsze tylko jako “ciocie" i “wujkowie", bo przecież inaczej nie można, wcześniej czy później trzeba będzie przeżyć rozstanie. Czytam z poczuciem wdzięczności, ale i z rosnącą świadomością, jak trudno leczyć to, co w relacji rodzice-dziecko, matka-dziecko zagrożone jest u samych fundamentów.

A morał? Jeden tylko: takich inicjatyw, takich dobrych idei i ludzi z prawdziwego zdarzenia jest w Polsce wiele i od dawna. Nikogo nie trzeba tu ogłaszać wynalazcą i stawiać przed innymi. Żadnej instytucji nie należy ogłaszać jako monopolisty. Wszystkich trzeba zachęcać, żeby o sobie nawzajem wiedzieli i dzięki temu mogli stawać się siłą, która przyciąga pomoc - i tę oficjalną, i tę społeczną, oddolną. Nieważne, spod jakich szyldów - kościelnych czy świeckich. Nieważne, w jakim medium o nich napiszą czy opowiedzą - świętym czy laickim. Bo wszyscy oni robią to, co się robić winno, jeśli świętość życia traktuje się tak, jak na to zasługuje. Nieważne, czy pisząc je wielką literą czy małą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2004