Walka w porze teleranka

Biegają wśród zasp, jeżdżą na obozy przetrwania, wspólnie oglądają męskie seriale – tak do starcia z własnymi słabościami i walki o szczęście swoich rodzin przygotowują się w Polsce religijni mężczyźni.

13.02.2012

Czyta się kilka minut

Członkowie stowarzyszenia Mężczyźni św. Józefa w drodze na Kopiec Piłsudskiego, Kraków, 4 lutego 2012 r. / fot. Paweł Ulatowski
Członkowie stowarzyszenia Mężczyźni św. Józefa w drodze na Kopiec Piłsudskiego, Kraków, 4 lutego 2012 r. / fot. Paweł Ulatowski

Gdy przychodzą na leśną polanę na przedmieściach Krakowa, jest jeszcze tak wcześnie, że ich sportowe kurtki dopiero nabierają koloru. Jak przed bitwą, najpierw policzyli wszystkich (wyszło, że stawiło się dwunastu) i odśpiewali „Bogurodzicę”. Potem, przy 22 stopniach mrozu, omijając prostszą ścieżkę przez Panieńskie Skały, Mężczyźni św. Józefa rozpoczęli kilkunastominutowy marszobieg na Kopiec Piłsudskiego.

Biegi, wyjazdy narciarskie oraz gry zespołowe to jeden ze sposobów integracji coraz bardziej licznych ruchów gromadzących mężczyzn, najczęściej trzydziestolatków, którzy na nowo chcą określić swoją tożsamość we współczesnym świecie. A także wzmocnić rolę ojca. Wspólnym motywem wszystkich wspólnot tego typu jest gotowość do walki.

Andrzej Lewek (ur. 1974 r.), koordynator ruchu: – Tak, walczymy. Po to, aby chronić nasze rodziny. Walka jest wpisana w charakter i rolę mężczyzn, to nie kultura nas do niej zmusza. Naszym wzorem jest Jezus, który, będąc pokorny, z mocą przeciwstawił się złu.

Michał Piekara (ur. 1985 r.), współtwórca Przymierza Wojowników: – Gniew bardzo często inspiruje mężczyznę do działania. Gniew, który nie jest agresją. Gniew będący niezgodą na niesprawiedliwość i styl życia, który nie jest tym, czego naprawdę chcę. Dlatego wśród Wojowników mocno formujemy uczciwość. W moralności nie ma półprawd. Mówimy im: bądźcie radykalni.

Bogdan Pszczoła, dyrektor Instytutu Rozwoju Mężczyzny: – 30-letni mężczyźni często zadają sobie pytania o cel życia. Chyba dostrzegli, że w komercji i życiu wypełnionym gadżetami czegoś im brakuje. A Bóg przecież „wpisał wieczność w nasze serca”. To tęsknota za tym, żeby mieć znaczenie, wiedzieć, po co jesteśmy.

Ks. Jacek Stryczek (ur. 1963 r.), inicjator ruchu Męska Strona Rzeczywistości: – Kiedy byliśmy małymi chłopcami, wszyscy psuliśmy zabawki, bo chcieliśmy zrozumieć świat. Męską sprawą jest oprócz rozumienia świata także odkrywanie ideałów i posiadanie przekonań. Jeszcze 50 lat temu ojcowie klękali w domu, a wokół nich bliscy, bo to facet stanowił o religijności rodziny.

Wieczność w sercu

Trudno oszacować zasięg świeckich ruchów męskich w Polsce, ale w ciągu ostatnich lat, niezależnie od siebie, powstało kilkanaście nowych wspólnot. Poza związkami z ruchem nowej ewangelizacji oraz amerykańskimi źródłami samej idei, ich animatorów łączy przekonanie, że mężczyźni zakładający rodziny zmagają się z kryzysem tożsamości. Wspólnota Męskich Serc św. Jana Chrzciciela z Warszawy, inicjatywa Tato.net, a także ruch skupiony wokół o. Krzysztofa Czerwionki ze Stryszawy chcą powrotu do tradycyjnej roli mężczyzny jako głowy rodziny.

– Mężczyźni często cierpią na syndrom Johna Wayne’a: wszystko chcą robić samodzielnie: walczyć, rozwijać się duchowo – mówi Bogdan Pszczoła, który od sześciu lat organizuje szkolenia dla przyszłych liderów wspólnot. Biorą w nich udział katolicy, protestanci, ale i niewierzący. – Namawiamy ich do tego, aby przejrzeć się w lustrze innych – opowiada.

Wśród projektów prowadzonych przez IRM jest seria dziesięciu spotkań, podczas których wspólnie ogląda się kolejne odcinki „Kompanii braci”, amerykańskiego serialu o losach jednostki walczącej podczas II wojnie światowej. – Mężczyzn uczy to współpracy w grupie – tłumaczy Pszczoła. – Gdy szef kompanii okazuje się złym dowódcą, po seansie zastanawiamy się w jaki sposób w wojsku można okazać nieposłuszeństwo szefowi? Jak podobne sytuacje można przenieść do naszego życia?

Na oglądanie uczestnicy mają się umawiać w domach. Po to, by rozmowy o rozwoju duchowym wyprowadzić z sal katechetycznych. Kiedyś, gdy do domu jednego z chłopaków zaczęli się zjeżdżać samochodami inni, jego sąsiad nie wytrzymał, zapytał, co to za impreza. Żadna impreza, powiedzieli, oglądamy film. Dołączył, z flaszką wódki. Ale nie otworzył jej do samego końca spotkania, nie mogąc się nadziwić, że i bez alkoholu można szczerze rozmawiać o męskich problemach.

W ciągu ostatniego roku „Kompanię braci” obejrzało już kilkadziesiąt grup w całej Polsce.

Bogdan Pszczoła: – Dla mężczyzn to duże zaskoczenie, że można modlić się wspólnie z rodziną i być twardym facetem. Że można być szefem dużej firmy, a w wolnym czasie czytać Biblię.

Na linii frontu

Moment najcięższej walki przychodzi koło piątej po południu, gdy zmęczony mężczyzna wraca z pracy, a jego dziecko chce się bawić. – To wtedy trzeba się najbardziej przemóc – słyszymy w jednej ze wspólnot. – Budowanie relacji w rodzinie wiąże się z podejmowaniem walki na co dzień.

Andrzej Lewek, lider Mężczyzn św. Józefa, dodaje: – Moja najmłodsza córka ma trzy lata, gdy wracam do domu, kładziemy ją spać. Wieczorem nie mamy dla siebie czasu. Sama nauczyła się wstawać o szóstej rano. Bawimy się wspólnie przed śniadaniem.

Lewek bardziej niż o wspólnocie, woli mówić o ruchu. – Wspólnota wiąże ze sobą członków, a my nie chcemy odciągać mężczyzn od ich podstawowych zobowiązań: rozwoju przed Bogiem, relacji z żoną i dziećmi, odpowiedzialności za rodzinę – tłumaczy. – Mężczyznom, którzy przychodzą na nasze spotkania, chcemy dostarczyć wsparcia, pomóc im uformować się w roli lidera i kapłana ogniska domowego.

Wsparcie to czasem chwila wspólnej rozmowy, śpiew i modlitwa. Jak ta w sobotni poranek, po powrocie z Kopca Piłsudskiego, gdy w użyczonej przez zaprzyjaźnionego proboszcza salce grupa zebrała się, aby porozmawiać o tekście zadanym na ten tydzień. Po godzinnym spotkaniu postrzelali sobie jeszcze gumowymi nabojami i umówili się na paintball.

Mężczyzn św. Józefa zainspirował m.in. Donald Turbitt, były strażak, biznesmen, lider podobnej wspólnoty w USA. Jednym z patronów ruchu jest również Ralph Martin, prezes Renewal Ministries, katolickiej organizacji odnowy i ewangelizacji, którego w grudniu 2011 r. Benedykt XVI mianował członkiem Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji. Turbitt – od lat przyjeżdżający do Polski – w 2007 r. zorganizował spotkanie z udziałem strażaków z Liszek k. Krakowa.

– Większość pytań z sali dotyczyła wtedy możliwości sprowadzenia używanego sprzętu strażackiego z USA – śmieje się Lewek. – Ale i to pokazało nam, jak trudno mężczyznom przejść do poziomu duchowych poszukiwań.

Według Lewka Amerykanom łatwiej nazywać problemy: – My nie potrafimy otwarcie mówić o swoich doświadczeniach, jako mężczyźni jesteśmy jeszcze pełni obaw i lęków. Nasi goście pomagają nam odkrywać to, co nas wewnętrznie dotyka.

Wojownicy nowego Przymierza

Na swojej stronie internetowej Michał Piekara deklaruje: „Moją pasją jest służba rodzinie”.

Jest współtwórcą krakowskiego Centrum Budowania Relacji, założycielem i prezesem Fundacji Rodzin „Pełna Chata”, animatorem Romantycznych Wieczorków dla Zakochanych. Wydał cztery książki („Razem przez życie. Przewodnik dla małżeństw, które pragną zwyciężać”, „Przytul mnie choć na chwilę... Jak być twórczą żoną?”, „Przytul mnie choć na chwilę... Jak być twórczym mężem?” oraz „Halo, chłopaki! My potrafimy je kochać!”). W prowadzonych przez niego konferencjach i warsztatach uczestniczyło 12 tys. osób. W grudniu skończył 26 lat.

O Przymierzu Wojowników mówi: „moje powołanie”. Założył je po 40-dniowym poście. – Powiedziałem Bogu: jeśli to Twoje dzieło, zaangażuję się w nie całym sercem. Ale muszę to wiedzieć. Przez ponad miesiąc nic się nie działo, był to czas suszy duchowej. I potem na końcu, to było niesamowite!, zrodziły się Cztery Prawdy Wojowników, wtedy powstała nazwa wspólnoty, pomysł na formację – opowiada.

Wspólnie z kolegą, Mariuszem Marcinkowskim, zaczęli organizować wspólnotę. Uznali, że mężczyzn łączy wspólne doświadczenie. I że właśnie od wspólnego doświadczenia – przygody – należy zacząć.

Do dziś udział w Wakacyjnym Obozie Przetrwania jest obowiązkowym punktem formacji każdego Wojownika.

Jak wyglądają obozy? – Wiedzą to tylko ci, którzy je przeżyli – uśmiecha się Piekara. – Jesteśmy wspólnie na łonie natury. Śpimy w namiotach, gotujemy we wspólnym kociołku, chodzimy po górach, spływamy pontonami po Dunajcu, łowimy ryby. Każdy obóz ma swój charakter: pierwszy kojarzy się z wprowadzeniem w ideę Przymierza, kończy się bardzo mocnym wejściem, można powiedzieć: inicjacją. Motywem przewodnim drugiego jest wyjście z Egiptu, wyjście z ciemności, dojście do światła. Wychodzimy w nocy z naszego obozowiska, jest kilkugodzinne rozważanie.

Zainteresowanie Przymierzem systematycznie wzrasta, nowe grupy rodzą się w kolejnych miastach Polski. Mają do dyspozycji zamkniętą stronę internetową oraz regularne spotkania: na razie w Krakowie, Kielcach i Warszawie. – Jeśli zgłaszają się nowi, mówimy: świetnie, ale o Przymierze trzeba zawalczyć od samego początku. Znajdź trzech mężczyzn, którzy chcą w tym uczestniczyć. My uruchomimy pilotaż i damy wam kogoś, kto będzie was wspierał.

– Z wojownikiem żyje się bardzo dobrze – uśmiecha się Urszula Kasiniak, żona jednego z członków Przymierza. – Sama wychowałam się w rodzinie, w której ojciec był silną osobowością. Tym wyraża się bycie głową rodziny: w służbie żonie i dziecku.

W „Przymierzu” słyszymy również, że mężczyźni mają dziś kłopot z decydowaniem o tym, do którego momentu należy zabiegać o rzeczy materialne. A przecież gdzieś należy się zatrzymać, by nie odpuszczać tego, co ważniejsze: wiary i rodziny.

– Przymierze daje nam możliwość lepszego, pełniejszego rozwoju osobowości, duchowości. Codzienna lektura Pisma Św. to coś, czego u nas w domu wcześniej nie było – tłumaczy Urszula Kasiniak. – W dużym stopniu to dzięki Przymierzu mąż częściej aniżeli wcześniej dostrzega potrzebę twórczego budowania naszych relacji, dbania o nie. Kiedyś to ja byłam tą, która zauważała potrzebę wspólnego rozwoju. Dziś widzimy taką potrzebę oboje.

Mocna strona rzeczywistości

Ks. Jacka Stryczka nie trzeba przedstawiać. Akcja Szlachetna Paczka, której jest pomysłodawcą i organizatorem, z roku na rok robi coraz większą furorę. Pomysł na Męską Stronę Rzeczywistości zrodził się z praktycznej potrzeby. – Wielu facetów jest „od mamusi do mamusi”, zupełnie bez męskości – żali się ks. Stryczek. – Zawalają i nawet nie mają poczucia winy. Nie mają poglądów i w ogóle nie wiedzą, że mogliby je mieć. Zdarzało się, że w duszpasterstwie prosiłem kogoś o pomoc i słyszałem: „Muszę altankę z mamusią pomalować” albo „Nie mogę, mamusia robi imieniny”. Akceptuję, że tacy mężczyźni są na świecie, ale nie chcę z nimi współpracować.

Zdaniem przedsiębiorczego księdza-społecznika męskość to prawdziwa przygoda, a prawdziwa przygoda to podejmowanie wyzwań i odpowiedzialność, nie zaś oglądanie meczy, picie piwa i granie na komputerze. – Jeżeli w Polsce na dziesięciu wolontariuszy dziewięć to wolontariuszki, to co ci faceci w tym czasie robią? – pyta ks. Jacek.

Kilku bardziej męskich jednak się znalazło.

– Najpierw pojechaliśmy w Alpy i weszliśmy na Mont Blanc zimowym wejściem – mówi o początkach ruchu MSR krakowski duszpasterz. – Jak droga krzyżowa, to ekstremalna, czyli z Krakowa do Kalwarii Zebrzydowskiej 44 km w nocy. To było męskie wyzwanie. Gdy mój przyjaciel Marek i jego dwaj nastoletni synowie poszli raz na taką ekstremalną drogę krzyżową, to już więcej nie chcą chodzić w kółko po kościele.

Nie uważa się za lidera MSR. – Czy oni idą za mną? – zastanawia się. – Męskość polega na tym, że każdy jest samodzielny. To oni mają być w swoich domach kapłanami i mieć własne przekonania.

Na pytanie: „Czy ich żony są zadowolone?”, odpowiada: – Są z nich dumne, bo wiedzą, że jak facet jest silny i słowny, to można na nim polegać.

Teologia męskości

Bp Grzegorz Ryś nie zgadza się z opinią, że Kościół instytucjonalny jest bezradny wobec dynamicznych grup, które nie szukają tradycyjnej opieki księdza. – Przecież nie chodzi o to, żeby od razu nałożyć im hierarchiczną „czapę” i mechanicznie nimi sterować – odpowiada. – Według mojej oceny są to wspólnoty, które wpisują się w nurt nowej ewangelizacji; z reguły mają towarzyszących im prezbiterów. A jako oddolne ruchy są w Kościele najlepsze. Chodzę po tych środowiskach, jestem przez nie zapraszany i poznaję je. Muszę powiedzieć, że to wielka przygoda. To Kościół, którego istnienia wcześniej nie podejrzewałem.

Były rektor krakowskiego seminarium duchownego niedawno mianowany został biskupem i Episkopat powierzył mu kierowanie Zespołem ds. Nowej Ewangelizacji – instytucji ambitnej, bo mającej się przeciwstawiać sekularyzacji.

Bp Ryś zaprosił do pracy w krakowskim Sekretariacie ds. Nowej Ewangelizacji lidera wspólnoty Mężczyzn św. Józefa, Andrzeja Lewka. – Niedawno odprawiałem Eucharystię dla stu pięćdziesięciu mężczyzn. Życzę każdemu biskupowi takich doświadczeń – mówi hierarcha.

Nie jest jednak jasne, w którą stronę te grupy pójdą. Dawniej w kościołach organizowane były nauki stanowe: konferencje rekolekcyjne skierowane osobno dla mężczyzn i osobno dla kobiet. Zgodne to było z obrazem małżeństwa jako instytucji wpisanej w stabilną strukturę rodziny wielopokoleniowej, gdzie żona i mąż mieli na stałe określone obowiązki i przywileje. Dziś Kościół częściej zwraca się do obojga małżonków, bo codziennego odnawiania małżeńskiej relacji mają przecież dokonywać wspólnie. Ewentualnie organizuje rekolekcje dla osób przeżywających trudności, jak związki niesakramentalne.

Szkolenia liderów czy kursy dla żon, proponowane przez nowe ruchy, to powrót do tradycyjnej idei nauk stanowych, ale w nowoczesnej formie. Czy sama nowość podejścia wystarczy?

Nasuwa się też inne pytanie: do jakiej teologii odwoływać się w materiałach formacyjnych?

Znamienne, że w indeksie Katechizmu Kościoła Katolickiego, w przeciwieństwie do hasła „kobieta”, nie ma hasła „mężczyzna”. Zainteresowanie posoborowego Kościoła kobietą to postawa zrozumiała, jeśli uwzględnić osiągnięcia teologii feministycznej nadrabiającej teologiczne zaniedbania względem kobiet w patriarchalnej kulturze. Indeks Kompendium Katechizmu (czyli jego zwięzłego streszczenia) zawiera już oba hasła, ale odsyła do tych samych odnośników, gdyż Kościół zasadniczo nie mówi oddzielnie o kobiecie i mężczyźnie, stworzonych przez Boga, by być nawzajem darem dla siebie. Katechizm mówi o zróżnicowaniu i komplementarności obu płci, ale nie wchodzi w szczegóły (p. 2333). Nietrudno zatem popaść w stereotypowe myślenie, gdy próbuje się odpowiadać na pytanie: czym oprócz biologii różnią się mężczyźni i kobiety?

To stałe niebezpieczeństwo dla nowych męskich ruchów religijnych. Przykładem jest polecana na kilku związanych z nimi stronach internetowych książka Stu Webera „Wrażliwy wojownik”. Dla autora – wychwalanego w przedmowie jako „doskonały przywódca, czy to na boisku piłki nożnej, czy za liniami wroga w Wietnamie, czy w dynamicznie rozwijającym się zborze na północno-zachodnim wybrzeżu” – sprawa jest prosta: „Kobieta została stworzona po to, by zapewnić jej byt, chronić ją i troszczyć się o nią. Mężczyzna został stworzony po to, by być tym, który zapewnia byt, chroni i się troszczy”. Feminizm nie mąci jego męskiego spokoju ducha. „Ja osobiście jestem przekonany, że bardziej wojownicza część ruchu feministycznego jest buntem sfrustrowanych kobiet przeciwko niemęskim mężczyznom” – pisze Weber.

– Tzw. wolne Kościoły są niezwykle aktywne w dziele ewangelizacji. Czasami polskie wspólnoty sięgają po ich materiały, ale nie robią tego bezkrytycznie – uspokaja bp Ryś.

Nie ma jednej recepty

– Czy Jezus mógłby być „prawdziwym wojownikiem”? – zastanawia się Elżbieta Adamiak.

Wykładowca UAM w Poznaniu, specjalizująca się w teologii feministycznej, nie znalazła w materiałach internetowych nowych męskich ruchów pogłębionej diagnozy, na czym polega współczesny kryzys męskości.

– Ponieważ w nowej sytuacji kulturowej, naznaczonej przemianą roli kobiet, mężczyźni poczuli się nieswojo, to takie inicjatywy, jak owe grupy męskie, być może są potrzebne – komentuje. – Jeżeli mogłabym coś im doradzić, to pogłębione spojrzenie na męskość i kobiecość, i przełamywanie tradycyjnego stereotypu mężczyzny-twardziela, dopuszczenie do głosu tych cech, które są nastawione na relację z drugim człowiekiem, a które przypisywane są kobietom – mówi Adamiak.

– Może te grupy pokazują inną część problemu: że nie ma jednej recepty zarówno na męskość, jak i na kobiecość? – pyta teolożka.

Co do teologicznej rady chyba nie będzie trudno ją zrealizować, gdyż większość tych ruchów podporządkowana jest dobru małżeństwa i rodziny.

Michał Piekara z Przymierza Wojowników: – Początkowo spotykaliśmy się co tydzień, ale szybko doszliśmy do wniosku, że te spotkania zabierają zbyt dużo czasu rodzinie. Teraz spotykamy się co dwa tygodnie, a raz w miesiącu przychodzimy całymi rodzinami na Mszę św. To dobry rozkład spotkań.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2012