Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Słowa te padły dzień po zatrzymaniu go przez CBA i postawieniu zarzutów wręczania łapówek sędziom i obserwatorom meczów kieleckiej Korony. W. zadeklarował współpracę z organami ścigania i... poprowadził kolejny mecz.
Stopień arogancji znanego dotąd z dobrych manier, elokwencji i fachowości (oczywiście, jak na nasze realia) trenera budzi zdumienie. Ale tylko na pierwszy "rzut ucha".
Wypowiedź W. wpisuje się bowiem w standardy (a właściwie ich brak) polskiego środowiska futbolowego - środowiska, które mimo trwającego od kilku lat korupcyjnego śledztwa nie potrafi (a może nie chce?) się uleczyć. Bo jak inaczej zinterpretować np. ujawniony przez media fakt, że odpowiedzią PZPN na przestępczą działalność działaczy, trenerów, sędziów i zawodników miała być abolicja?
Panie trenerze, myślę, a właściwie jestem o tym przekonany, że mamy nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek nazywać złem zło korupcji w polskim futbolu. Tylko wtedy jest szansa, aby tacy ludzie jak Pan nie byli jego ikonami.