W dezorientacji

08.03.2021

Czyta się kilka minut

Natychmiast włożyliśmy słuchawki i ustawiliśmy najwyższą czułość w znakomitym aparacie naszej konstrukcji, wykrywającym najcichsze nawet wycie salonu. Podobnież uruchomiliśmy nasz niezwykły mikroskop, za pomocą którego od dawna sprawdzamy najdelikatniejsze salonowe drgnięcia i szarpnięcia. Ku naszemu zaskoczeniu, świecące trupim światłem liczniki obu urządzeń nie wykazały żadnej akcji. Nic. Zero. Popukaliśmy w lampki kontrolne, sprawdziliśmy kable, odegnaliśmy kota, który swym zwierzęcym magnetyzmem zakłóca działanie profesjonalnych urządzeń badawczych, i z czystym sumieniem napisaliśmy, co następuje.

Salon nie wył, gdy p. Duda podpisywał regulację umożliwiającą pracę w dyplomacji ludziom bez wyższego wykształcenia i bez znajomości języków obcych. Salon już nie wyje ani się nie szarpie, bo wie, że częste wycie skraca życie, tzn. nic nie zmienia, albo wręcz sytuację wyjców pogarsza. Druga strona – to znaczy neoelity – są niewyciem elit starych rozczarowane. Zabawa się skończyła, mechanizm się zatarł, a ludzie przekładający dotąd wajchy w spektaklach dla salonu znaleźli sobie – zdaje się – zajęcia finansowo konkretniejsze i mniej rzucające się w oczy. Można więc powiedzieć, że najambitniejszy element intelektualnego projektu politycznego PiS-u jest skończony. Słowem, p. Duda może do końca swego osobliwego urzędowania podpisywać cokolwiek, bo poza najwęższymi kręgami badaczy jego prezydentury nikogo już nie interesuje, co ów porabia, i nikt nigdzie, aż po najdalsze granice tutejszych zlewni, z tego powodu nie wyje ani nie szarpie smyczką.

Niejako przy okazji, bo p. Duda nie miał być dziś bohaterem naszych mniemań, chcemy się pochwalić, że przeczytaliśmy, i to ze zrozumieniem, jakoby wypadło z publicznych wydatków uroczyste kucie szczerozłotego, kilogramowego łańcucha z brylantami dla p. Dudy. Fakt, że w ogóle taki zamiar krążył i był serio na tapecie tutejszych urzędów czy może parlamentu, to temat na wodewil w międzynarodowej obsadzie. Tyle o działalności p. Dudy, który – z tego, co wiadomo – dzwonił ostatnio do Pekinu, by pogadać o szczepionce na COVID-19. Tutejsi władcy i propagandziści bardzo chłodno przyjęli tę inicjatywę, wyglądającą raczej na próbę zasygnalizowania przez p. Dudę swego istnienia podczas roztopów, tzn. w czasie, w którym narty stoją w komórce. Zresztą – przypomnijmy koniecznie – prezydent blisko czterdziestomilionowego kraju, w którym od wielu miesięcy umiera dziennie kilkaset osób, ma lęki szczepionkowe na poziomie czterolatka. Tak to bodaj leciało: „Nie lubię, jak ktoś operuje igłą w okolicy moich ramion”. No więc bardzo jesteśmy ciekawi, jak to brzmi po chińsku.

Wypada teraz wrócić do owego kapitalnego poluzowania warunków dla kandydatów na dyplomatów. Dobrze jest przypomnieć określenie autorstwa nieżyjącego p. Bartoszewskiego. To zgrabne, niestarzejące się słowo brzmi: „dyplo- matołek”. Reakcją – wtedy, gdy go użyto po raz pierwszy – było oburzenie ówczesnego PiS-u, dumnego ze swych świetnie wykształconych kandydatów, mówiących w każdym języku świata na dowolny temat. Wszystko wskazuje, że to nieaktualne, dowodzi tego nowa ustawa.

Na koniec ciekawostka. Ambasador bez wykształcenia i znajomości języków to rozwiązanie prawdziwie rewolucyjne. Wszystkie rewolucje – popatrzmy – budowały swe kadry w ten deseń. By znaleźć potwierdzenie stanu rewolucji, udaliśmy się ku niezawodnym forom polskiej prawicy. Nieco zastanych tam komentarzy brzmiało nader dziwnie. To głosy wołające, że owa ustawa jest półśrodkiem, że tylko Miękiszon mógł się zatrzymać w pół drogi, że rząd Zjednoczonej Prawicy znów, jak ostatnio, przestraszył się lewaka, że regulacja powinna pójść do końca i zezwalać, by nikt w polskim korpusie dyplomatycznym nie musiał umieć ani czytać, ani pisać. I wtedy salon by naprawdę zawył. Otóż jesteśmy w kropce: czy oni tam, na prawicowych forach wiodących portali żartują, czy to jest jednak na serio?©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2021