W czarnym zwierciadle

Po zwycięstwie Trumpa warto sobie uzmysłowić, jak politykę zmieniły media społecznościowe. Tworzą one nową sferę publiczną, która jest anarchiczna, kapryśna i pozbawiona centrum. O tym również opowiada serial „Black Mirror”.

14.11.2016

Czyta się kilka minut

Scena z serialu „Black Mirror” / Fot. Materiały prasowe
Scena z serialu „Black Mirror” / Fot. Materiały prasowe

Nic nie starzeje się tak bardzo jak filmowa science fiction. Nie wiem więc, jak za 20, 30 lat odbierany będzie serial „Black Mirror” (dostępny na platformie Netflix). Twórcy serialu – brytyjskiemu scenarzyście Charliemu Brookerowi – nie chodzi jednak o spekulacje na temat przyszłości, a o teraźniejszość – stąd też pewnie bierze się jego niezwykła popularność. Futurystyczny kostium służy podkreśleniu problemów, z którymi zmagamy się już dziś. W każdym odcinku serii używany jest on zresztą w inny sposób. Każdy odcinek to odrębna historia. Łączy je wspólny klimat, nie wiemy jednak, czy wszystkie tworzą jeden świat przedstawiony, czy też raczej przedstawiają różne, alternatywne wizje przyszłości.

Co łączy wszystkie opowiadane przez Brookera historie? Najczęściej w opisach tego serialu pada zdanie: „wpływ nowych technologii na nasze życie”. I faktycznie, historie opowiadane przez kolejne odcinki serii krążą wokół mediów społecznościowych, hybrydowych połączeń między człowiekiem i sztuczną inteligencją, wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości. Sama technologia interesuje jednak twórców w najmniejszym stopniu. Serial, wychodząc od niej, stawia filozoficzne w zasadzie pytania. Na temat kształtu sfery publicznej, mechanizmów upodmiotowienia, kontroli i więzi społecznej, doświadczania czasu i przestrzeni.

Demokracja roju

Doskonale pokazuje to już pierwszy odcinek serii, „Hymn narodowy”. Nieznani terroryści porywają najbardziej uwielbianą przez media przedstawicielkę brytyjskiej rodziny królewskiej. Mają tylko jedno żądanie: premier Wielkiej Brytanii ma publicznie, przed kamerą odbyć... stosunek płciowy ze świnią. Jeśli tego nie zrobi, księżniczka zginie. Odcinek miał premierę w 2011 r., cztery lata przed niesławną „świńską aferą” Davida Camerona – w nieautoryzowanej biografii premiera można było znaleźć twierdzenie, że jako młody chłopak, w trakcie imprezy sekretnego stowarzyszenia symulował kopulację ze świńskim łbem.

Jednak to nie skandal jest tematem odcinka, a to, jak politykę zmieniły media społecznościowe. Tworzą one nową sferę publiczną, która nie poddaje się mechanizmom stabilizacji i zarządzania, jakie wypracowała polityka drugiej połowy XX wieku. Nie da się jej odgórnie zamknąć, cenzurować, jest anarchiczna, kapryśna, pozbawiona centrum. Nie czyni jej to jednak ani prawdziwie demokratyczną, ani racjonalną. Przypomina nie tyle agorę, gdzie w wolnym od cenzury otoczeniu zetrzeć mogą się różne racjonalne głosy, co głośny, brzęczący rój, zdolny czasem najwyżej do tego, by wspólnie uderzać w jeden cel. Postawiony przed „świńskim dylematem” premier, trochę dinozaur dwudziestowiecznej polityki, bardzo szybko będzie musiał nauczyć się grać wedle nowych reguł. Porównanie współczesnej sfery publicznej do roju idzie jeszcze dalej w ostatnim odcinku trzeciego sezonu, „Wrogu narodu” – gdzie para policjantów prowadzi śledztwo w sprawie tajemniczych zgonów osób, które wcześniej padały ofiarą internetowego hejtu.

W tak ukształtowanej sferze publicznej łatwo może się uzewnętrznić czysto nihilistyczny głos protestu. Odcinek „Moment Waldo” pokazuje zawrotną karierę tytułowej postaci, komputerowo animowanego zwierzaka, pod którego głos podkłada obrazoburczy, choć pogrążony w depresji komik. Waldo startuje w wyborach uzupełniających do brytyjskiego parlamentu w jednym z okręgów. Nie ma programu, robi głupie żarty, chamsko obraża innych kandydatów, gromadzi jednak całkiem pokaźne grono wyborców, jako „kandydat wyrażający bunt młodego pokolenia zmęczonego tradycyjną polityką”.

Odcinek miał premierę w 2013 r. Trzy lata później prezydentem Stanów Zjednoczonych zostaje gwiazdor reality show, który w trakcie kampanii wyborczej brutalnie obrażał wszystkich swoich oponentów, wielu sojuszników i prawie każdą grupę Amerykanów.

Powszechny Wielki Brat

„Moment Waldo” i „Hymn narodowy” w zasadzie da się czytać jako narracje realistyczne. Świat „Wroga narodu” tym tylko różni się od naszego, że zupełnie wyginęły w nim pszczoły, a zapylaniem kwiatów zajmują się przypominające wymarłe insekty drony.

Są jednak odcinki, gdzie fantastyczna kreacja świata przedstawionego idzie o wiele dalej. W „Piętnastu milionach zasług” widzimy przyszłość po wyczerpaniu się paliw kopalnych, gdzie każdy codziennie musi pedałować godzinami na stacjonarnym rowerze, by zasilać urządzenia wokół siebie i gromadzić środki w przyszłościowej walucie, zasługach. Rzeczywistość na zewnątrz jest najprawdopodobniej skażona, całość rozgrywa się we wnętrzach. Wypełnione są one ekranami, z których obywateli przyszłości nieustannie atakują agresywne, sprofilowane pod nich reklamy, których nie da się wyłączyć, nie tracąc zasług. Jedyna droga do wyrwania się z tego kołowrotu wiedzie przez telewizyjne talent show, tworzące telewizyjną elitę, w którą wpatrują się co dzień pedałujący w trakcie swojej pracy.

Odcinek ten przedstawia koszmarną rzeczywistość ciągłego nadzoru, wszechobecnej ideologii ubranej w formę rozrywki i niemożliwego buntu. Świat, gdzie Orwell spotyka „Mad Maxa” i Baudrillarda. Ale Brooker potrafi także pokazać quasi-totalitarne mechanizmy kryjące się we wcale nie odległej od naszej rzeczywistości. W pierwszym odcinku trzeciego sezonu, „Na łeb, na szyję”, jesteśmy w pastelowym, słonecznym świecie, bardzo dalekim od klimatów z „Mad Maxa”. Każda społeczna interakcja – od transakcji w sklepie, poprzez rozmowę, po posty w mediach społecznościowych – podlega w nim jednak ocenie w mediach społecznościowych. Jest zapisywana w systemie, kształtuje ogólny ranking jednostki przekładający się na jej dostęp do rynku mieszkaniowego, promocji w liniach lotniczych, miejsca pracy.

W efekcie Wielkim Bratem staje się każdy i każda z nas. Wszelkie przejawy buntu i niezadowolenia, nawet niewinne, grożą gwałtownym obniżeniem rankingu. Bez żadnej widocznej, wyraźnie sformułowanej ideologii, bez stojących na jej straży służb mundurowych, społeczeństwo idealnie samo się pacyfikuje i nadzoruje przy pomocy smartfonów.

W innym odcinku, „Cała historia ciebie”, jesteśmy w świecie, gdzie każdy ma wczepione urządzenie rejestrujące wszystko to, co widzi. Zarejestrowane materiały można następnie przeglądać, dzięki specjalnej kamerze wyświetlającej obraz na siatkówce. Brooker świetnie pokazuje, jak urządzenie działa na dynamikę kryzysu pewnego małżeństwa. W jednej scenie widzimy małżonków uprawiających namiętny seks – okazuje się, że to tylko wspomnienia ze szczęśliwszego etapu związku, jakie przeglądają w trakcie mechanicznie odbywanego stosunku. W innej scenie mąż obsesyjnie przegląda zapisy z przeszłości, by znaleźć ślad zdrady żony.

Koszmar i utopia

Brookerowi zarzucano często cynizm, pesymizm, brak nadziei w przedstawianych przez niego światach. Jak napisał jeden z krytyków, seria przedstawia „światy, które już umarły, choć o tym nie wiedzą”. Zaludniające je postaci to często konformiści, którzy uginają się pod naciskiem rzeczywistości, a mimo to i tak przegrywają z nią nierówną walkę. Bunt bohatera z „Piętnastu milionów” kończy się tym, że dostaje on trochę większą celę i własne reality show, gdzie do woli może bluzgać przeciw systemowi. Choć już w „Na łeb, na szyję” twórcy pozwalają bohaterce na katartyczny, anarchiczny gest, który może niewiele zmienia w świecie, w którym żyje, ale być może coś zmieni w jej życiu. Mrok równoważony jest też przez humor, choć niejednokrotnie wisielczy i makabryczny.

Brooker w kilku odcinkach wrzuca swoich bohaterów w sytuacje znane z prozy Philipa K. Dicka: w labirynt krzywych luster, piętrowe iluzje i halucynacje, w których załamuje się normalne doświadczanie czasu i przestrzeni, a podważeniu ulega sama zasada rzeczywistości, tak iż nie sposób już odróżnić, co jest rzeczywistością, a co iluzją podsuwaną przez jakiegoś „złośliwego demona”. U Dicka w takie halucynacyjne labirynty prowadziły często stany narkotyczne, w „Black Mirror” tworzy je bardzo trzeźwa technologia.

Co ważne, Brooker nie jest naiwnym luddystą, szukającym utopii poza cywilizacją techniczną. Serial najciekawszy jest w tych momentach, gdy przedstawia przyszłości, które – w zależności, jak patrzeć – jawić się mogą jednocześnie jako spełniony koszmar i jako raj. W jednym z odcinków widzimy świat, gdzie świadomość ludzi, także po śmierci, może zostać przeniesiona w wirtualną rzeczywistość, doświadczaną wszystkimi pięcioma – choć oderwanymi od ciała – zmysłami. Te komputerowe zaświaty to nadmorski kurort z wybranej przez użytkownika epoki, gdzie trwają wieczne wakacje, a każdy jest piękny i młody.

Można dostrzec w tym spełniony koszmar pozbawionych ciała „ostatnich ludzi” zamkniętych w „cyfrowym zoo” po końcu historii, jak też utopijną wizję ludzkości, która dzięki technologii przezwycięża ograniczenia własnego ciała, własną biologię, a nawet samo człowieczeństwo, pokonuje śmierć, tworzy dla siebie rajskie zaświaty, materialnie spełniając obietnicę wielkich religii.

Dialektyczny charakter obrazów, który widzimy w czarnym zwierciadle Brookera, świadczy o sile jego filmowej wizji. Nie wiem, czy przepowiadana w serialu przyszłość się spełni. Wiem, że doskonale trafia on w swój czas. Co najlepsza fantastyka naukowa potrafi czasem lepiej niż najbliższy bieżącym wydarzeniom realizm.   ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2016