Nasz wspaniały świat

Śmiałość w opisywaniu przez Huxleya swobody seksualnej niepokoiła cenzorów. Jeszcze w 2010 r. „Nowy wspaniały świat” zajął trzecie miejsce wśród książek, których usunięcia z bibliotek publicznych żądano w USA.

22.03.2021

Czyta się kilka minut

Jessica Brown Findlay jako Lenina Crowne w serialu „Nowy wspaniały świat” / NBC UNIVERSAL / MATERIAŁY PRASOWE
Jessica Brown Findlay jako Lenina Crowne w serialu „Nowy wspaniały świat” / NBC UNIVERSAL / MATERIAŁY PRASOWE

Ostatnie lata są wyjątkowo dobre dla dystopii. „Opowieść podręcznej” Margaret Atwood zyskała drugie życie dzięki serialowi, na listy bestsellerów wrócił „1984” George’a Orwella. Liczne filmy i seriale pokazywały nieodległą przyszłość, która zmienia się w koszmar pod wpływem niekontrolowanej ekspansji technologii, kapitalizmu, wymykającego się wszelkim regulacjom państwa, populistycznej i autorytarnej polityki. Do współczesnych obrazów dystopijnej przyszłości dołącza nowa, serialowa adaptacja „Nowego wspaniałego świata” Aldousa Huxleya, dostępna na polskim Netfliksie.

Prorok naszych czasów?

Dziwne, że filmowcy sięgają po Huxleya dopiero teraz. Wizja z „Nowego wspaniałego świata” w wielu miejscach jest zaskakująco bliska naszej rzeczywistości. Zwraca na to uwagę choćby Michel ­Houellebecq. „Zawsze uderzała mnie (...) niesłychana celność przepowiedni (...) Huxleya (...) I pomyśleć, że ta książka została napisana w 1932 roku, to niebywałe! Od tamtej pory społeczeństwo nieustannie usiłuje zbliżyć się do tego modelu” – mówi Bruno, bohater „Cząstek elementarnych”, na początku rozdziału, który niemal w całości poświęcony jest aktualności proroctw angielskiego pisarza.

Co dokładnie przewidział Huxley? W jego powieści ludzkość żyje w globalnym państwie, pozbawionym jakichkolwiek politycznych sporów. Dawne ideologie, wielkie ruchy polityczne, religie nie mają w nim miejsca nawet w muzeum. Dzieci rodzą się w laboratoriach i wychowywane są kolektywnie – co likwiduje wszelkie rodzinne więzi i ostatecznie oddziela seks od prokreacji. Nową, oczekiwaną od wszystkich normą jest seksualna swoboda; monogamia traktowana jest podejrzliwie. Sztuka, nauka, kultura podlegają ścisłej kontroli, zwalczane jest wszystko, co burzy stabilność ciała społecznego. Obywatele nowego wspaniałego świata mają być przede wszystkim szczęśliwymi konsumentami, podtrzymywanymi w stanie szczęścia przez ciągłe rozrywki, sport, seks oraz somę – lek tłumiący lęk, niepokój i melancholię.

Świat Huxleya nie jest kapitalistyczny – gospodarka ma charakter ściśle planowy, jej podstawowym celem nie jest zysk, ale utrzymanie społecznej stabilności i reprodukcja społecznego ładu. A jednocześnie ten postkapitalistyczny porządek bynajmniej nie jest egalitarny. Społeczeństwo podzielone jest na kasty, z których każda ma swoją funkcję – od klasy menadżerów-administratorów (Alfy) po wykonujących najprostsze, manualne prace Epsilonów.

Manipulacje genetyczne, proces wdrażanego od najwcześniejszego dzieciństwa psychicznego warunkowania, wreszcie soma mają zagwarantować trwałość społecznej hierarchii: by nikt nie mógł sobie nawet wyobrazić przynależności do innej kasty niż ta, w której się urodził. Jedyną enklawą w tym świecie jest rezerwat dla współczesnych „dzikusów” w Nowym Meksyku – przypominających rdzennych Amerykanów z narodu Pueblo.

„Cząstki elementarne”, gdzie Bruno uznaje tę wizję za zapowiedź czasów współczesnych, ukazały się w roku 1998. W wyjątkowym w dziejach Zachodu okresie między upadkiem komunizmu a początkiem terroryzmu. Kiedy intelektualiści ogłaszają koniec historii i ostateczne zwycięstwo gospodarki rynkowej oraz dość letniej demokracji liberalnej nad wszystkimi innymi pomysłami na urządzenie życia społecznego. Gdy zaczyna rodzić się globalna popkultura, a świat wydaje się coraz bardziej połączony. Wtedy faktycznie mogło się wydawać, że żyjemy w świecie opisanym przez Huxleya.

Ten okres kończą jednak ataki islamskiego terroryzmu na Stany Zjednoczone. Historia wcale się nie urywa na wielkiej konsumpcyjnej orgii. Jak zauważyła Margaret Atwood, 11 września 2001 r. i jego konsekwencje – rosnąca władza służb specjalnych w zachodnich demokracjach; masowa inwigilacja obywateli; tajne więzienia, w których przetrzymywane są w nieskończoność bez żadnej kontroli sądowej osoby podejrzane o związki z terrorem; towarzysząca temu nowomowa („ulepszone techniki przesłuchań” jako eufemizm tortur) – przeniosły nas z powrotem do świata rodem z „1984”. Jednocześnie, zdaniem kanadyjskiej pisarki, światy Orwella i Huxleya mogą doskonale ze sobą koegzystować. Permisywna kultura seksualna z nowym militaryzmem; ekspansja internetu jako narzędzia ogłupiającej rozrywki z nowymi technikami inwigilacji obywateli itd.

Ambiwalencja dystopii

„Nowy wspaniały świat” powstał pięć lat po pierwszej wizycie Huxleya w Stanach Zjednoczonych, która napawa angielskiego pisarza głębokim niesmakiem. W wydanym rok po podróży zbiorze esejów pisze o Ameryce: „wszystkie zasoby nauki używane są tam do tego, by głupota i wulgarność mogły kwitnąć na całym globie”. Drażni go amerykański jazz, kino, reklama, kultura popularna, sprawiająca, że czas wolny staje się „podobnie zmechanizowany” jak czas pracy.

Śmiałość w opisywaniu powszechnej seksualnej swobody niepokoiła cenzorów na całym świecie. Jeszcze w 2010 r. „Nowy wspaniały świat” zajął trzecie miejsce wśród książek, których usunięcia z bibliotek publicznych żądano w Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie wielu biografów i krytyków czytających ­Huxleya traktuje go jako spóźnionego wiktorianina, patrzącego z nieufnością na wyzwoloną seksualność. Sybille Bedford, pierwsza biografka pisarza, zwraca uwagę, że swoboda seksualna nie przynosi w jego prozie „ani miłości, ani na dłuższą metę nawet radości”.

„Nowy wspaniały świat” przenika też właściwe jego czasom przekonanie, że prawdziwa sztuka, produkcja intelektualna, kultura wymaga stłumienia popędu, odłożenia w czasie natychmiastowej gratyfikacji, przekierowania pierwotnej energii libido do pracy na rzecz „wyższych”, duchowych celów. To, co czyni nas najbardziej ludzkimi, wypływa z cierpienia, z tego, co w człowieku pęknięte, niedoskonałe. Taki pogląd dziś wydaje się głęboko konserwatywny, zwłaszcza że w książce zdolność do sublimacji popędu i prawdziwej twórczości przypisywana jest wyłącznie mężczyznom.

Z drugiej strony trudno nie przyznać racji Brunowi z „Cząstek elementarnych”: „zazwyczaj opisuje się świat przedstawiony przez Huxleya jako totalitarny koszmar, (...) usiłuje się przykleić tej książce etykietkę ciętej krytyki; to ewidentna hipokryzja. Pod każdym względem – kontroli genetycznej, walki ze starością, cywilizacji rozrywki – »Brave New World« jest dla nas rajem, stanowi (...) świat, do jakiego próbujemy, na razie bezskutecznie, dążyć”.

Huxley zebrał różne idee, formułowane w kręgu postępowej inteligencji brytyjskiej, do której należał z racji urodzenia – jako potomek prominentnej rodziny biologów, popularyzatorów nauki, pisarzy. Czołowe pomysły zaczerpnął z wykładu, jaki w 1923 r. wygłosił w Cambridge wybitny biolog i matematyk J.B.S. Haldane. W wystąpieniu zatytułowanym „Dedal albo nauka przyszłości” Haldane nie tylko przewidział możliwość pozaustrojowego zapłodnienia i rozwoju płodu, ale także zapuścił się w daleko idące spekulacje na temat tego, jak może to zmienić znane nam społeczeństwo. W wizji angielskiego uczonego, mimo protestów Watykanu i duchowych przywódców islamu, „ektogeneza” (jak nazwał proces) będzie stawała się coraz powszechniejsza. W efekcie seks zostanie nie tylko całkowicie oddzielony od prokreacji, ale też stare darwinowskie społeczeństwo oparte na konkurencji zastąpi społeczeństwo „powszechnego hedonizmu”.

U Huxleya jesteśmy w świecie bez głodu, wojen, skrajnego ubóstwa (mimo braku egalitaryzmu), bez przesądów, w społeczeństwie gwarantującym powszechny dostęp do konsumpcji i przyjemności. Siła powieści polega jednak na tym, że pokazuje, jak blisko od utopii do koszmaru, i że zawsze lepiej zastanowić się nad tym, czego sobie naprawdę życzymy.

Na nasze czasy

Czy twórcom serialu udało się oddać tę ambiwalencję, osadzić ją w lękach i problemach naszych czasów? Niestety, nie do końca. Choć trzeba im przyznać, że włożyli wiele wysiłku, by unowocześnić wizję Huxleya. Serialowy świat jest cyfrowy. Każdy obywatel ma w oku specjalną soczewkę połączoną z globalną siecią. Soczewka jest ekranem i kamerą, każdy obywatel ma dostęp do rzeczywistości widzianej oczami innych. Prywatność bowiem nie istnieje, każdy należy do wszystkich.

Ta wizja odsyła do współczesnych mediów społecznościowych, gdzie sami nieustannie inscenizujemy naszą prywatność jako spektakl. Twórcy serialu mieli dobrą intuicję – media społecznościowe są bardzo „huxleyowskie”. O ile w „1984” totalitarna władza dąży do maksymalnej izolacji każdego obywatela, tutaj podstawową techniką władzy jest „przespołecznienie”: przebodźcowanie kaskadą płytkich, łatwych i przyjemnych relacji społecznych, w wyniku czego nikt nigdy nie może być choć przez chwilę autentycznie sam, ani myśleć naprawdę samodzielnie.

Dzicy w serialu to nie rdzenni Amerykanie – wyglądają raczej jak współcześni wyborcy Trumpa, biała amerykańska biedota. Ich rezerwat jest parkiem rozrywki, który mieszkańcy Państwa Światowego odwiedzają, by przekonać się, jak wyglądały nieszczęścia Starego Świata. Wycieczka obejmuje więzienie, wyprzedaż w centrum handlowym, wreszcie ślub (który ma ilustrować „niedole monogamii”). W drugim odcinku serialu „tubylcy” buntują się przeciw roli, jaką im przypisano. W trakcie uroczystości ślubnej zaczynają strzelać do turystów. Dzięki pomocy jednego z Dzikich, Johna, przeżywa dwójka: Bernard Marx oraz jego towarzyszka Lenina Crowne.

Twórcy znów mają tu dobrą intuicję. Dla głosującej na Trumpa biedoty świat zamożnej klasy średniej z obu wybrzeży Stanów może przypominać huxleyowską dystopię. Z kolei liberalna klasa średnia patrzy na amerykański interior podobnie jak bohaterowie serialu na park „dzikich”. W serialu skrajna nierówność między dwoma światami prowadzi w końcu do eksplozji przemocy – to scenariusz w ostatnich latach coraz częściej pojawiający się w tekstach kultury o współczesnej Ameryce.

Niestety, dobre intuicje kończą się twórcom serialu po drugim odcinku. Na tle innych serialowych antyutopii – na czele z „Black Mirror” czy „Rok za rokiem” – „Nowy wspaniały świat” wypada dość przeciętnie. Główne wątki – buntu najniższej kasty, sztucznej inteligencji zwracającej się nagle przeciw ludzkości – są słabo przemyślane. Twórcy nie mają też pomysłu na to, jak pokazać rozwój głównych bohaterów – Leniny i Bernarda – choć mają rewelacyjnych aktorów zdolnych zagrać wszystko: Jessicę Brown Findlay i ­Harry’ego Lloyda.

Mimo że serial daleko odchodzi od książki, to zaskakująco pomija dwa wątki aż proszące się o uwspółcześnienie. Po pierwsze – wątek eugeniczny, hodowli gatunku ludzkiego przez niego samego. Dziś, gdy coraz wyraźniej stajemy przed realną możliwością modyfikacji naszej biologicznej natury, gdy pytanie, co znaczy człowieczeństwo, jak i czy możemy je przekroczyć – a co ważniejsze: czy powinniśmy – właśnie ten motyw wymagałby rozwinięcia. Huxley stawia tu ciekawe pytania, pokazuje, że postęp w naukach biologicznych może służyć produkowaniu skrajnych, nieprzekraczalnych nierówności i społeczeństwa niezdolnego do buntu.

Po drugie, nasz własny „nowy wspaniały świat” buduje nie globalne państwo, ale szereg prywatnych, nastawionych na zysk gigantów. Jest sprywatyzowany i wyjęty spod politycznej kontroli. Czytając dziś Huxleya trzeba się odnieść do tego stanu rzeczy – choćby po to, by zadać pytanie, czy uspołecznienie własności faktycznie jest wystarczającą receptą na negatywne skutki rozwoju technologii. Uchylając się od tych pytań, serial raczej rozczarowuje – mimo kilku ciekawych pomysłów, odważnych scen i świetnej obsady. Na telewizyjne lub filmowe odczytanie Huxleya na miarę naszych czasów przyjdzie jeszcze poczekać. ©

„Cząstki elementarne” cytuję w przekładzie Agnieszki Daniłowicz-Grudzińskiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2021