Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zanim zaczął strzelać, krzyknął: „Niespodzianka!”. Zeznał potem, że zabijał tych, których nie lubił. Arne Duncan, minister edukacji za Obamy, stwierdził potem, że rodzice powinni przestać posyłać dzieci do szkół, dopóki politycy nie zaostrzą dostępu do broni.
Atak w Santa Fe komplikuje debatę na ten temat. Sprawca nie użył broni półautomatycznej (jak zabójcy z Parkland czy Sandy Hook), która jest na celowniku ruchu na rzecz zaostrzenia prawa, lecz zwykłą śrutówkę i pistolet ojca, których w USA jest mnóstwo. Szkoła miała przećwiczony plan działań w razie ataku, a dwóch policjantów patrolowało korytarze. Ale sprawca zdołał wejść do sali, a „dobry gość ze spluwą” – wbrew tezom zwolenników posiadania broni – nie zatrzymał tego złego. Sprawca się w końcu poddał.
„Washington Post” wylicza, że w 2018 r. w szkolnych masakrach zginęło 31 uczniów – więcej niż żołnierzy USA w tym czasie. Szkolne masakry stały się czymś zwyczajnym. ©
Czytaj także: Jan Smoleński: Pokolenie masakr