Ukraina bliżej Małorosji

Na wschodzie Ukrainy wszystko idzie zgodnie z planem. Tyle tylko, że jest to plan napisany w Moskwie. Kolejne tygodnie będą kluczowe dla przyszłości Ukrainy.

14.04.2014

Czyta się kilka minut

Nieoznakowani żołnierze z wyposażeniem rosyjskich sił specjalnych w Słowiańsku, 14 kwietnia. / Fot. Gleb Garanich / REUTERS / FORUM
Nieoznakowani żołnierze z wyposażeniem rosyjskich sił specjalnych w Słowiańsku, 14 kwietnia. / Fot. Gleb Garanich / REUTERS / FORUM

Nowy rząd ukraiński, powstały po rewolucji Majdanu, jest bliski utraty kontroli nad wschodnią częścią kraju. Od ponad tygodnia separatyści okupują budynki administracji w Doniecku i Łuhańsku, deklarując zamiar przeprowadzenia referendum w sprawie samookreślenia się regionu. Ich poczynaniom towarzyszyła zadziwiająca bierność lokalnej milicji i miejscowych władz – i brak jakichkolwiek działań ze strony rządu w Kijowie, który zdawał się bagatelizować sytuację.

Przestał ją bagatelizować dopiero w minioną sobotę, gdy w Słowiańsku koło Doniecka pojawił się oddział do złudzenia przypominający oddziały „samoobrony” na Krymie. Analiza uzbrojenia wyjaśniła, że identycznego używa rosyjska armia. Jeśli coś jest wciąż niejasne, to jedynie to, czy w Donbasie działa GRU (rosyjski wywiad wojskowy), czy jakieś inne rosyjskie oddziały specjalne.

Kijów zaczął więc mówić o rosyjskiej agresji zbrojnej. Ale rozpoczęta w niedzielę rano „operacja antyterrorystyczna” zakończyła się już po kilku godzinach. Kompletnym fiaskiem. Bilans strat to jeden zabity ukraiński żołnierz i pięciu rannych oraz prestiżowa porażka Kijowa. Są też informacje o rannych po drugiej stronie (brak zaś o zabitych), ale nie jest jasna ich liczba. Szef MSW Arsen Awakow, świetny w groźnych wpisach na Facebooku, po raz kolejny pokazał, że znacznie gorzej radzi sobie z realną polityką.

Tymczasem w niedzielę „zielone ludziki” zaczęły – według scenariusza krymskiego – pojawiać się w kolejnych miastach w obwodzie donieckim, „inspirując” mieszkańców do zajmowania budynków lokalnych władz. W sumie w 10 miastach siedziby administracji lub milicji znalazły się pod ich kontrolą. Jeśli sytuacja w Donbasie będzie rozwijać się w takim tempie, to – obecna na razie tylko na flagach – „Republika Doniecka” stanie się faktem.

Trzy czynniki są kluczowe dla wyjaśnienia dotychczasowych sukcesów separatystów. Po pierwsze, wsparcie ze strony miejscowej elity władzy, w tym – wszystko na to wskazuje – Rinata Achmetowa (największego ukraińskiego oligarchy) oraz Partii Regionów i komunistów. Duże znaczenie mają też pieniądze rodziny Janukowyczów, która od kilku tygodni próbuje destabilizować region. Po drugie, zaangażowanie oddziałów specjalnych Rosji – niezbędne dla profesjonalnego przenoszenia „wirusa” do kolejnych miast. Po trzecie wreszcie, zadziwiający brak skuteczności władz w Kijowie, które najpierw nic nie robiły, lekkomyślnie lekceważąc zagrożenie, a potem okazały się niezdolne do jego neutralizacji. Wiele wskazuje na to, że separatyści nie mogą liczyć na masowe poparcie mieszkańców regionu, którzy w większości opowiadają się za jedną Ukrainą. Jednak wzrost niezadowolenia społecznego w Donbasie i brak akceptacji dla nowego rządu jest faktem.

Najgorsze jest to, że wszystko, co dzieje się na wschodzie Ukrainy, było oczekiwane. Od początku kryzysu było oczywiste, że to nie Krym jest ostatecznym celem Rosji, ale „odzyskanie” kontroli nad całą Ukrainą. Moskwa jest więc konsekwentna w realizacji swych celów, niesiona nieefektywnością władz w Kijowie i brakiem reakcji Unii Europejskiej, która ogranicza się do kolejnych oświadczeń o „głębokim zaniepokojeniu”. A przecież było jasne, że Putin pójdzie tak daleko, jak mu na to Zachód pozwoli. A skoro pozwala – to idzie.

Rosja jest bliska zerwania ukraińskich wyborów prezydenckich 25 maja. Ale to tylko półśrodek. Z punktu widzenia Moskwy najważniejsze jest uzyskanie gwarancji długoterminowych wpływów na Ukrainę, do czego potrzebuje przymuszenia Zachodu do rosyjskich warunków uregulowania kryzysu. Kryzysu, który Rosja sama stworzyła i sama, na własnych warunkach, chce uregulować. Jeśli czterostronne (Ukraina, Rosja, UE, USA) negocjacje w Genewie 17 kwietnia się odbędą, to w zamyśle Moskwy ich celem ma być wspólne „przekonanie” Kijowa do „federalizacji” kraju. Oznacza to głęboką przebudowę państwa ukraińskiego, w tym nadanie regionom wschodnim i południowym szerokiej autonomii – obejmującej nawet prawo podpisywania umów międzynarodowych, w tym o członkostwie w różnych organizacjach, np. Unii Euroazjatyckiej z Rosją.

Kolejne tygodnie będą kluczowe dla przyszłości Ukrainy. Jeśli okaże się, że Zachód, chcąc mieć – jak mu się może błędnie wydawać – święty spokój, zgodzi się na rosyjskie warunki, to rezultatem będzie powstanie dysfunkcjonalnego państwa. Wówczas jeszcze trudniej będzie rozwiązać istniejące problemy, przeprowadzić reformy, o integracji z Unią nie mówiąc. Takiej Ukrainie znacznie bliżej będzie do statusu Małorosji.

Małorosja: ten historyczny termin, używany w carskiej Rosji na określenie guberni ukraińskich, coraz częściej dziś wraca w wypowiedziach rosyjskich mediów i polityków.


WOJCIECH KONOŃCZUK jest analitykiem w Ośrodku Studiów Wschodnich im. Marka Karpia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia w Warszawie. Specjalizuje się głównie w problematyce politycznej i gospodarczej państw Europy Wschodniej oraz ich politykach historycznych. Od 2014 r. stale współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym". Autor… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2014