Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
O co chodzi? Wyobraźmy sobie, że kupujemy dom i okazuje się, że deweloper nie przewiduje innej możliwości niż kupienie go razem z meblami. Owszem, większość z nich dostajemy w cenie, lecz niektóre są zamontowane na stałe do ścian i podłogi. To może i wygodna sytuacja, jednak po pierwsze klient traci możliwość wyboru, po drugie - tracą inni producenci mebli. Podobnie jest z systemem Windows. Po jego zainstalowaniu klient dostawał w pakiecie multimedialny odtwarzacz WMP i nie zastanawiał się, czy na rynku są inne - może lepsze? - odtwarzacze. Identycznie było z zaszytą w systemie przeglądarką www Internet Explorer. Konkurencyjne przeglądarki i odtwarzacze miały w tej sytuacji znikome szanse. Drugi zarzut Komisji dotyczył utajnienia przez producenta sposobu, w jaki system komunikuje się z serwerami. Tu sytuacja przypomina kupno samochodu, który najlepiej jeździ tylko na benzynie od tego samego producenta. Na innej pojedzie, ale wolniej i częściej będzie się psuł. Producenci oprogramowania serwerów, nie wiedząc, jak Windows komunikuje się z siecią, nie mogli dostosować oprogramowania tak, by było stuprocentowo wydajne. Serwery z oprogramowaniem Microsoftu nie miały oczywiście problemów.
Teraz gigant będzie musiał odpłatnie udostępniać konkurencji owe szczegóły techniczne. Wersję Windows bez WMP już wypuścił. I tu niespodzianka: klienci prawie się nią nie zainteresowali.
Zatem dla kogo ten wyrok? Dla dobra konsumentów, jak podkreślała komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes, czy przede wszystkim dla konkurentów? Gdzie przebiega granica nadużycia pozycji lidera rynku, skoro inne systemy operacyjne także dostarczają w pakiecie własne programy? Być może "praktyka monopolistyczna" to obok "prawa autorskiego" kolejne pojęcie prawnicze, które nie opisuje już dostatecznie rzeczywistości i wymaga przemyślenia?