Pingwin, który zmienił świat

Zaczynał jako egzotyczne hobby. Obecnie działa na milionach komputerów, stanowi inspirujący efekt współpracy ludzi z całego świata i stawia czoło monopolistom.

18.10.2011

Czyta się kilka minut

Pingwin Tux, słynne logo systemu Linux / (C) Larry Ewing /
Pingwin Tux, słynne logo systemu Linux / (C) Larry Ewing /

Każdy komputer korzysta z systemu operacyjnego - specjalnego programu, który zarządza maszyną i umożliwia działanie programów użytkowych, takich jak edytor tekstu czy przeglądarka internetowa. Przykładami są Windows firmy Microsoft i Mac OS X firmy Apple. W systemy operacyjne są wyposażone nie tylko komputery osobiste, ale również telefony i wiele innych urządzeń elektronicznych. Korzystają z nich także serwery, czyli komputery udostępniające usługi w internecie, oraz superkomputery używane do obliczeń naukowych i technicznych.

W 1991 r. fiński student Linus Torvalds zaczął hobbistycznie tworzyć własny system operacyjny, a informację o nim zamieścił w internecie. Swój system udostępniał zainteresowanym za darmo wraz z kodem źródłowym, czyli w postaci pozwalającej na badanie sposobu działania oprogramowania i na wprowadzanie do niego zmian. Wkrótce pojawiły się osoby, które dodając do systemu nowe funkcje i poprawiając błędy, chciały zdobyć doświadczenie programistyczne, a przy okazji dobrze się bawić.

Miało się okazać, że bezpretensjonalny projekt służący bardziej nauce i zabawie niż praktycznym zastosowaniom zaczyna nadawać się do normalnego użytku.

Uwolnić kod

Projektując Linuksa, Torvalds wzorował się na popularnym wówczas systemie Unix. Tymczasem już od 1983 r. Richard Stallman, późniejszy założyciel Free Software Foundation (Fundacji Wolnego Oprogramowania), pracował nad stworzeniem podobnego do Uniksa systemu operacyjnego GNU, który byłby wolny - czyli w odróżnieniu od komercyjnych wersji Uniksa, pozwalał użytkownikowi na nieograniczone uruchamianie, kopiowanie, analizowanie i modyfikowanie. W 1991 r. większość elementów była już gotowa, lecz nadal brakowało kluczowego komponentu: jądra systemu, czyli części niewidocznej dla użytkownika, ale odpowiadającej za najbardziej podstawowe operacje i współpracę ze sprzętem.

Linux jako jądro i programy z systemu GNU okazały się doskonałą kombinacją i do dzisiaj prawie zawsze występują wspólnie. Użycie nazwy "Linux" na określenie całości stanowi zatem skrót myślowy. Aby podkreślić wkład projektu GNU, używa się czasem nazwy "GNU/Linux". Zestawy zawierające system operacyjny wraz z oprogramowaniem użytkowym nazywa się "dystrybucją Linuksa".

Z Linuksa korzysta:

> ponad połowa serwerów dostępnych publicznie w internecie

> 90 proc. superkomputerów z listy TOP500 zawierającej najszybsze maszyny na świecie

>centrum obliczeniowe wyszukiwarki Google, nowojorskiej giełdy, CERN, NASA i wielu innych organizacji

> system Android używany w wielu urządzeniach przenośnych (np. w smartfonach), który używa zmodyfikowanego jądra Linuksa

> wiele firm i uczelni, dla których jest to rozwiązanie tanie, elastyczne i niewymagające kupowania nowych wersji oprogramowania

Z czasem Torvalds przyjął dla Linuksa licencję GPL (General Public License) używaną przez system GNU. Licencja ta zapewnia swobodę uruchamiania, kopiowania, analizowania i modyfikowania oprogramowania. W zamian każdy, kto udostępnia innym oryginalną lub zmienioną wersję, czy to odpłatnie, czy za darmo, musi również udostępnić kod źródłowy wraz ze wszystkimi wymienionymi w licencji swobodami, dzięki czemu użytkownicy nie są zdani na łaskę i niełaskę autora.

Udostępnienie Linuksa na licencji GNU GPL okazało się krokiem przełomowym. Pracujący społecznie programiści wiedzieli teraz, że ich praca będzie mogła służyć wszystkim i nie zostanie przez nikogo zawłaszczona. Po pewnym czasie oprócz indywidualnych osób z całego świata w projekcie zaczęły brać udział również firmy. Dla nich licencja GPL stanowi gwarancję, że konkurencja nie przejmie na własność efektów ich pracy, a wprowadzając własne zmiany, również musi je udostępnić. Umożliwia to współpracę firmom na co dzień konkurencyjnym. Nawet firmom takim jak IBM i HP inwestowanie w Linuksa opłaca się bardziej niż tworzenie własnego systemu od zera. W 2010 r. oszacowano, że koszt stworzenia jądra Linuksa tradycyjnymi metodami wyniósłby ponad miliard euro.

Demokratyczna dyktatura

Linux stanowi tylko jeden z wielu projektów rozwijanych w modelu zwanym "wolnym oprogramowaniem" (ang. free software) lub "oprogramowaniem otwartym" (ang. open source). Inne przykłady to popularna przeglądarka internetowa Firefox i pakiet biurowy OpenOffice. Nie zdając sobie z tego często sprawy, z open source korzysta pośrednio większość internautów. Znaczna część globalnej sieci działa w oparciu o takie właśnie oprogramowanie. Podobnie jak otwarte standardy (o których pisałem w "TP" nr 22/2010), otwarte oprogramowanie umożliwiło szybki rozwój internetu pomimo braku centralnego zarządzania. Obecnie około 2/3 wszystkich stron WWW działa w oparciu o otwarte oprogramowanie Apache. Podobnie tworzona jest znaczna część oprogramowania przekazującego pocztę elektroniczną oraz oprogramowania tłumaczącego zrozumiałe dla człowieka adresy takie jak "tygodnik.onet.pl" na adresy używane w komunikacji między maszynami.

Dzięki udziałowi w projekcie szerokiego grona programistów, projekty otwartego oprogramowania są w stanie szybko reagować na zmieniające się potrzeby i błyskawicznie naprawiać wykryte luki bezpieczeństwa. -Otwartość kodu stanowi też swoistą gwarancję jakości - każdy może sam sprawdzić, jak produkt wygląda od środka i czy nie zawiera ukrytych wad. W razie potrzeby wprowadzenia nowej funkcji, użytkownik może wziąć sprawy we własne ręce i sam - lub przez wynajętych programistów - wprowadzić zmiany w swojej wersji systemu.

Ponieważ program typu open source nie należy w całości do żadnej firmy czy osoby, ważne decyzje najczęściej są podejmowane kolegialnie. Większe projekty mają kierownika lub komitet zarządzający ich rozwojem. Linus Torvalds, który rozpoczął pracę nad jądrem Linuksa w pojedynkę, obecnie koordynuje prace ponad tysiąca programistów i nadal w wielu sprawach jego głos uznawany jest za decydujący. Ze względu na tę rolę, bywa nazywany "dobrotliwym dyktatorem". Otwarta licencja gwarantuje, że gdyby "dyktatura" przestała być dobrotliwa, każdy może w oparciu o ogólnodostępny kod projektu zacząć tworzyć własną, konkurencyjną wersję.

Linux cieszy się największą popularnością w zastosowaniach serwerowych, obsługując ponad połowę maszyn dostępnych publicznie w internecie. Korzysta z niego również 90 proc. superkomputerów z listy TOP500 zawierającej najszybsze maszyny na świecie. Linux jest podstawowym systemem w centrach obliczeniowych wyszukiwarki Google, nowojorskiej giełdy, CERN, NASA i wielu innych organizacji. Paradoksalnie, Linux zadomowił się równocześnie wśród komputerowych gigantów i wśród komputerów najmniejszych, takich jak tablety i smartfony. System Android używany w wielu urządzeniach przenośnych korzysta ze zmodyfikowanego jądra Linuksa.

Starcie z gigantem

Daleko natomiast jeszcze do przełamania monopolu Windows jako systemu dla komputerów osobistych. Udział Linuksa w tym rynku szacuje się na 1-2 proc., co daje mu trzecie miejsce. Ze względu na umowy Microsoftu z producentami sprzętu, prawie wszystkie laptopy sprzedawane są od razu z systemem Windows, za który użytkownik musi zapłacić, nawet jeśli nie zamierza z niego korzystać. Linuksowi na drodze do większej popularności na biurku stają także przyzwyczajenia użytkowników, rzeczywiste i odczuwane braki w wygodzie użytkowania, mniejsza liczba kilku rodzajów aplikacji (np. gier), a czasem nawet... przepisy prawa. Możliwość patentowania algorytmów komputerowych w USA sprawia, że otwarte oprogramowanie nie może tam legalnie obsługiwać niektórych formatów plików. Mimo to, Microsoft już od dłuższego czasu uznaje Linuksa za poważną konkurencję, o czym świadczą m.in. kierowane przeciw otwartemu systemowi kampanie antyreklamowe.

Większą popularnością cieszy się Linux w firmach i na uczelniach. Spore znaczenie ma tu niski koszt, możliwość dopasowania systemu do własnych potrzeb, brak pojedynczego producenta wymuszającego ciągły zakup nowych wersji oraz walor edukacyjny. Istotne jest też bezpieczeństwo systemu, np. brak atakujących Linuksa wirusów.

***

Otwarte oprogramowanie, w tym Linux, zmieniło krajobraz branży informatycznej. Wszyscy mogą korzystać z programów, które elastyczność, bezpieczeństwo i niski koszt zawdzięczają otwartemu modelowi rozwoju. Z kolei producenci oprogramowania zamkniętego muszą się liczyć z konkurencją ze strony open source.

Linux, którego maskotką jest sympatyczny pingwin Tux, stanowi inspirujący przykład współpracy ludzi z całego świata. Dystrybucje dla komputerów osobistych, takie jak Kubuntu, są przyjazne dla użytkownika i zawierają od razu większość potrzebnych na co dzień aplikacji. Knoppix to dystrybucja, którą można uruchomić bezpośrednio z płyty DVD, aby zapoznać się z Linuksem bez instalacji czegokolwiek na komputerze. Oprócz wielu indywidualnych osób, w prace nad systemem angażują się firmy. Kilka, jak RedHat i Canonical, uczyniło z usług związanych z Linuksem główny obszar działalności.

System stworzony początkowo jako zabawka stał się poważnym graczem na rynku.

MICHAŁ KOSMULSKI jest informatykiem, entuzjastą i uczestnikiem projektów otwartego oprogramowania. Użytkownik Linuksa od 1999 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2011