Tyka, tyka polityka

Organizatorzy tegorocznego Kontaktu wyszli zwycięsko z ekwilibrystyki selekcyjnej: na palcach jednej ręki można policzyć spektakle nieciekawe lub obojętne.

01.06.2009

Czyta się kilka minut

Zapowiedziom tegorocznego Kontaktu towarzyszyły niepokojące wieści o problemach finansowych wynikających z kryzysu ekonomicznego. Organizatorzy zastanawiają się nad zmianą formuły festiwalu (może będzie się odbywać co dwa lata), natomiast program tegorocznej edycji został okrojony, zaś do kryteriów wyboru przedstawień doszły dwa niebagatelne ograniczenia: rezygnowano ze spektakli bogatych inscenizacyjnie na rzecz monodramów i widowisk kameralnych, preferowano tańsze spektakle ze Wschodu. Trudno nie żałować, że nie zobaczyliśmy np. słynnych "Aniołów w Ameryce" Ivo van Hove, zamiast których przywieziono monodram "Głos człowieczy", ale program był zróżnicowany, inkrustowany kilkoma nazwiskami reżyserskich gwiazd (Peter Brook, którego spektakl nie stał się, jak oczekiwano, głównym wydarzeniem festiwalu, Christoph Marthaler i wspomniany Ivo van Hove).

Powyżej doświadczenia

W poczet gwiazd tegorocznego Kontaktu niespodziewanie wpisuje się także artysta, którego droga twórcza sporadycznie wiąże się z teatrem. Kontrowersje związane z powieściami Władimira Sorokina, uważanego z jednej strony za postmodernistycznego mistrza żonglerki konwencjami, konceptualizmu i gry językowej, z drugiej - za autora zaangażowanego politycznie, oskarżanego także o szerzenie pornografii i brak szacunku dla ofiar historii, mogą wyznaczać też pewną linię tematyczną Kontaktu. Pokazano dwie realizacje jego utworów, a sam autor aktywnie uczestniczył w dyskusjach po każdym z pokazów i spotkał się osobno z publicznością festiwalową.

Wspominam o tym nie tylko z powodu bardzo ciekawej węgierskiej inscenizacji "Lodu", ale też dlatego, że jego obecność zdawała się znamienna dla wspólnego horyzontu kilku spektakli zaprezentowanych na Kontakcie: chodzi o mocne sproblematyzowanie tematu historii i polityki, w kilku ujęciach, które łączy rodzaj nieufności wobec "prawdy" historycznej i gry prowadzonej w przestrzeni symbolicznej, gry na reprezentacjach i narracjach, powyżej doświadczenia.

"Kapitał", napisany przez Sorokina specjalnie na scenę ciekawego, młodego i żywotnego moskiewskiego Teatru Praktika, to czerpiąca garściami z teatru absurdu, poetyki fantasy, posługująca się całym wachlarzem środków opowieść o niemal sekciarskiej grupie korporacyjnej, z puentą nawiązującą do wydarzeń 11 września. Krótki spektakl-koncert Boca Loca Lab, "Tyka, tyka, polityka" to brawurowo wykonana, skrząca się humorem partytura na szereg muzycznych, intonacyjnych i językowych gier gestami i retoryką polityków.

Jeden spektakl mniej dyskursywnie (i chyba nie tak kontrowersyjnie, jak mogłoby się wydawać po reakcjach widzów) traktował temat historii: "Wróg klasowy" Williamsa, czytany w kontekście doświadczeń młodzieży dzisiejszego Sarajewa - pełne przemocy (także wobec widza), głośne przedstawienie typu in-yer-face z Bośni i Hercegowiny.

Mocno wybrzmiała realizacja Kornéla Mundruczó, która zdobyła trzecią nagrodę. Fantastyczna opowieść o sekcie, szukającej "żywych" wśród niebieskookich jasnowłosych ludzi, rozgrywa się w alternatywnym świecie, serwując jednak przebieżkę przez XX-wieczną historię Rosji. Efekt przerażającego, fikcyjnego, obcego świata tworzy tu spotęgowanie środków realistycznych, wyjaskrawienie podziemnego życia Moskwy - prostytutek, przemocy, nagości, akcentowane dodatkowo popkulturowymi tropami. Wolta, której dokonał reżyser w drugiej części, świadczy o pewnej przewrotności i zamierzonej perfidii, kryjącej się w przedstawieniu: uprzątnięto całą scenografię, aktorzy siedzą na widowni wśród sztucznych drzewek choinkowych, opowiadają widzom historię. Poetyka wyznania, opowieści "wprost", znana dobrze widzom, jest tu użyta przewrotnie: opowieść zaczyna starsza kobieta, ze łzami w oczach wspominając jakąś wywózkę w czasie II wojny światowej. Opowieść przejmują kolejni aktorzy, przemieniając nieoczekiwanie historię w fantasy o bractwie. Reżyser bardzo umiejętnie pokazuje tu także strategię samego Sorokina, któremu zarzucano żerowanie na historiach prawdziwych ludzi, nieliczenie się z ofiarami historii traktowanej jak twór fantazji.

Warto wspomnieć tylko, że szczególnie ważną rolę w tym nurcie tematycznym, świadczącą także o bardzo dobrej kondycji polskiego teatru, pełnił spektakl uhonorowany Grand Prix Kontaktu - "Sprawa Dantona" w reżyserii Jana Klaty.

Intymność

Obok historii i polityki pojawiła się skrajnie odmienna perspektywa: teatru bardziej intymnego, podszytego czułością (albo wezwaniem do czułości) wobec swoich bohaterów, choć też rozgrywanego niezwykle precyzyjnie pod względem formalnym. Tak można czytać wspaniały, muzyczny spektakl Marthalera - "Muszkę owocową". Muzyczność oznacza tu nie tylko świetną zabawę najbardziej znanymi ariami operowymi (traktowanymi jak ironiczny kontrapunkt dla naukowych fraz), ale też zasadę rządzącą, wbrew dramatyczności, całym mistrzowsko skomponowanym widowiskiem: grupa karykaturalnych, stereotypowych w swojej ułomności, nieporadności i niezborności naukowców, umieszczonych w surrealistycznej, jakby komiksowej przestrzeni laboratorium, porusza się w jednym rytmie, podchodząc do laboratoryjnych półek, podnosząc raz po raz tajemnicze fiolki, wreszcie - odbywając jak na komendę zwierzęco-ludzkie rytuały zalotów, zazdrości, porzucenia. Przedmiotem ich badań jest bowiem miłość, rozpatrywana z perspektywy naukowej, doboru genetycznego i ewolucji, na przykładzie muszki owocowej. Można popłakać się ze śmiechu, oglądając grubą, posuniętą w latach kobietę, parodiującą piosenkę Brigitte Bardot, albo otyłego, potężnego i niezbornego naukowca fałszującego z przejęciem "Music of the night" Webera, ale i za tym pastiszem zdaje się kryć coś niespodziewanie miękkiego, czułego. Ułomni, wykoślawieni (czyli niedoskonali pod względem zgrania genetycznego) naukowcy okazują się w finale tylko statystami w teatrze, rozgrywającymi na jego zapleczu swoje nieporadne przedstawienie. W tym finale, jak i w całym, niesamowicie zabawnym spektaklu, jest jakaś nuta powagi dotycząca tego, co rzekomo miałoby być rozbijane przez aparaturę naukową: miłość romantyczna, objawiająca się w niedoskonałej, zdegenerowanej formie, zyskuje w przedziwny sposób jakąś wiarygodność, piękno w ułomności.

Monodram "Głos człowieczy" w reżyserii Ivo van Hove, w godnym podziwu wykonaniu Haliny Rijn - opowieść o opuszczeniu, o głosie, o powoływaniu siebie do bycia przez mówienie, o projekcji, fantazmacie, śnieniu na jawie, o histerii, kobiecości i (gdzieś w dalekim tle) o aktorstwie. Opowieść także bardzo muzyczna: składana z dźwięków telefonu, rwanych fraz, szumu miasta, pod którym biegnie linia telefoniczna, odgłosy wycia, szczekania, wymiotów, podglądana i podsłuchiwana przez widzów zza ogromnej szyby, rozsuniętej dopiero w finale... Nie tak porywająca i precyzyjna (choć z kilkoma scenami nie do zapomnienia) - a jednak podobna w tonie - była wierna Czechowowi, ale uwspółcześniona interpretacja "Wujaszka Wani" w reżyserii Erica Lacascade, która zakończyła Kontakt. Mimo skromniejszego i bardziej kameralnego charakteru tegorocznej edycji udało się stworzyć zróżnicowany, ciekawy i nie letni program, a to już dużo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2009