Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
dodając, że „skazywanie ludzi za »prawdopodobne winy« na bezterminowe zamknięcie w szpitalu-więzieniu może się okazać naruszeniem samych podstaw systemu państwa prawa”.
W tym samym numerze prof. Józef Gierowski, szef Katedry Psychiatrii UJ CM, podważał leczniczy charakter ośrodka w Gostyninie: „Przy pomocy psychiatrów tworzy się tak naprawdę quasi-więzienia, nadając im pozory instytucji leczniczej” – mówił, apelując do psychiatrów i psychologów, którzy zgodnie z ustawą będą powoływani na biegłych, by rozważyli, „czy ich etyczne zasady pozwalają uczestniczyć w tego rodzaju przedsięwzięciu”.
„Mariusz T.: bliźni” – pisaliśmy w lutym, stawiając tezę, że państwo, społeczeństwo i media nie zdały egzaminów z prawa i Ewangelii. „Czy ktoś modli się dziś za Mariusza T., »krwawą bestię«, »potwora z Piotrkowa«, »zwyrodnialca, który spóźnił się na szubienicę«? Wątpię” – pisał ks. Grzegorz Michalczyk, zaś Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wyliczał słabości ustawy, krytykując resort sprawiedliwości również za reakcję na „odkrycie” w celi Mariusza T. „materiałów pornograficznych”. „W demokratycznym państwie prawnym nie można się uciekać do takich metod” – pisał Bodnar.
Ośrodek w Gostyninie nie jest gotowy, a sama ustawa szkodzi resocjalizacji – pisaliśmy dwa tygodnie temu. Psycholodzy prowadzący terapię w więzieniach są zmuszeni do sporządzania – na potrzeby wniosku do sądu – opinii na temat swoich pacjentów, ergo: ujawniania tajemnicy terapii. O tym, jak może to wpłynąć na jakość relacji więzień–terapeuta, mówili m.in. prof. Maria Beisert, wybitna seksuolożka i superwizorka psychologów więziennych, a także Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa.