Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Gdy Jezus wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie. A oto zerwała się wielka burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź; On zaś spał. Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go mówiąc: Panie, ratuj, giniemy! A On im rzekł: Czemu tak bojaźliwi jesteście, ludzie małej wiary? Potem, powstawszy, zgromił wichry i jezioro, i nastała głęboka cisza. A ludzie pytali zdumieni: Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne?” (Mt 8, 23-27). Wszyscy trzej Synoptycy opisują to wydarzenie (por. Mk 4, 35-41; Łk 8, 22-25). Ale – jak zwykle – każdy z nich wydobywa zeń detale („okruchy”) dla niego specyficzne i ważne, kodujące jego namysł. W przytoczonym powyżej zapisie św. Mateusza chciałbym zwrócić uwagę na dwa szczegóły.
Najpierw poprzedzający wydarzenie najbliższy kontekst. U Marka i Łukasza jest nim opowiadanie w przypowieściach (przypowieść o Siewcy i jej objaśnienie) o Królestwie Bożym. U Mateusza dialog z dwoma potencjalnymi uczniami. Jednemu, który chce iść za Nim, Jezus wyjaśnia, iż taka decyzja oznacza wybór bezdomności („Lisy mają nory, a ptaki podniebne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć”); drugiemu, który deklaruje chęć pójścia za Jezusem, ale po zwłoce koniecznej na pogrzebanie własnego ojca, poleca zdecydowanie: „Pójdź za Mną, a zostaw zmarłym grzebanie ich umarłych”. W obu przypadkach mamy do czynienia z radykalnie podniesioną poprzeczką – z wymaganiem przekraczającym wręcz ludzkie możliwości i wybory.
W tym kontekście otwierające naszą perykopę zdanie „Gdy Jezus wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie” nie jest tylko prostym stwierdzeniem faktu; w owym „poszli za Nim” jest zakodowana decyzja. To, co powiedział o wymogach uczniostwa – postawione co dopiero radykalne warunki – ich nie przeraziły i nie zniechęciły. Wiedzą, co robią i na co się decydują – idąc za Nim. To piękne: radykalny wybór Jezusa – bycia z Nim, postawienia Go na absolutnie pierwszym, suwerennym miejscu, bez względu na konsekwencje w życiu prywatnym czy rodzinnym.
I tu pojawia się od razu szczegół drugi: pierwsze, co ich spotyka po podjęciu takiej decyzji, to „wielka burza na jeziorze”. Tekst grecki jest tu zdecydowanie mocniejszy: to nie „burza”, lecz raczej wielkie trzęsienie ziemi (seismòs mégas).
Pewnie nie tego się spodziewali! Czy to możliwe: aby radykalny wybór Boga przyniósł nam w odpowiedzi „trzęsienie ziemi”?! Że oto nagle cały nasz świat zaczyna się trząść, rozchwiany, zdestabilizowany – że cała wręcz rzeczywistość wymyka nam się spod nóg?!
Jest. Jest możliwe. Zdarza się. Częściej niż myślimy… I co wtedy? Wtedy jest tylko jedna szansa na przetrwanie: trzeba obudzić Jezusa i zdać się na Niego. ©