Trucizna czy uzdrowienie?

„Chrześcijaństwo dało erosowi do picia truciznę, a chociaż z jej powodu nie umarł, przerodził się w wadę” – pisał Friedrich Nietzsche (1844–1900), a zacytował go Benedykt XVI (w encyklice „Deus caritas est”).

05.01.2015

Czyta się kilka minut

 /
/

Czy rzeczywiście „Kościół swymi przykazaniami i zakazami nie czyni gorzkim tego, co w życiu jest najpiękniejsze? Czy nie stawia znaków zakazu właśnie tam, gdzie radość zamierzona dla nas przez Stwórcę ofiarowuje nam szczęście, które pozwala nam zasmakować coś z Boskości? Czy rzeczywiście jest tak?” – pyta papież.

Stanowisko Kościoła w sprawach seksu bywa krytykowane, a często po prostu wykpiwane. Krytyki i kpina, niestety, lepiej się sprzedają niż nauczanie Benedykta XVI czy Jana Pawła II.

O materiał do kpin zresztą nie jest trudno. Chrześcijaństwo (osobny temat to: od kiedy i w jakim sensie?) przejawiało niechęć, jeśli nie wrogość wobec cielesności, a wobec sfery seksualnej w szczególności. Przykład: regulamin prowadzonej przez zasłużony żeński zakon szkoły z internatem nakazywał uczennicom kąpać się w koszulach (nie nago). One oczywiście – co opowiadała mi uczennica tej szkoły w początkach XX w. – zamknąwszy się w kabinie, przed wejściem do wanny pozbywały się regulaminowych koszul.

Wystarczy poczytać popularne podręczniki moralności z czasów nie tak znów odległych, by się zadziwić. Jeszcze w drugiej połowie wieku XX wielu kleryków wiedzę o moralności nabywało z podręczników opartych na „Theologia moralis” Alfonsa Liguorego (XVIII w.), wydanej zresztą siedemdziesiąt razy. Stosowana tam metoda kazuistyczna dostarcza kuriozalnych przykładów. Grzechy związane z płciowością były oceniane nie mniej surowo niż np. zbrodnie popełnione na wojnie. Dopiero w połowie XX w. rozpoczęła się debata nad metodologią teologii moralnej (przykładem może być sześciotomowe dzieło o. Bernarda Häringa „Nauka Jezusa. Teologia moralna”, wydane u nas w 1966 r.).

Historia stosunku chrześcijańskiej doktryny moralnej do cielesności ukazuje ewolucję dokonującą się pod wpływem pogłębiania wiedzy o człowieku. I tak np. uznanie, że celem małżeństwa jest nie tylko zrodzenie potomstwa, lecz także wzajemna pomoc i budowanie jedności małżonków, podważyło zasadę, że zachowanie erotyczne w małżeństwie jest godziwe tylko wtedy, gdy zmierza w kierunku poczęcia dziecka.

Nie znaczy to, że w świetle pogłębionej znajomości człowieka wszystko, co chrześcijaństwo mówiło o erosie, się zdezaktualizowało. Świadczy o tym żywotność chrześcijańskich propozycji w społeczeństwach, które zdają się totalnie owe propozycje lekceważyć. Niespecjalnie nagłaśniane badania (prowadzone m.in. na Uniwersytecie w Chicago) wskazują, że praktykujący katolicy są grupą najbardziej usatysfakcjonowaną w małżeństwie. Spontanicznie powstają organizacje młodych ostentacyjnie opowiadających się przeciw seksowi przedmałżeńskiemu. Wciąż wiele małżeństw praktykuje naturalne metody planowania rodziny. I nie są to ludzie zastraszeni piekłem, przygnębieni. Wprost przeciwnie – to ludzie usatysfakcjonowani.
Benedykt XVI w cytowanej encyklice dowodzi, że sposób gloryfikacji ciała, jakiego dzisiaj jesteśmy świadkami, jest zwodniczy, i ostrzega, że „Eros sprowadzony jedynie do »seksu« staje się towarem, zwykłą »rzeczą«, którą można kupić i sprzedać, co więcej, sam człowiek staje się towarem. To nie jest wielkie »tak« człowieka dla swojego ciała. Przeciwnie, człowiek uważa teraz ciało i seksualność jedynie jako materialną część samego siebie, którą można używać i wykorzystywać w sposób wyrachowany”.

Owszem, aplikacje chrześcijaństwa do konkretnych problemów życia seksualnego bywały kuriozalne, jednak – to znów Benedykt XVI – „wiara chrześcijańska zawsze uznawała człowieka jako byt jedyny, a zarazem podwójny, w którym duch i materia przenikają się wzajemnie, doświadczając w ten sposób nowej szlachetności. Owszem, eros pragnie unieść nas w »ekstazie« w kierunku Boskości, prowadząc nas poza nas samych, lecz właśnie dlatego wymaga ascezy, wyrzeczeń, oczyszczeń i uzdrowień”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2015