Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kolejną kulminacją zakończył się festiwal Wratislavia Cantans. Po pierwszym szczycie, w postaci Händlowskiego oratorium "Izrael w Egipcie" pod batutą Johna Eliota Gardinera, następny weekend przeszedł pod znakiem kolejnego dzieła Saksończyka - oratorium "Teodora" pod dyrekcją Paula McCreesha z jego zespołami Gabrieli Consort & Players, finał zaś otrzymał pierw smakowity przedtakt z wczesnobarokową muzyką nieszporną (wyk. zespół La Fenice, z Claire Lefiliâtre), by na koniec rozbłysnąć "Płaczem Maryi" - "Il pianto di Maria".
Zwrot ten - ów tytuł wraz z określeniem "rozbłysnąć" - może zdawać się oksymoroniczny, ale czy jest to błąd? Repertuar zgrupowany został wokół dwóch utworów: Monteverdiego "Pianto della Madonna" (czyli słynny "Lament Ariadny" ze zmienionym tekstem) oraz Giovanniego Battisty Ferrandiniego "Il pianto di Maria". Uzupełnione one zostały barokowymi dziełami instrumentalnymi (Vivaldi, Biagio Marini, Caldara, Weiss...) i wokalnym lamentem Francesca Contiego, ale pogodzenie przeciwnych znaczeń zapewniło dopiero ich wykonanie - wykonanie brawurowe. Jego autorami była Bernarda Fink oraz zespół Il Giardino Armonico Giovanniego Antoniniego. To ten sam program, który przez muzyków nagrany został na świetnie przyjętej płycie. Bernarda Fink to jeden z najpiękniejszych obecnie mezzosopranów (co parę dni wcześniej demonstrowała także w recitalu z romantycznym repertuarem pieśniowym, w którym również jest znakomita), natomiast orkiestra instrumentów dawnych Il Giardino Armonico to po prostu triumf ujarzmionych żywiołów.
A jednak koncert miał własną gradację napięć - po jeszcze umiarkowanym wstępie z Symfonią b-moll Caldary i Passacaglią Mariniego, "Pianto della Madonna" Monteverdiego, zaśpiewany z samym tylko znakomitym akompaniamentem lutni Luki Pianki, zabrzmiał jak katalizator napięć. Śpiewaczka zresztą pomyliła się, rozpoczynając melodię słowami słynnej arii ("Lasciate mi morire"), dopiero w następnych wersach przestawiając się na tekst religijnej kontrafaktury, co podkreśliło jednak tylko urok obcowania z żywym, ludzkim wykonaniem. Mimochodem zdradził się przy tym właściwy charakter melodii, która - zwłaszcza w dramatycznym ustępie concitato - z ewidentnym wysiłkiem opatrzona została pełnym spółgłosek tekstem łacińskim. Ożywienie wyzwolone przez Monteverdiego wzmogło się jeszcze w ostatnim utworze, "Il pianto di Maria" Ferrandiniego, gdzie koncertująco potraktowane smyczki akompaniamentu iście porywająco przejęły cały ciężar retoryki zawartej w tekście - podczas gdy śpiewaczka wkładała duszę w dramatyczne eksklamacje.
Po dwóch wielkich oratoriach, kilku recitalach, koncertach instrumentalnych z muzyką XX-wieczną, wieczorach chóralnych - jednym słowem po 16 dniach wydarzeń - bogaty festiwal otrzymał błyskotliwe, godne siebie zwieńczenie.
44. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans 2009, Wrocław, 5-20 września 2009.
Pierwszą część relacji z Festiwalu zamieściliśmy w poprzednim numerze "Tygodnika", zaś w "TP" nr 36 ukazał się specjalny festiwalowy dodatek, który dziś można przeczytać w tym miejscu .