Tomasz Stawiszyński: Prawo Okońskiego

Dopiero teksty i książki autora „Światła bramki” pozwoliły mi dostrzec w piłce nożnej coś więcej. Nie to, żebym stał się od razu jakimś wielkim kibicem-entuzjastą, nic z tych rzeczy.

12.12.2022

Czyta się kilka minut

Fot. Karol Paciorek

Żeby elementarnie doświadczyć piłkarskiej magii, zrozumieć, a nawet poczuć, że faktycznie wydarzają się niekiedy na boisku sprawy doniosłe, dramaty i ekstazy; żeby uznać, że, owszem, dochodzi tam chwilami do wirtuozerii mutującej w czysty artyzm; żeby wreszcie odrobinę sproblematyzować odruch potępienia dla kuriozalnych wynagrodzeń zawodników oraz plemiennych emocji, jakie ewokuje ich gra – otóż do tego wszystkiego potrzebuję Michała Okońskiego.

Bez niego, a dokładniej rzecz ujmując: bez jego tyleż błyskotliwych, co wnikliwych, na poły filozoficznych, na poły literackich, zawsze jednak porywających egzegez futbolu, byłby ten sport dla mnie – tak jak to się działo, zanim zetknąłem się z myśleniem Okońskiego na ten temat – czymś w najlepszym razie obojętnym, w najgorszym zaś: zgoła odpychającym. Dopiero teksty i książki autora „Światła bramki” pozwoliły mi dostrzec w piłce nożnej coś więcej. Nie to, żebym stał się od razu jakimś wielkim kibicem-entuzjastą, nic z tych rzeczy. Prawdę mówiąc, wciąż wolę czytać te książki i teksty, niż oglądać mecze – i tak już zapewne pozostanie – ale przynajmniej pojawiły się we mnie jakieś pojedyncze iskry rozświetlające dotąd starannie zaciemnione rewiry.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
MICHAŁ OKOŃSKI: Argentyna zagra w finale. Jej najlepszy piłkarz, najlepszy piłkarz naszych czasów, może wreszcie zostać mistrzem świata. Chwilo, trwaj >>>>


Jest to kolejny spośród nieskończonej ilości dowodów na to, że wyobraźnia poprzedza percepcję. To znaczy, że nasze postrzeganie świata warunkowane jest przez zasób idei na jego temat, idee zaś biorą się z mniej lub bardziej systematycznych refleksji, które wokół tego świata snujemy. Mnie taki właśnie zestaw hermeneutycznych narzędzi dały refleksje Okońskiego. Jestem tu, co istotne, realistą i przyjmuję, że ów autor naprawdę wskazał mi zjawiska wcześniej przeze mnie poznawczo zaniedbywane, nie zaś, że konstruują się one wyłącznie w mojej głowie pod wpływem powstałej w głowie Okońskiego interpretacji.

Szczególnie zapadły mi w pamięć powtórzone tu i ówdzie przez niego słowa, że futbol jest czymś na kształt lustra czy też mikrokosmosu, w którym – na podobieństwo słynnego hermetycznego prawa „jak na górze, tak na dole” – odbijają się wszystkie aspekty skali makro. A zatem, że, w jakiś osobliwy sposób, obserwując futbol obserwuje się w odpowiednim stężeniu dokładnie to, co się składa na substancję niefutbolowego życia. Nie chodzi tu jednak o to tylko, że tak jak w życiu, tak i w piłce mamy różne, nazwijmy to, „wzloty i upadki”, ale i o to, że, faktycznie, boisko oraz jego przyległości to swoiste laboratorium, w którym zachodzą procesy charakterystyczne dla współczesnego świata w jego kulturowym, społecznym czy ekonomicznym wymiarze. Nie jestem pewien, czy Okoński jako pierwszy tę diagnozę sformułował, niemniej ja usłyszałem ją po raz pierwszy właśnie od niego, więc na użytek tego felietonu pozwolę ją sobie nazwać „prawem Okońskiego”.

Przyglądając się – z dystansu stosownego dla kogoś, kto nigdy nie był i nie jest piłkarskim sympatykiem – mistrzostwom świata w Katarze, co i rusz przekonuję się, jak głębinowe jest to rozpoznanie. Faktycznie, mamy tu bez mała każdy element zbioru, który stanowi o specyfice naszych czasów. Wielkie korporacje i instytucje obracające gigantycznymi pieniędzmi o – przynajmniej częściowo – podejrzanym pochodzeniu, a zarazem czysty i szczery entuzjazm milionów konsumentów. Potężne ponadnarodowe podmioty dbające o swój interes i posługujące się do tego celu młodymi ludźmi pełnymi marzeń i pragnień uprzednio przez te podmioty wygenerowanych, a w każdym razie wygenerowanych przez kulturę umożliwiającą tym podmiotom nieskrępowaną ekspansję. Uniwersalistyczna retoryka i szlachetne wartości, a jednocześnie tuż obok plemienność i krzykliwe nacjonalizmy. Bogactwo, przepych, radość i wzniosłość na skalę globalną, w tle zaś – gdzieś na zapleczu, niezbędnym wszakże, żeby cały interes się kręcił – wyzysk, cierpienie, uprzedmiotowienie czy wręcz niewolnictwo, bezwzględność, żerowanie na nieszczęściu, eksploatacja i nierówności. A wreszcie – wielka pracowitość i poświęcenie zawodników, niewątpliwe mistrzostwo w dziedzinie, którą się zajmują, ale przy tym monstrualnie nieadekwatne pieniądze, które im się za to oferuje wyłącznie dlatego, że cały ten biznes generuje równie monstrualnie nieadekwatne zyski. Do czego nieadekwatne? Choćby do wielkiego zaangażowania, ofiarności, zdobywanych latami kompetencji, poświęcania się dla innych z narażeniem własnego życia, cechujących miliony ludzi, którzy nie zarabiają nawet ułamka tych kwot, co najpopularniejsi piłkarze. Owszem – tak właśnie działa rynek i kapitalizm: ponieważ futbol się świetnie sprzedaje, to i futboliści na tym zarabiają. To prawda, niemniej jest coś fundamentalnie nie w porządku z rzeczywistością, w której choćby i najbardziej utalentowany sportowiec otrzymuje za swoją pracę takie kwoty. Jest coś nie w porządku z taką rzeczywistością – i widać to najwyraźniej właśnie w świecie piłki nożnej. Prawo Okońskiego niezawodnie działa.

I jeszcze jedna, niezbyt może optymistyczna, ale za to realistyczna refleksja wyłania się z obserwacji piłkarskiego uniwersum. Otóż – na poziomie fundamentalnym nic się wcale nie zmienia. Żadna najbardziej nawet szlachetna narracja nie wpływa na fakt, że ostatecznie o porządku spraw tego świata decyduje czysty zysk. Zarazem jednak – jest w tym świecie także miejsce na piękno, miłość, bliskość, wzruszenie, wielkość, głębię i tajemnicę. Oto największy paradoks. Dokładnie tak jak w futbolu, nieprawdaż, Michale? ©

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51-52/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Prawo Okońskiego